Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-11-2012, 16:22   #451
Armiel
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację



Summers

Wnętrze japońskich umocnień było – paradoksalnie – wyjątkowo bezpiecznym miejscem na wyspie. Jednak Summers po otrzymaniu rozkazu nie zamierzał ryzykować. Szedł więc ostrożnie, przeszukując korytarz po korytarzu i pomieszczenie po pomieszczeniu.

Wszędzie wokół unosił się odór zgniłych ryb, a tu i ówdzie trafiał na rozszarpane ciała japońskich żołnierzy. Masakry dokonały bez wątpienia te ośmiornicogłowe monstra, które Summers widział przy łodzi podwodnej. Ciosy zadano bowiem ludziom z taką siłą, że pękały kości, a jeden z trupów miał rękę wyrwaną wraz z ramieniem.

W końcu Summers znalazł to, czego szukał. Skład z amunicją wypełniony skrzyniami. Zaopatrzenie było dość spore, a dla dwójki żołnierzy wręcz gigantyczne, ale najważniejsze, że znalazł też ładunki wybuchowe. Całą skrzynię. Mógł wrócić do Harikawy.

Niosąc skrzynię w wyciągniętych dłoniach i będąc w połowie drogi zdał sobie sprawę z tego, że coś jest nie tak. Za sobą słyszał szuranie wielu nóg. Podobne szuranie posłyszał także z bocznego korytarza.
Summers spojrzał w tamtą stronę i zamarł.

Widział ich. Zabitych japońskich żołnierzy. Odmienieni nie do poznania pełzali w jego stronę kłapiąc zębiskami.





Harikawa

Summers poszedł wykonać rozkaz a Harikawa miał okazję odpocząć. Siedząc na kamieniu obserwował grotę i japońską łódź podwodną.

Morijaba wynurzyła się z wody, niczym morski potwór. W towarzystwie kilku morskich bestii.

- Gdzie twój bladolicy towarzysz? – zapytała.

Coraz lepiej ją rozumiał.

- Poszedł poszukać czegoś, co pozwoli nam dotrzeć do świątyni.

- Rozumiem. - Przysiadła obok niego. Jaj czarna skóra lśniła od morskiej wody. Murzynka roztaczała wokół siebie dziwną woń. Trudną do opisania lecz ... przyjemną.

Jej dłoń spoczęła na jego udzie. Ten kontakt wywołał w nim dreszcz. Zarówno nieprzyjemny, jak i przyjemny. Odsunął się jednak od niej starając nie patrzeć na ludzkie, nagie, bardzo kobiece ciało. Wolał spoglądać na twarz zmienioną w maskę monstrum. Obrzydliwą i nieludzką. Jednak to było nadspodziewanie trudne. Jej zgrabne piersi i ciemna kępka włosów łonowych nie pozwalały o sobie zapomnieć. W końcu Harikawa był mężczyzną, żołnierzem i pierwotne, samcze popędy drzemały uśpione w jego ciele.

- Nie musisz się mnie bać – powiedziała Morijaba. – Każde z nas robi, to co musi, aby przeżyć. Wiesz, że tam, skąd pochodzę, czczono mnie jak boginię. Wielu mężczyzn marzyło o tym, bym zaprosiła ich na noc do swojej chaty. Ty nie musiałbyś się obawiać odrzucenia. Co zamierzasz zrobić, kiedy to wszystko się skończy?

Te niespodziewane pytanie zaskoczyło go.

Spojrzał na nią i zamarł. Morijaba wyglądała teraz inaczej. Znikła ohydna maska demona, znikła twarz kobiety dojrzałe. Teraz Murzynka wyglądała jak moda, atrakcyjna, ciemnoskóra kobieta.

- Weź mnie – powiedziała spoglądając w oczy Harikawie z dziką, wręcz zwierzęcą namiętnością. – Weź mnie tu i teraz.





Noltan, Yoshinobu, Boone, Dean, Dempsey


Kryształ pulsował , zmieniał kształt, formę, strukturę, barwę. Wydawało się, że pojawia się i znika, że przenika kilka wymiarów jednocześnie – nie tylko w czasie, ale i w przestrzeni.

Wyszli z tunelu – najpierwsza Sakamae czując narastającą grozę. Jakby przeczuwając nieszczęście, jakie za chwilę się zdarzy. Tuż za nią w laboratorium pojawił się Ronald. Ruszył w stronę poranionej kobiety - jaszczura wyciągając w jej stronę rękę z darem – lusterkiem.

Boone dopiero wychodził na górę, kiedy to się zdarzyło.

Noltan wrzasnął. A z gardła wydarł mu się nie krzyk, lecz istny huragan.

Sakamae poczuła, że w owym krzyku jest nie tylko moc, ale też gniew – niewypowiedziany, niepohamowany gniew setek tysięcy zamordowanych ku chwale kryształu ludzi. Dawka emocji w tym krzyku zadziałała na łagodną Japonkę, niczym cios obuchem. Poczuła, że traci grunt pod nogami i nim zdążyła cokolwiek zrobić, gruchnęła o przeciwległą ścianę, która pękła z trzaskiem. A może to popękały kości Sakamae. Nie była pewna.

Ronald nie zdążył podać daru Kyou. A może to pradawna istota nie zdążyła go odebrać?

Moc krzyku uderzyła w nią z całą potworną siłą, cisnęła o sufit zmieniając w krwawą miazgę pogruchotanych kości. Ale nawet taka siła nie była w stanie zgładzić bestii.

Ronald również poszybował w tył, niesiony upiornym wrzaskiem Noltana i również walnął o przeciwległą ścianę.

A potem sufit pękł z trzaskiem i runął w dół przygniatając wszystkich znajdujących się w laboratorium ludzi.

Sally, która nadal znajdowała się w tunelu, usłyszała jedynie potworny huk, a potem Boone wpadł do tunelu. Z sufitu posypały się kawałki ziemi, pojawiły się pęknięcia. Musieli uciekać, ale wydawało się, że Boone stracił przytomność, a wyjście prowadzące do sali z kryształem zostało zniszczone.
 
Armiel jest offline