Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-11-2012, 17:35   #23
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Bohaterom i kotu przyszło zmierzyć z potworem nieznanym im dotąd. Bestią której nie dało się pokonać ni magią, ni mieczem.
Potworem stugłowym, stugębnym.
Potworem będącym esencją prawa i porządku. I jednocześnie szybko zmieniającym się ich karykaturę. Z Biurokracją.
Pokonawszy początkowe przeszkody jakie mieli na swej drodze i stanąwszy przed kolejnym celem, jakim było zmierzenie się z zagadką jednocześnie prostą jak i skomplikowane. Bo czyż jest trudne przedstawić swój cel w kilku zdaniach ? W dziesięciu co prawda... Dużo zdań dużo słów, ale jeszcze nie referat. Tyle że... widząc aktywność swoich towarzyszy najbardziej obyty z planami i najlepiej z nich obeznany ze sferami osobnik jakim był genasi ustąpił im pola.
Xan obrał taktykę która niewątpliwie sprawdzała się na Faerunie. Zagadać, zamęczyć przeciwnika jego własnymi słowami. Wykorzystać nielogiczność działań i zmusić do kapitulacji w obliczu przedłużenia pracy.
Na Torilu to mogło się udać.


Przeciwnikiem był starzec przeglądający setki zarządzeń i dokumentów dotyczących funkcjonowania miasta. Starzec o wyłysiałej głowie i wielkich okularach na nosie. Starzec najwyraźniej przepracowany.
Błąd. Starzec był ubrany jak większość uczestników. Był oczekującym. Był duchem przyciągniętym przez prawa Mechanusa. Był do pewnego stopnia uosobieniem reguł planu leżącego za bramą.
Choć z początku wydało się, że Xanowi się uda. Urzędnik spoglądał za swoich grubych szkieł blady na twarzy i nie odzywał się przez całą tyradę czarodzieja, aż... elf skończył z ironicznym uśmiechem oczekując, że przestraszony nawałem pracy orant odpuści i powie mu to co chciał.
Nic bardziej mylnego. Urzędnik spokojnym wręcz monotonnym tonem rzekł wskazując palcem.- Tym korytarzem w lewo, po schodach na górę, drugie drzwi.Tam udostępnią panu wszelkie okólniki dotyczące wypełniania pism w Automacie.
Przegrał...

Po nim zmierzyła się z nim tropicielka. Podała wypełnione pismo, które starzec długo studiował by... oddać jej je po chwili z dopiskiem.
Cytat:
“Z przyczyn formalnych uzasadnienie nie spełnia reguł związanych z gramatyką. A przez to nie może być rozpatrzone pozytywnie. Także i powód został określony zbyt ogólnie, by móc go brać pod uwagę przy pozytywnym rozpatrywaniu sprawy. Zaleca się odpowiednie przeredagowanie tekstu, by pasowało ono do gramatycznych reguł i dokładniejsze określenie powodów dla którego adres wyżej wymienionego obywatela Automaty ma zostać podany przedstawiającemu ten wniosek. Podanie zostało rozpatrzone negatywnie i dlatego adres nie zostanie udostępniony”
i formalną pieczątką. Oboje polegli w walce z molochem ostatecznego prawa.
-Nie żebym nie ostrzegał.-mruknął kot komentując dopisek urzędnika.

Tymczasem druga ekipa ruszała do urzędu poprzez uliczki miasta Automaty. Zdobyli informacje, choć po prawdzie nie byli pewni ich wiarygodności. Ale czyż mieli wybór?
Co jeśli się okaże, że słowa rogatej są kłamstwem. Albo gorzej... pułapką.
Albo... jeśli byli śledzeni?
Pik-ik-cha czuł się tak właśnie nieswojo. Jakby był obserwowany, udzieliło to się wkrótce i Ingvarowi. Ale ten stan nerwowości nie był potwierdzany żadnymi innymi faktami. Nie mogli jakoś zauważyć nikogo podejrzanego wśród przechodniów. Nikt ich nie obserwował.
Więc równie dobrze mogli się i mylić. A owo uczucie było tylko wpływem słów tajemniczej diabliczki.

Zresztą nie było to ważne, bo na zakręcie wpadli wprost na kłótnię. Jasnowłosy starzec kłócił się z patrolem straży miejskiej.


Niewątpliwie nie był orantem, niewątpliwie był doświadczonym magiem i podróżnikiem. I niewątpliwie miał kiepski gust jeśli chodzi o strój. Za to bardzo donośny głos.- Słuchajcie wy... nie jestem nabełtowany! Kłapię przecież jadaczką wyraźnie czyż nie... i składnie. Zabierzcie mnie przed Radę Porządku! Coś niedobrego się dzieje na Mechanusie.
-Ale procedury, należy złożyć petycję. Zresztą Rada obserwuje ruchy wrogich sił w okolicy miasta i także po drugiej stronie portalu.-
bronił się strażnik.- Proszę nie robić scen i przestrzegać proce...
-A wsadźcie sobie w zadek procedury!
- pieklił się mag.- Nie ma na to czasu!
-Bo będziemy musieli zamknąć pana za zakłócanie porządku.
- jeden ze strażników nie wytrzymał nerwowo.
-Mnie, wielkiego Iustusa ?!- oburzył się stary czarownik.- I za co? Za to że próbuję pomóc temu grodowi?!
-Dlaczego nie skorzysta pan z drogi urzędowej, jak wszyscy.-
strażnicy nie dawali za wygraną.
-Wiecie czemu. To trwa za długo! I może nie przynieść skutku. Po prostu wprowadźcie mnie do sali obrad rady. W końcu macie bronić tego miasta! A moje ostrzeżenia...- wydawało się, że ta kłótnia jeszcze trochę potrwa. A i przecież nie dotyczyła nikogo z całej trójki. Zresztą reszta drużyny na nich już czekała. I Heiron.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 17-05-2013 o 17:52.
abishai jest offline