O niczym Arabella myślała, że nasłuchała się tego dnia już dość dziwnych rzeczy, tym czasem u burmistrza okazało się że jej kompani spotkali wampiry. Prawdziwe wampiry! A ambasador był tym samym człowiekiem, który przewodził goblinom i obiecał ją „pająkowi” a teraz nie żyje. Nie żałowała go, jego śmierć rozwiązywała przynajmniej częściowo wiele problemów.
Zdając sobie sprawę, że nic już nie stoi na przeszkodzie by wyruszyli następnego dnia z samego rana, udała się na targ by zdobyć plecak -w końcu miała nieść wszystko sama, a do tego plecak nadawał się znacznie bardziej niż nieporęczny tobół- i kilka innych drobiazgów, odwiedziła też wieczorem Yerbana tak jak zapowiedziała i zabrała maść.
Rankiem, ubrana w swoje niesamowicie gęste futro, a właściwie futrzany płaszcz sięgający jej do łydek, futrzane kozaki, ciepłe spodnie i bluzę, kosmatą czapkę, grube rękawice i okutana szalem była gotowa by stawić czoło zabójczemu klimatowi, zwłaszcza że działanie wewnętrznego ognia jakim obdarował ją jej demon dobiegło już końca i odczuwała chłód tak samo jak reszta, a może nawet bardziej ze względu na swoje pochodzenie.
Szybko przekonała się że trafnie dobrała garderobę, ich szlak po kilku godzinach stał się ledwie wąską ścieżką w śród zasp, lodowaty wiatr dął niemal nieustannie próbując wydrzeć ciału ciepło. Nie miała pojęcia jak ludzie i zwierzęta dają sobie radę w takich warunkach zważywszy, że prawdziwa zima miała dopiero nadejść. Step był zaskakująco pełen życia, dzikie konie i woły piżmowe przyglądały się jak przechodzili mimo nich niosąc swoje bagaże. „Ciekawe co się z nimi stanie?” Jakoś nie chciało jej się wierzyć by wszystkie miały zamarznąć, a przecież taki właśnie los wróżył burmistrz zwierzętom, które wzięliby ze sobą. Jakże niewiele wiedziała o tej krainie. Nie wszystkie stworzenia które widzieli były równie łagodne, fororaki wzbudzały jej niepokój a ursan, o ursanie wolała jak najszybciej zapomnieć. Na samo wspomnienie tamtej bestii robiło jej się gorąco, ledwo mogła uwierzyć że coś takiego zamieszkuje tę krainę… właściwie to wciąż w to nie wierzyła.
Ostatnio edytowane przez Agape : 11-11-2012 o 11:50.
|