Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-11-2012, 19:30   #66
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Trzymałem się dachu leżąc na nim. Obserwowałem wszystko i nasłuchiwałem, ale byłem gotów zamknąć oczy i zatkać uszy, gdyby bębny i przeklęte obrazy wróciły. A wrócą. Byłem tego pewien i postanowiłem to przeczekać. Plan wcale się nie zmienił. Wciąż był taki sam. Pomogłem Terry na tyle na ile mogłem, ale teraz musiała już sobie radzić sama. Nie mogłem jej przecież tu zabrać. Do tego ta uszkodzona krtań. Nikogo nie ostrzegę, nawet jej... czy jednak, gdybym mógł krzyczeć to bym wydał swoją pozycję? Na to pytanie już nie poznam odpowiedzi, bo zostałem pozbawiony tego wyboru. Po prostu będę tu leżał czekając na śmierć albo wschód słońca. Światło rozwieje wszystkie strachy i będzie można stąd iść. Tak po prostu. Spodziewałem się Billa na dachu. Spodziewałem się, że nagle siekiera wbije się w moje plecy, gdy zakradnie się do mnie niczym nindża. Spodziewałem się śmierci, ale ona nie przychodziła. Wciąż żyję. I postaram się Przetrwać To!
 
Anonim jest offline