Huk i dym, to zapamiętał Buttal z chwili wystrzału... i cichy głosik w jego głowie powtarzający:
tylko nie trafice we mnie!
Gdy opadł kurz i dym kurier podniósł się, rozprostował i rozejrzał. Następnie podszedł do bestii sprawdzić przezornie czy była martwa. Była.
Nikt z wielkimi dziurami w głowie i korpusie nie jest w stanie normalnie funkcjonować. No chyba że trolle, ale ona potrafiły zregenerować się nawet jeśli tylko ich łeb został w całości.Z bocznego tunelu zaś wypadł Sannl:
-
O... Już po wszystkim rzucił.
-
Tia, po wszystkim. Myślałem że nasze trupy już tam zostaną... Cały jesteś? Mniej więcej znaczy się? odparł mu lekko jeszcze wstrząśnięty lecz nie zmieszany Resnik. Po czym obróciwszy się w stronę działa powiedział do Fungiego:
-
Dzięki ci!
-
Jakie dzięki, jakie dzięki? To bydle i tak musiało zostać zabite, a w tym wypadku nie widziałem sensu żebyście przy okazji ginęli- odparł kierownik po czym podszedł do Torggiego i złapał go za ramię, wyciągając z rozbitej skrzynki na której wylądował wojownik.
Następnie zaś zmarszczył brwi, spojrzał na sponiewieranych towarzyszy i finalnie sięgnął na ziemię, gdzie leżały sztabki srebra które wcześniej znajdowały się w rozwalonym przez zad Torggiego pudle i powiedział do przypadkowej ekipy dezynsekcyjnej:
-
To nasz urobek. Zasłużyliście- powiedział, dając każdemu po jednej sztabce.
Buttal skłonił się w podzięce i rzekł:
-
W takim razie skoro to bydle już nie żyje trzeba iść po zwłoki trzeciego górnika.... Zakładam że pochowamy go w mieście? - skierował swe pytanie do zwierzchnika górników.
-
Nie... Nie ma sensu wieźć ciała taki kawał. Mamy komorę pogrzebową tutaj, niedaleko. Będzie trzeba jednak dostarczyć raport o tym co tu zaszło do Centrali w Morr i listę z imionami zabitych górników - zarządca wyrobiska westchnął, opierając się o oskardzie:
-
W sumie ten pieprzony potwór zabił mi czterech ludzi.
-
Przyjmij moje najszczersze kondolencje, czcigodny zarządco. Jeśli sobie życzysz zajmę się dostarczeniem tego dokumentu, i tak zmierzam w pobliże - złożyć raport w siedzibie mojej kompani odrzekł mu Buttal.
Górnik podrapał się po głowie i westchnął. Po chwili sięgnął pod pazuchę, wyjął plik papierów i dopisał coś do kolumny nazwisk. Następnie włożył je do koperty i przewiązał łańcuszkiem spiętym małą kłódką. Dając je kurierowi powiedział:
-
Dobrze. Masz. Powinni ci coś za to odpalić, ale nic nie gwarantuje. Lepiej odebrać zapłatę nim otworzą kopertę, bo informacje w środku nie są zbyt wesołe
- [i]Dziękuje ale nie wezmę za to zapłaty. Dostarczyć informację o pochówkach to sprawa honorowa a nie zarobkowa - odparł poważnym tonem Buttal.
Krasnolud skinął w odpowiedzi głową i westchnął, poprawiając hełm:
-
W takim razie powodzenia. I żebyście nie mieli więcej takich niespodzianek na drodze.
Fungi skinął głową, zarzucając muszkiet na ramię:
- [i]Słyszeliście zarządcę, chłopaki! Jazda do kolejki i bez guzdrania się!
Buttal zadowolony wtarabanił się z powrotem na wózek. Rozsiadł się względnie wygodnie opodal swego towarzysza walki, Torrgim.
We względnie wesołych jak na warunki okolicznościach rozmawiali sobie o życiu, przeszłości i innych pierdołach. Wojownik opowiadał o swym udziale w zwalczaniu najazdów pirackich na przybrzeżne miasteczka oceanu oraz o dziwach napotkanych w świecie. Walczył również z zielonoskórymi, Wendolami oraz pijakami w barze, gdzie dorabiał jako wykidajło. Ze swojej strony Buttal opowiadał, oczywiście dyskretnie pomijając nazwiska i szczegóły umożliwiające identyfikacje - zabawne anegdotki ze swej pracy, głównie na poczekaniu zmyślone lub ubarwione. Podróż minęła im przyjemnie.