Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-11-2012, 23:36   #21
 
Quelnatham's Avatar
 
Reputacja: 1 Quelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetny
Jasne, formularze były nudne. Przy szóstym z kolei Thaeirowi odechciało się je nawet czytać. Jednak destylacja bez wrzenia wody z Okeanosu była jeszcze nudniejsza. Tak jak w laboratorium genasi w pewnej chwili zaczął pracować zupełnie niemal bezwiednie i tylko bardzo osobliwe pytania w stylu "Jaki jest pana/pani stosunek do aksjomatycznych koszatek ?" wyrywały go z tego stanu.

Gdy zobaczył ostatni papier odetchnął z ulgą mimo trudnego zadania. Głowił się już nad różnymi sposobami wydłużania oczywistości i kiedy był przy piątym zdaniu, w którym jeszcze nie przeszedł do sedna, zauważył co dzieje się w okół. Formularz był wypełniony (miał tylko nadzieję, że takie pojmowanie zdań zostanie zaakceptowane), a urzędnik schwytany we własne sidła. Może jednak zbyt okrutne było to co zrobił Xan, ale jeśli da komuś do myślenia..

W każdym razie Thaeirowi pozostało tylko czekać i patrzeć na rozwój wypadków.
 
Quelnatham jest offline  
Stary 11-11-2012, 11:20   #22
 
Pan Błysk's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Błysk ma wyłączoną reputację
Od momentu przybycia do Automaty Kreator próbował ustalić wewnętrzną hierarchię zespołu. Wiedział, a była to wiedza objawiona mu przez stwórców, że aby drużyna osiągnęła optymalną efektywność niezbędny jest sprawny dowódca. Swoją kandydaturę odrzucił już wcześniej ze względu na brak doświadczenia i rolę opiekuna Księgi. Z pozostałych członków zespołu tylko Pik-ik-cha i Ingvar Varsson wykazali się zdecydowaniem które w oczach konstrukta czyniły ich potencjalnymi kandydatami na to stanowisko. Ruszył więc za nimi.
W gospodzie pomimo uzyskania kilku informacji nie udało im się ustalić miejsca pobytu Heirona. Jedak czas tam spędzony nie był zmarnowany, thri-kreen przejął inicjatywę co postawiło go na pierwszym miejscu w hierarchii drużyny. Po rozwiązaniu, przynajmniej tymczasowo, problemu przywództwa konstrukt w końcu mógł skupić się w stu procentach na powierzonym im zadaniu.

“Boska Maszyna”... zaułek obok.
Thri-kreen wszedł w zaułek obok budynku karczmy i stanął twarzą w twarz z czerwonoskórą kobietą. Rozejrzał się czujnie, czy nigdzie nie widać nikogo innego. Jego czujki także rejestrowały okoliczne zapachy i rozpoznawały je, dając modliszce dodatkowe dane.
- Iesteśmhmy ssamhmi. Mhmożesz mhmoofić. Gtzie iest Heiron?
Tuż za modliszkoidem do zaułka wkroczył konstrukt. Sprawdził tylko pobieżnie okolicę szukając możliwej zasadzki. Cała ta sytuacja była nielogiczna, nie rozumiał dlaczego dla wymiany informacji należy zmieniać miejsce pobytu, postanowił się jednak zdać na większe doświadczenie Pik-ik-cha.
A zaraz za konstruktem pojawił się Ingvar, ubezpieczający tyły. Jego uśmiechnięta gęba kompletnie nie pasowała do tej sytuacji - czyżby się skurczybyk cieszył z możliwości walki?
Możliwe. Bardziej prawdopodobne było jednak to, iż uśmiech na jego twarzy wywołał kufel z piwem, który właśnie opróżnił i rzucił na bruk.
Beknął głośno i rzucił diabelstwu złowrogie spojrzenie mówiące - “Nie próbuj żadnych sztuczek!”.
Kobieta nie wyglądała na zbytnio przejętą obecnością trzech mężczyzn. Nie robiły na niej wrażenia, ani duże muskuły, ani duże miecze czy też żuwaczki.
-Ten drobiażdżek Heirona... dawać go. Nie ufam zakapiorom, takim jak wy... Drobiażdżek potwierdzi wasze intencje.- wyciągnęła dłoń przed siebie.- Wiem, że go macie. Iskra mi powiedziała. Skoro chcecie zwrócić go, to dajcie mi dowód tego, że nie chcecie mnie obrobić.
- Czyś ty osszalała? - syknął thri-kreen robiąc krok w stronę diablicy - Przessyłkę mhmożemhmy ottać tylko fłaścicielofi. Ty na pefno nie iessteś Heiron. Mhmóf kimhm iesteś?
- Dokładnie. Nie wyglądasz na maga! - Wtrącił Ingvar. Świetnie dobrali się z thri-kreenem - obaj byli równie spostrzegawczy i z zapałem dzielili się swoimi spostrzeżeniami z kompanami.
-No tak. Ta mowa pierwszaków.-westchnęła kobieta i podrapała się po rogu.-Nie dać mi na zawsze. Dać teraz, bym mogła...spyyytać. Wszystkie drobiażdżki Heirona gadają. Jeśli potwierdzi wasze słowa, oddam drobiażdżek z powrotem i powiem gdzie szukać Życiodawcy.
Thri-kreen czekał. Czekał na reakcję swych towarzyszy. On nie ufał kobiecie i nie zamierzał przyznawać się do tego, że mają księgę. Z drugiej strony diablica wyglądała na pewną siebie, nie było więc chyba sensu udawać. To jednak nie on musiał o tym teraz zdecydować. Nie znał dobrze swych towarzyszy i także ich zachowania nie był pewien. Musiał, więc czekać.
-Księga znajduje się pod moją opieką. Mogę ją oddać tylko Heironowi Życiodawcy. - Konstrukt wypowiedział te słowa beznamiętnym tonem, jak zwykle zresztą. -Jednak nie jest wymagane aby księga znalazła się w twoich rękach. Może przemówić pozostając w moich.
-No... w sumie mogę.- stwierdziła Księga.-Acz nie wiem, czy to zostanie uznane za wiarygodne. Przedmiot w teorii powinien być posłuszny właścicie...
-Nie zaczynaj smutu drobiażdżku, mówią prawdę czy nie ?-przerwała mu kobieta.
-W zasadzie tak. Mój poprzedni pan ich wynajął na opiekunów do odniesienia mnie.-stwierdził przedmiot.
- Witziszz! - syknął Pik-ik-cha - Mhmoof satemhm, gtzie iest teras Heiron?
-Siedzi w gmachu urzędników, w jednym z pokojów... w szafie.- rzekła w odpowiedzi kobieta.- W specjalnej szafie. Takiej zdobionej przaśnymi krasnoludami i winoroślą. Łatwo rozpoznać, trudniej wejść. Szafa jest przejściem do kieszonkowego świata Heirona. Jednym z jego kufrów w mieście. Umiecie gwizdać?- uśmiechnęła się nieco ironicznie widząc, że dwójka bohaterów nie miała odpowiednich organów do tej czynności.-Musicie zapukać do drzwi i zagwizdać melodię... o taką.- po tych słowach zagwizdała.-Załapaliście czy powtórzyć?
Thri-kreen nie mógł uwierzyć w to, co słyszy. Potężny mag siedział zamknięty w szafie. A na dodatek, aby się tam dostać trzeba było zagwizdać jakąś melodię. Spojrzał najpierw na diablicę i jej perfidny uśmieszek, a potem zwrócił wzrok w stronę księgi.
- Czy tho mhmoże być prafta? - zapytała się, sam nie mógł w to uwierzyć. Jednak kto wie, może w tym dziwnym świecie, tego typu wydarzenie nie było uznawane za niecodzienne.
Sądząc, że pytanie kierowane jest do niego głos zabrał golem - Informacje jakimi obdarzyli mnie stwórcy są w stanie dostarczyć odpowiedzi. Tak. Jest to możliwe. Należy jednak rozważyć, że portal może mieć więcej niż jedno wyjście, a biorąc pod uwagę, że wejście jest zamaskowane sugerowałbym ostrożność.
-Róbcie co chcecie. Wierzcie lub nie.- wzruszyła ramionami diablica i ruszyła uliczką miasta oddalając się od trójki awanturników.-Tylko miejcie oczy na zadku, jak pytacie o Heirona... Bo możecie skończyć na łóżku u Ponurych.
- Zaczekaj. - Konstrukt zagrodził diablicy drogę z szybkością o którą trudno było go podejrzewać. -Jakie są twoje motywy? Co łączy Cię z Hierionem Życiodawcą? Wyjaśnij! - ostatnie słowo wypowiedział ponaglającym tonem.
-Nie wasza … sprawa.- burknęła w odpowiedzi kobieta. Po czym i ją i Kreatora pochłonęła ciemność otulając wyjście z zaułka mrocznym cieniem. W tym mroku przez chwilę ledwo widoczne były dwie sylwetki. Konstruktu i kobiety... Po chwili został tylko Kreator.
- Dałeś jej uciec - warknął wiking, najwyraźniej wściekły z powodu tego co się stało. Nawet wyjrzał z zaułka próbując ją gdzieś dostrzec, lecz nigdzie nie mógł jej zauważyć. - Ciekawe czy z ostrzem topora w bebechach również by tak pyskowała... - Nie wyglądało na to, by żartował. Był zwolennikiem bezpośrednich metod perswazji. Rąbnęli by nią kilka razy o ścianę to od razu zaczęłaby inaczej śpiewać. Następnym razem będą zdobywać informacji jego sposobem!
- Pewnie nas okłamała, a potem będzie się śmiać, że szukamy szafy z krasnoludkami. - Pokręcił głową. - Ale czy mamy jakiś wybór? Księgo, może ty nam powiesz czy ten cholerny mag mógł się schować w szafie?
-Ja nie wiem. Ale Heiron jest moim stwórcą. Może wszystko... chyba.- stwierdziła mało przekonująco Księga.
- Chotźmy to ressty. Tha kobieta zniknęła. To, co mhmoofiła mhmoże byc praftą, a mhmoże nie. Trzeba tho sspraftzić. - powiedział thri-kreen po zniknięciu diablicy.
-Zgadzam się z opinią Pik-ik-cha. W oparciu o dostępne nam informacje logicznym jest ponowne połączenie drużyny. -następnie Kreator zwrócił się do księgi. - Potrafisz wskazać drogę do urzędu o którym mówiła demonica?
-Gmach urzędników, a właściwie kompleks budynków dookoła portalu do Mechanusa. Znam dojście.-stwierdziła księga.
- Więc nie strzępmy języka po próżnicy tylko tam chodźmy - zakończył rozmowę blondyn.
-Thak iest. Chotźmhmy. Szkota czassoo! - odparł thri-kreen.
 
__________________
Jemu co góry kruszy jemu nie | Jemu co słońce jego zatrzyma jemu nie
Jemu co młot jego rozbija jemu nie | Jemu co ogień jego przerazi jemu nie
Jemu co głowę jego podnosi nad jego serce | Jemu diament
On diament

Ostatnio edytowane przez Pan Błysk : 11-11-2012 o 11:44. Powód: dodałem kursywe w wypowiedziach
Pan Błysk jest offline  
Stary 11-11-2012, 17:35   #23
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Bohaterom i kotu przyszło zmierzyć z potworem nieznanym im dotąd. Bestią której nie dało się pokonać ni magią, ni mieczem.
Potworem stugłowym, stugębnym.
Potworem będącym esencją prawa i porządku. I jednocześnie szybko zmieniającym się ich karykaturę. Z Biurokracją.
Pokonawszy początkowe przeszkody jakie mieli na swej drodze i stanąwszy przed kolejnym celem, jakim było zmierzenie się z zagadką jednocześnie prostą jak i skomplikowane. Bo czyż jest trudne przedstawić swój cel w kilku zdaniach ? W dziesięciu co prawda... Dużo zdań dużo słów, ale jeszcze nie referat. Tyle że... widząc aktywność swoich towarzyszy najbardziej obyty z planami i najlepiej z nich obeznany ze sferami osobnik jakim był genasi ustąpił im pola.
Xan obrał taktykę która niewątpliwie sprawdzała się na Faerunie. Zagadać, zamęczyć przeciwnika jego własnymi słowami. Wykorzystać nielogiczność działań i zmusić do kapitulacji w obliczu przedłużenia pracy.
Na Torilu to mogło się udać.


Przeciwnikiem był starzec przeglądający setki zarządzeń i dokumentów dotyczących funkcjonowania miasta. Starzec o wyłysiałej głowie i wielkich okularach na nosie. Starzec najwyraźniej przepracowany.
Błąd. Starzec był ubrany jak większość uczestników. Był oczekującym. Był duchem przyciągniętym przez prawa Mechanusa. Był do pewnego stopnia uosobieniem reguł planu leżącego za bramą.
Choć z początku wydało się, że Xanowi się uda. Urzędnik spoglądał za swoich grubych szkieł blady na twarzy i nie odzywał się przez całą tyradę czarodzieja, aż... elf skończył z ironicznym uśmiechem oczekując, że przestraszony nawałem pracy orant odpuści i powie mu to co chciał.
Nic bardziej mylnego. Urzędnik spokojnym wręcz monotonnym tonem rzekł wskazując palcem.- Tym korytarzem w lewo, po schodach na górę, drugie drzwi.Tam udostępnią panu wszelkie okólniki dotyczące wypełniania pism w Automacie.
Przegrał...

Po nim zmierzyła się z nim tropicielka. Podała wypełnione pismo, które starzec długo studiował by... oddać jej je po chwili z dopiskiem.
Cytat:
“Z przyczyn formalnych uzasadnienie nie spełnia reguł związanych z gramatyką. A przez to nie może być rozpatrzone pozytywnie. Także i powód został określony zbyt ogólnie, by móc go brać pod uwagę przy pozytywnym rozpatrywaniu sprawy. Zaleca się odpowiednie przeredagowanie tekstu, by pasowało ono do gramatycznych reguł i dokładniejsze określenie powodów dla którego adres wyżej wymienionego obywatela Automaty ma zostać podany przedstawiającemu ten wniosek. Podanie zostało rozpatrzone negatywnie i dlatego adres nie zostanie udostępniony”
i formalną pieczątką. Oboje polegli w walce z molochem ostatecznego prawa.
-Nie żebym nie ostrzegał.-mruknął kot komentując dopisek urzędnika.

Tymczasem druga ekipa ruszała do urzędu poprzez uliczki miasta Automaty. Zdobyli informacje, choć po prawdzie nie byli pewni ich wiarygodności. Ale czyż mieli wybór?
Co jeśli się okaże, że słowa rogatej są kłamstwem. Albo gorzej... pułapką.
Albo... jeśli byli śledzeni?
Pik-ik-cha czuł się tak właśnie nieswojo. Jakby był obserwowany, udzieliło to się wkrótce i Ingvarowi. Ale ten stan nerwowości nie był potwierdzany żadnymi innymi faktami. Nie mogli jakoś zauważyć nikogo podejrzanego wśród przechodniów. Nikt ich nie obserwował.
Więc równie dobrze mogli się i mylić. A owo uczucie było tylko wpływem słów tajemniczej diabliczki.

Zresztą nie było to ważne, bo na zakręcie wpadli wprost na kłótnię. Jasnowłosy starzec kłócił się z patrolem straży miejskiej.


Niewątpliwie nie był orantem, niewątpliwie był doświadczonym magiem i podróżnikiem. I niewątpliwie miał kiepski gust jeśli chodzi o strój. Za to bardzo donośny głos.- Słuchajcie wy... nie jestem nabełtowany! Kłapię przecież jadaczką wyraźnie czyż nie... i składnie. Zabierzcie mnie przed Radę Porządku! Coś niedobrego się dzieje na Mechanusie.
-Ale procedury, należy złożyć petycję. Zresztą Rada obserwuje ruchy wrogich sił w okolicy miasta i także po drugiej stronie portalu.-
bronił się strażnik.- Proszę nie robić scen i przestrzegać proce...
-A wsadźcie sobie w zadek procedury!
- pieklił się mag.- Nie ma na to czasu!
-Bo będziemy musieli zamknąć pana za zakłócanie porządku.
- jeden ze strażników nie wytrzymał nerwowo.
-Mnie, wielkiego Iustusa ?!- oburzył się stary czarownik.- I za co? Za to że próbuję pomóc temu grodowi?!
-Dlaczego nie skorzysta pan z drogi urzędowej, jak wszyscy.-
strażnicy nie dawali za wygraną.
-Wiecie czemu. To trwa za długo! I może nie przynieść skutku. Po prostu wprowadźcie mnie do sali obrad rady. W końcu macie bronić tego miasta! A moje ostrzeżenia...- wydawało się, że ta kłótnia jeszcze trochę potrwa. A i przecież nie dotyczyła nikogo z całej trójki. Zresztą reszta drużyny na nich już czekała. I Heiron.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 17-05-2013 o 17:52.
abishai jest offline  
Stary 12-11-2012, 13:56   #24
 
Quelnatham's Avatar
 
Reputacja: 1 Quelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetny
Thaeir nie był zaskoczony tym co się wydarzyło. Byli w końcu prawie na planie najwyższego prawa. Obchodzenie zasad albo przechytrzanie urzędników nie wchodziło tu w grę.

Genasi zastanowił się chwilę (""teraz ja spróbuję!""), sięgnął po następne, niewypełnione podanie i napisał:
Cytat:
Każda istota ma pewną ustaloną hierarchię działań, ściśle związaną z jej hierarchią wartości. Obecnie w naszym życiu najważniejszą czynnością jest znalezienie maga Heirona zwanego Życiodawcą, obywatela Automaty.
Ta niezbywalna potrzeba wiąże się koniecznie z przez nas wyznawaną ideą tzn. dotrzymywaniem danego słowa. Przyjęcie powinności zmusza nas do jej wypełnienia. Z tego też powodu zobowiązanie znalezienia rzeczonego maga powoduje nami przy zadawaniu pytania o miejsce jego pobytu kierowane do urzędu. Można dodać iż wspomniane zadanie, które zostało nam powierzone, nie spowoduje żadnego uszczerbku w zdrowiu obywatela. Celem naszego spotkania jest tylko dopełnienie prawa. Uczynimy to przez zwrócenie Heironowi przedmiotu, który należy mu się z powodu dawniej zawiązanej umowy. Rzeczony towar podlega zwrotowi magu, jako twórcy i sprzedawcy, ze względu na nieopłacenie go przez nabywcę.
Uzasadnione jest zatem stwierdzenie, że przyczyną zadania pytania o miejsce pobytu obywatela jest potrzeba moralna wynikająca z wyznawanego przez nas systemu wartości oraz logicznej konieczności dopełnienia prawa i wypełnienia zadania jakie zostało nam powierzone.
Genasi odetchnął ciężko (chociaż wcale nie musiał oddychać). "To chyba najdłuższy tekst jaki w swoim życiu napisałem we wspólnym"" pomyślał. Nie był może do końca prawdziwy we wszystkich swych szczegółach i pewno mógłby być zarówno bardziej spójny jak i logiczny, ale miał dziesięć zdań i wyjaśniał powód pytania. Pewno był też trochę zbyt lizusowski, ale miał nadzieję, że urzędnicy umieją tylko sprawdzać prawdziwość formularzy, nie zaś intencji.
Thaeir wziął zapisaną kartkę i położył ją na biurku. Chciałby, żeby to wystarczyło, ale na wszelki wypadek powiedział do towarzyszy:
-też możecie coś napisać, im więcej podań tym większa szansa, że któreś zostanie przyjęte.
 
Quelnatham jest offline  
Stary 12-11-2012, 21:10   #25
 
Wnerwik's Avatar
 
Reputacja: 1 Wnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetny
Kłótnia

- Dajcie spokój dziadkowi. - Odezwał się niski głos. Dało się wychwycić w nim pewną złowrogą nutę... Tak! Do kłótni między służbami porządkowymi, a wiekowym czarownikiem postanowił wtrącić się Ingvar.
Dlaczego? Któż go tam wie, czasem go dziwne pomysły nachodziły. Prawdę mówiąc to Iustus skojarzył mu się z Heironem. Nie miał śmiesznej czapki, ale i tak wyglądał na maga. Wiking uważał, że wszyscy magowie się znają.
No i nie lubił strażników. Odkąd przybył na plany wszędzie widział strażników, którzy nie pozwalali zbyt dużo pić i się awanturować. Nie lubił sukinsynów.
- Co się stało, starcze?
- To niech dziadek da spo... - rzekł z przekąsem jeden ze strażników, ale nie zdążył dokończyć wypowiedzi, bo jak brodacz nie krzyknie: - Jaki znów dziadek!? Jaki dziadek!? Tak obrażać badacza i uczonego?! Co za brak wychowania!
Wiking przewrócił oczyma. - Jak sobie chcesz. - Rzekł, w miarę spokojnie. - Ciekawi mnie to co mówiłeś, ale jeśli zamierzasz się na mnie wydzierać to chyba sobie pójdę. - Ingvar musiał być w zaskakująco dobrym nastroju, skoro próbował dyplomacji miast strzelić dziadka w łeb, by się uspokoił. Jednak ten niezbyt zwrócił uwagę na jego słowa, bardziej zaaferowany swym sporem ze strażnikami.
- Ingvar! Itziessz? - spytał krótko thri-kreen.
- Chwila - odparł. Nie lubił kiedy ktoś go ignorował. Lekko dotknął maga dłonią. No, może trochę popchnął. To i tak było nic w porównaniu do tego co mógłby mu zrobić... O, na przykład mógł mu rozwalić czaszkę toporem. Albo uciąć łeb, albo...
- Mówiłem do ciebie. Co się stało?
- Ci głupcy ignorują oczywistość! - wrzasnął starzec, bo trudno to było nazwać odpowiedzią. - Coś złego dzieje się na Mechanusie, a to nie wróży nic dobrego całej Automacie, albo nawet całemu wieloświatu! I nie chcą mi pomóc dostać się przed oblicze Rady! To się dzieje!
- Coś złego się dzieje - przytaknął barbarzyńca z ponurą miną. - Heiron zniknął.
- Kto? Nie słyszałem... pewnie nikt ważny. Nie zawracaj mi chłopcze głowy nazwiskami, gdy waży się porządek wieloświata. Szale równowagi drgnęły, tak jak przewidziałem to w swoich teoriach. - parsknął gniewnie uczony, podczas gdy strażnicy wykorzystali okazję, by oddalić się dyskretnie.
- Miałeś rację, Pikicza. Strata czasu - rzekł blondyn do towarzysza i ruszył za nim. Rozmowa z magiem nie miała sensu - bredził coś o jakichś szalach i teoriach. Może gdyby wojownik wiedział co to jest mógłby wyciągnąć jakiś wniosek z krzyków Iustusa...
 
Wnerwik jest offline  
Stary 18-11-2012, 13:53   #26
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Z każdą upływającą chwilą thri-kreen zyskiwał na pewności siebie. Oczywiście daleko mu jeszcze było do tej, jaką charakteryzował się na pustyniach Athasu, ale i tak było dużo lepiej.
Po kilku porażkach, odniósł wreszcie sukces. Może nie było to jakieś spektakularne zwycięstwo, ale to dzięki jego inicjatywie trafili na trop poszukiwanego maga. Zdobyte informacje były bardzo dziwne i być może mało wiarygodne, ale to co w ostatnim czasie przeżył Pik-ik-cha kazało mu sprawdzić nawet najbardziej nieprawdopodobną wersję.
Udało mu się przekonać zarówno Ingvara, jak i Kreatora, że najbardziej logiczne będzie teraz udanie się do rejestrów i połączenie z resztą ich g’’tok (roju). Razem będą mogli poszukać owej szafy i sprawdzić prawdomówność diablicy.
Pik-ik-cha cieszył, że zdobywał coraz większy posłuch wśród swoich g (towarzyszy). Jego naturalne zdolności, nawet w tym obcym i nieprzyjaznym świecie zaczynały wypływać i dominować.

Po męczącej urzędowej drodze w czasie której musieli wypełnić kilkadziesiąt formularzy i podań, wreszcie spotkali się z resztą ich g’’tok (roju). Zapewne, gdyby nie obecność Ingvara, a przede wszystkim Kreatora, thri-kreen nigdy nie zdołałby pokonać tej urzędowo-formalistycznej przeszkody. Kreator z niebywałym spokojem wypisywał podania, odpowiadał na pytania i podawał je anonimowym urzędnikom.
Pik-ik-cha był zdumiony ilością i bezsensem tych pism. Nawet w Raam, które słynęło ze swej biurokratycznej machiny nie spotkał nigdy nic podobnego.

Po krótkiej rozmowie wypełnionej opowieścią o tym, co kogo spotkało, ruszyli w końcu razem do szafy. Opis diablicy i wygląd pokrywał się prawie prawie w stu procentach. Co prawda thri-kreen zwrócił uwagę, że małe wyrzeźbione postacie nie przypominały za bardzo krasnoludów jakie znał Pik-ik-cha. To jednak jego zdaniem miało drugorzędne znaczenie. Wiadomo wszak, że artyści mają dziwne pomysły i różnie to bywa z ich postrzeganiem świata.
Najważniejsze, że stali przed szafą w której miał przebywać (sic!) poszukiwanych przez nich mag. Thri-kreen czekał z niecierpliwością na efekt, jaki wywoła zagwizdana przez Ingvara melodia. Przygotował broń i spiął wszystkie mięśnie.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline  
Stary 18-11-2012, 22:23   #27
 
Wnerwik's Avatar
 
Reputacja: 1 Wnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetny
Thaeir okazał się mieć najlepszy pomysł, kiedy po prostu wypełnił porządnie formularz i udokumentował swoją potrzebę w wymaganej formie. Podanie zostało przyjęte, rozpatrzone pozytywnie i... odpowiedź kazała im wrócić do punktu wyjścia, co potwierdził zaniepokojony Ydemi.

Dla tropicielki tego było już za wiele. Pół dnia wypełniania bzdurnych formularzy... i po co? Oczywiście, czegoś się dowiedzieli. Heiron formalnie nie wyjechał z miasta więc albo w ogóle się do tego nie przyznał albo ma tu jakiegoś przyjaciela, który (choć wydawało się to nieprawdopodobne) zamieszał w papierach. W tej sytuacji mogli oczywiście zwrócić się z pytaniem, pod jakim adresem jest zameldowany sprzedawca wędlin, ale wizja uzupełniania kolejnej sterty dokumentów skutecznie wybiła dziewczynie taki pomysł z głowy.
Można też było zarzucić urzędnikowi kłamstwo, ale to też nie wydawało się zbyt optymistyczne w skutkach. Jeśli dokumenty mówiły, że Heiron mieszka właśnie tam, to starzec nie mógł im podać innej informacji.

Zastanawiając się nad wybrnięciem z sytuacji Faerith zaczęła krążyć po niedużym pomieszczeniu. Za którymś razem stanęła przed szafą, bezmyślnie wodząc wzrokiem po ornamencie przedstawiającym winorośl. Po co tu ta szafa? Strasznie duża jak na tak małe pomieszczenie... Odruchowo sięgnęła do drzwi, sprawdzając, czy może da się je otworzyć i z cichym skrzypnięciem zajrzała do środka. Formularze. Sterty formularzy i innych papierów. Niektóre pożółkłe, inne zupełnie świeże. Jedne z pieczątkami takimi, jaką ona dostała “ODRZUCONE”, inne przyjęte... w skrócie mówiąc nic interesującego. Zamknęła szafę i podeszła do towarzyszy.
- Chyba nie mamy tu czego szukać... - Obrzuciła ostatnim spojrzeniem magazynek i wzruszyła ramionami - Może chodźmy do tej karczmy. Od tej sterty papierów boli mnie głowa. Chętnie napiłabym się czegoś zimnego...
-Mleko, mleko... jest dobre, gdy zimne.-zasugerował przymilnie kot.
- Może być i mleko - roześmiała się dziewczyna, drapiąc kota między uszami.
-Dobra, chodźmy już stąd, warto by zobaczyć jak reszcie idą poszukiwania - powiedział genasi. Był już zmęczony wypełnianiem podań i chciał jak najszybciej opuścić gmach.
Wszyscy zgodzili się bez sprzeciwu i poszli przez labirynt korytarzy do wyjścia.
Jednak już w holu zobaczyli niezwykłą trójkę: golema, owadopodobne stworzenie i wojownika.
Zaraz spotkali się wymieniając się wzajemnie opowieściami o poszukiwaniach.


... no i wyszło na to, że mag siedzi w szafie, którą można otworzyć gwiżdżąc odpowiednią melodię. - Wiking zakończył swą epicką historię opowiadającą o walce z przeciwnościami losu, takimi jak zbyt małe krzesełka, gadające i chodzące pudełka, a także znikające rogate laski.
- Pamiętacie jak miała wyglądać? - Zwrócił się do modliszkowatego i konstrukta. Ten szczegół jakoś mu umknął.
- Tak. -odparł krótko konstrukt.
Wojownik spojrzał na niego znacząco, jakby domagając się czegoś więcej. Niestety, dla konstrukta, który nie poznał dość dobrze społeczności ludzkiej, to spojrzenie nie przekazywało żadnej informacji. Czekał. Walka na spojrzenia trwała.
Blondyn poddał się pierwszy.
- Więc jak miała wyglądać ta szafa?
- Szafa jest zdobiona przaśnymi krasnoludami i winoroślą. - Wyrecytował konstrukt.
-Przaśnymi? Co to dokładnie znaczy? - Faerith spojrzała na Kreatora mrużąc oczy w zamyśleniu - Bo widziałam szafę. Miała piękny motyw winorośli... i chyba jakieś krasnoludy też... tylko nie wiem czy były przaśne... - dokończyła, tłumiąc śmiech.
- Znam trzy definicje tego określenia. Pozwoliłem sobie założyć, że tylko jedna jest trafna. Oto ona. Przaśny inaczej prosty, surowy, naturalny.
- To nieważne - wtrącił blondyn, kończąc dyskusję na temat przaśności. - Elfko, zaprowadź nas do portalu.
- Thaak - rzucił Pik-ik-cha - Tszebaa spraftzić, czy tamhm iest mhmag!


Duży drewniany mebel, nieco stary i zużyty. Drewno porysowane tu i ówdzie, winorośle wyrzeźbione bardzo realistycznie, ale krasnoludy... o pękatych brzuszkach i uśmiechniętych pyzatych twarzyczkach. I oczywiście brodatych. Widać że twórca szafy był raczej niziołkiem niż krasnoludem... Albo żadnego brodacza nie widział. Szafa tu nie pasowała swą kiczowatą urodą, nic więc dziwnego że stała w magazynie i służyła do przechowywania dokumentów, równie niepotrzebnych jak ona sama.
- Jak sądzicie, odpowiednio przaśne? - Zapytał Ingvar, z zaciekawieniem (choć nie bez pewnej dozy ostrożności) otwierając szafę. Znalazł tam tylko sterty papieru pokryte jakimiś niezrozumiałymi znaczkami.
- Tho na pefno too - stwierdził kategorycznie thri-kreen - Gfiżtż! - polecił Ingvarowi.
Barbarzyńca rzucił mu w odpowiedzi złowrogie spojrzenie. Nie lubił gdy ktoś mu rozkazywał. Ale nie widział też sensu w kłótni z czymś co nawet nie było człowiekiem.
Krótko mówiąc - zaczął gwizdać. Według niego, całkiem nieźle mu to szło. Reszta drużyny również tak sądziła, gdyż nikt nie protestował. Albo po prostu zbytnio lubiła swe zęby (czy tam żuwaczki).
 
Wnerwik jest offline  
Stary 19-11-2012, 17:41   #28
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Można było sądzić, że ponownie pojawi się wir, przez który trzeba będzie przejść do nowego cudownego miejsca. Można było się spodziewać, że gwizdana melodia wywoła spektakularny magiczny efekt.
Ale czy spodziewano się, że po tym całym “przedstawieniu” odstawionym przez Ingvara, drzwi szafy po prostu się uchylą i wyjrzy przez nie kudłata głowa czarodzieja w starym pomiętym kapeluszu.
I powie zirytowanym głosem.- Czego... na wszystkie dziewięć piekieł?!
Heiron Życiodawca okazał się chudym i zarośniętym i zaniedbanym...


… magiem w szacie w wyszywanej w gwiazdy i z kruczym kosturem w dłoni. Splątana broda miała ciemną barwę podobnie jak włosy, acz... czy był to ich naturalny wygląd?
Nie wiadomo. Heiron wyglądał na takiego co niespecjalnie przejmuje się higieną osobistą. I był bardzo nerwowy, choć... jak się później okazało, ta nerwowość miała swe uzasadnienie.
Po pierwszym wybuchu złości i zorientowaniu się, że ma przed sobą szóstkę nieznanych mu osób, czarodziej chciał zamknąć drzwi szafy i ukryć się za nimi.
Na szczęście księga zareagowała szybko krzycząc.- Mistrzu, to ja!
-A co ty tu robisz? Nie powinnaś zliczać cyferek u Jyssona?
- zdziwił się mag i już nie próbował się ukryć zza drzwiami szafy.
A powinien był...

Bo po chwili w pomieszczeniu zrobiło się jeszcze... ciaśniej.
W drzwiach stanęła kobieta, elfka o ciemnych włosach i ubrana w szatę barwy ciemnego wina.



Ingvarowi kojarząca się z dziewką karczemną, których głównym celem istnienia było dawanie się klepać po tyłku. Faerith zaś nie kojarząca się z niczym. Bowiem żaden szanujący się elf nie ubrałby się tak... wulgarnie. Taerithowi strój i barwy kojarzyły się z Kaosytami, choć strój to jednak było zbyt mało by móc wyciągać wnioski.
Zresztą... sama elfka nie była problemem. Tylko to, że przybyła w licznym towarzystwie różnej maści mięśniaków osłoniętych lekkimi pancerzami i uzbrojonymi w różnego rodzaju miecze o fantazyjnych kształtach, które służyły do rozrywania ciała i zostawiania trudno gojących się ran.
Na jej widok Heiron spanikował i próbował się zamknąć w swoim małym świecie. Lecz nim to zrobił wroga elfka wypowiedziała słowa magii, wywołując nieprzyjemny dreszcz przeszywający ciała awanturników i... powodujący zamarcie księgi. Oraz to, że Heiron wyleciał z szafy, która nagle wypełniła się stertami dokumentów widzianych chwilę temu przez półelfkę.
-Na co czekacie?- rzekła drwiącym głosem elfka, przepuszczając swych ludzi. -Łapać starucha, zabić resztę trepów.
I jej ludzie ruszyli na awanturników i oszołomionego wypadnięciem z szafy Heirona, podczas gdy ona stała z tyłu szykując się do rzucenia kolejnego czaru.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 20-11-2012 o 11:29. Powód: poprawki
abishai jest offline  
Stary 28-11-2012, 16:11   #29
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
POST WSPÓLNY CAŁEJ GRUPY CZEŚĆ 1

Dzielni ochroniarze Jyssona byli przypadkową zbieraniną istot z różnych światów. Ale tak też się składało, że owa zbieranina była też doświadczona w walce z różnymi wrogami.
Każdy z nich wiedział jak toczyć boje... brakowało im tylko zgrania ze sobą.

Xan skupił się, przesłać Futtowi poczucie zagrożenia, by ten zeskoczył z jego ramienia i schował się gdzieś, najlepiej za szafą. Następnie skupił się i przywołał magiczną energię w okół swoich dłoni. Zrobił krok naprzód i uwolnił zaklęcie. Miał nadzieję, że pozostali są na tyle doświadczonymi wojownikami, że zorientują się, iż zamierza skorzystać z magii i nie wejdą w pole rażenia...

Thri-kreen przeczuwał, że otwarcie szafy sprowadzi kłopoty i nie pomylił się. Nie przejął się tym jednak, jakoś mocno gdyż walka była tym do czego był stworzony. Mag wysunął się na czoło i zamierzał użyć swoich mocy. Pik-ik-cha nie ufał magii i postanowił się trzymać na razie na dystans. Nie wiadomo było wszak, co też knuje czarodziej. Szybki rzut oka na teren w jakim im przyszło walczyć i w głowie modliszki narodził się plan działania.
Thri-kreen rzucił się w kierunku ciężkiego stołu stojącego po prawej stronie. Zamierzał wywrócić go na bok, by stworzyć z niego rodzaj barykady. Błędem byłoby myśleć, że robi to by samemu się schować za tą zasłoną. Pik-ik-cha zrobił, to z myślą o słabszych członkach swojego g’tok (roju).

Tymczasem Ingvar, z szerokim uśmiechem na ustach i szaleńczym błyskiem w oku, rzucił wcześniej dobytym toporkiem w inkantującą elfkę.
Nie zwykł bić kobiet. Ale strasznie nie lubił gdy, ktoś miotał w niego czarami. Sama się o to prosiła. Następnie, nawet nie patrząc czy trafił, dobył z pochwy na plecach swój dwuręczny miecz.
- Który pierwszy? - Rzucił zaczepnie, potrząsając bojowo blond grzywą.

Nie podobało jej się to w najmniejszym stopniu. Nagle zrobiło się ciasno i niebezpiecznie, przy czym sama nie wiedziała, co gorsze... Całe szczęście jej towarzysze znacznie lepiej czuli się w takich sytuacjach niż ona, więc wycofała się na tyły, próbując nie wchodzić im w drogę. Najważniejsze to nie plątać się pod nogami... o czym nie omieszkała wspomnieć również Jyssonowi, który szmyrgnął pod szafę za przykładem dziwnego zwierzątka maga.
Odciągnęła nieprzytomnego Heirona pod ścianę i wyjrzała przez okno. Nic nadzwyczajnego, cisza, pusto, okno szczelnie zamknięte - z tej strony raczej nie spodziewała się zagrożenia.
Spokojnie więc napięła łuk i wycelowała w elfkę, która najwyraźniej dowodziła bandą. Rozległ się cichy brzęk cięciwy i strzała lekko pomknęła do celu.

Thaeir nie spodziewał się walki. Niemniej nie stracił głowy kiedy do pokoju wpadli agresorzy. Wypowiedział tajemną formułę i zrobił dwa szybkie gesty lewą ręką. Powietrze przed nim zafalowało jak woda w którą wrzucono kamień i uspokoiło się. Sprawdził jeszcze tylko czy nikt mu nie zasłania i wyciągnął kuszę.

Stworzony z myślą o walce, jak wszystko co tworzył jego lud, bez problemu odnalazł się w sytuacji i zidentyfikował przeciwnika. Podstawową strategią niszczenia wroga który miał przewagę liczebną lub wynikającą z rozmiaru było zniszczenie głowy - przywódcy. Kreator skupił się na obcej elfce a przez kryształy na jego pancerzu przeszedł ledwo dostrzegalny spazm energii.

Pocisk z łuku wystrzelony przez półelfkę poleciał w stronę przeciwniczki. Strzelanie z pozycji w której się znajdowała Faerith nie było łatwe. Podobnie jak i problemem byli przeciwnicy, pomiędzy nią a celem, zasłaniający wrogą im elfkę. Nic więc dziwnego, że strzała przeszyła powietrze tuż obok szyi przeciwniczki, wywołując tylko jej rozdrażnienie.
Tymczasem Pik-ik-cha doskoczył nadnaturalnie szybko i wysoko do stołu i uczynił z niego prowizoryczną barierę przeciwko atakom zasięgowym wroga. Stół okazał się bowiem na tyle solidny i ciężki, że nie dało się nim rzucić tak łatwo.
A bandytom udało się zbliżyć do dwóch członków drużyny, Kreatora Efemery i szykującego się do boju Ingvara. Z pozoru mogło się wydawać, że to banda osiłków bez krzty rozumu, polegająca na swej przewadze liczebnej i masie mięśniowej. Jak się okazało... nie była to do końca prawda. Zarówno dzielny wojownik z Ysgardu jak i tajemniczy konstrukt, zostali osaczeni przez nich, zapewne w celu efektywnego wykorzystania przewagi liczebnej.
I mogli być groźni... O czym przekonał się Ingvar, gdy przeciwnik uchyliwszy się przed jego ostrzem dziabnął go boleśnie swoim krótkim mieczem między żebra raniąc boleśnie i mocno.
Cios od drugiego przeciwnika, nie był już tak celny. Dwa ciosy mieczami dosięgły też Kreatora Efemery. Przeciwnicy jakoś nie ulękli się jego egzotycznego wyglądu. Ignorowanie ich, logicznie ujmując było... błędem.
Xan o dziwo, nie został zaatakowany. Trochę to dzięki temu, że inni byli bliższymi celami. No i ustawiony przez modliszkowatego stół też utrudniał bezpośrednie sięgnięcie po niego.
Dlatego mógł spokojnie rzucić zaklęcie. I po wypowiedzeniu słów jego z koncuszków palców wystrzeliły barwne strugi światła obejmując swym zasięgem aż czterech bandytów.
I dwóch heroicznie wytrzymało ten atak magicznym pokazem świateł. Pozostała dwójka padła bez czucia na ziemię.
Rozwścieczony bolesną raną wiking zamachnął się toporkiem celując w głównego ich wroga. Wiedźmię elfią, która komenderowała tym atakiem.
I ten gniew sprawił, że jakimś cudem... ledwo, ale jednak toporek ranił kobietę w lewe ramię wyraźnie tą elfkę zaskakując.
Także i kreator efemery wybrał na cel elfkę. Jego oczy zaświeciły lekkim blaskiem, gdy umysłem zamierzał wedrzeć się do mózgu ich przeciwniczki, która była “mózgiem” tej operacji bojowej przeciw nim. Uznając że przeciwniczkę należy załatwić jak najszybciej i jak najskuteczniej użył całkiem sporo mocy. I poczuł jakby wali głową o mur. Kobieta miała niezwykle silny umysł, który bez większego problemu oparł się jego atakowi. Była niewątpliwie najbardziej silnym umysłem z jakim konstrukt się zetknął. Była groźna...Bardzo groźna.
Bandyci osaczali całą grupę, ale potrzebowali jednak czasu i miejsca by móc zaatakować drużynę. Przepychali się między sobą w ich kierunku, chętni zatopić ostrza w ich ciałach.
Zranienie przez wikinga sprawiło, że elfka zdecydowała się na zastosowanie bardziej defensywnych środków obrony. I rozpoczęła intkantację zaklęcia które ją rozmnożyło na sześć identycznych kobiet. Xan i Thaeir rozpoznali ten czar jako lustrzany obraz, dość powszechnie stosowany bo skuteczny rodzaj iluzji chroniącej przed atakami.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline  
Stary 28-11-2012, 16:28   #30
 
Wnerwik's Avatar
 
Reputacja: 1 Wnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetny
POST WSPÓLNY CAŁEJ GRUPY CZĘŚĆ 2

Przy czym genasi uznał, że nie ma już co miotać zaklęć i lepiej skupić się na miotaniu pocisków. Wystrzelony przez niego bełt dosięgnął celu, wbijając się w klatkę piersiową przeciwnika i wywołując jęk bólu. Rana była dość poważna i bandyta wydawał się już mniej chętny do uczestnictwa w dalszej bójce.

Gdyby znał strach właśnie tak nazwałby myśli przemykające przez jego świadomość. Pierwsze zetknięcie z umysłem elfki sprawiło iż Kreator zwątpił w słuszność strategii którą obrał. Jak się okazało “głowa” jest twardsza niż mógł wnioskować z pobieżnego rozpoznania wroga. Całkowicie zmieniając strategię przeszedł do defensywy skupiając swoją moc w barierę chroniącą go przed wrogami. Postanowił przetrwać do przebudzenia Heirona. Mag który do tej pory przetrwał pomimo tak silnego przeciwnika z pewnością będzie w stanie, jeśli nie przechylić szalę na ich korzyść, to przynajmniej powinien znać sposób ewakuacji.

Sytuacja się komplikowała. Zasłona jaką ustawił thri-kreen pomogała tylko w nieznacznym stopniu. Nie było już mowy o tym, aby zaatakować nacierającą grupę stołem. Pik-ik-cha chwycił swoją gythkę (włócznię) i pchnął stojącego najbliżej przeciwnika.

Faerith zupełnie się pogubiła. Zła na siebie za zmarnowanie strzały rozejrzała się jeszcze po pomieszczeniu, ale nie wyglądało na to, żeby mogła się do czegokolwiek przydać. Zwłaszcza, że zamiast jednej elfki stało ich teraz już sześć i nijak nie miała pojęcia, która jest tą właściwą. Czary zdecydowanie nie były jej specjalnością. Na walce bezpośredniej przy takiej ilości przeciwników też się nie znała, ale w swoim krótkim życiu nauczyła się jednego: jeśli nie możesz wygrać, uciekaj. Okno nie było specjalnie wysoko, powinni dać radę...
Mając nadzieję, że jest dostatecznie zasłonięta przez wojowników, przystąpiła do otwierania opornych okiennic.
Dotarcie do okna i próba jego otwarcia okazały się czasochłonne. Nikt w całym budynku nie wpadł na pomysł wietrzenia pomieszczeń. I okno otwierało się z wyraźnym oporem i protestem w postaci zgrzytu zardzewiałych zawiasów. Faerith musiała włożyć dużo wysiłku w jego otwarcie. Ale opłaciło się... Okno się otwarło i na twarzy półelfka poczuła rześkie... no może nie całkiem rześkie, ale na pewno świeże powietrze Automaty.

Choć jego czar wyłączył z walki dwóch przeciwników Xan z westchnieniem zauważył, że reszta jego tymczasowych towarzyszy raczej się tym nie przejęła... Zaczął zbierać moc do rzucenia kolejnego zaklęcia.
Pik-ik-cha szybkim ciosem okolice serce zakończył żywot nieprzytomnego zbira, co bynajmniej nie wpłynęło pozytywnie na morale atakujących. Ostrze broni modliszkowatego pokryła szkarłatna posoka.
Śmierć towarzysza rozwścieczyła jednak bandytów, którzy mocniej naparli na broniących się w kącie awanturników. Lecz ów gniew zdawał się zaślepiać i ich ciosy nie dosięgły ciała barbarzyńcy. Jeden minął celu, drugi zatrzymał się na zbroi nie przebijając jej.
O wiele gorzej miał Kreator Efemery, bo choć wyglądał na bliskiego kuzyna golemów, jego twórca nie zaprojektował go do walki w pierwszym szeregu. Uniknąwszy jednego ciosu, konstrukt nadział się krótki miecz drugiego przeciwnika. A sytuacja w jakiej się znalazł mogła... calkowicie zakończyć jego funkcjowanie. I to permanentnie.

Ale czy inni mogli mu pomóc? W drużynie nie znalazł się nikt kto mógłby uchodzić, za wyznawcę jakiegoś bóstwa. Także i pracodawca Jysson, kryjący się wraz Lim-limem w okolicy w szafy nie był skory do... jak właściwie miał się przydać?
Nie mógł też pomóc i Xan skupiony na rzucaniu skomplikowanego zaklęcia na atakującą ich bandę najemników.
Heiron dopiero wstawał z ziemi z przerażeniem obserwując sytuację. Staruszek zdecydowanie nie był osobą, która staczała wielokrotnie boje.
Ingvar zaś czuł się w swoim żywiole. Zamachnąwszy się mieczem i tnąc z góry, zaatakował najbliższego przeciwnika. Jego wielki miecz rozpłatał prawie na pół bandytę tuż przed nim. Rozpędzony tym impetem ataku, barbarzyńca trafił udo przeciwnika stojącego obok poważnie je raniąc.
 
Wnerwik jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:04.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172