Saebrineth nie podobała się cała ta “banda”.
Nie, nie podobały się spojrzenia, jakimi i ona była “obdarowywana”. O tyle, że zatęsknić mogła za nekromantą i jego towarzyszami.
Jeszcze któryś widać ją znał. Tylko czy wiązała się z tym sława, czy niesława? - Zwą mnie Szarą Lisicią... lecz czy Wschodu, to nie jestem przekonana. Chyba że uważasz Cormanthor za Wchód. - odpowiedziała na pytanie niskim, stanowczym głosem. Nie spieszyła się z ujawnieniem, iż przybywają oni od samych pryncypałów Silverymoon.
- To naprawdę ty?! - Mężczyzna wybauszył gały na Elfkę - Na wszystkich bogów, nie sądziłem, że spotka mnie coś takiego w życiu... - Podszedł do niej krok bliżej, po czym szepnął konspiracyjnie - Ty wiesz, że za twój łeb dają pięć tysiączków? - Uśmiechnął się krzywo, ukazując zepsute zęby. -Tak się składa że jej łepek należy teraz do władczyni Silverymoon, która... hmm... może krzywo patrzeć na tego, kto atakuje jej podwładną wykonującą misję, którą jej wysokość Alustriel raczyć zleciła.- wtrącił się obojętnym głosem Raetar.-Ciekaw jestem, ile wtedy twój paskudny czerep będzie wart. I jakież to tortury cię czekają w lochach zamku. Możni tego świata nie lubią, jak im się byle kto miesza w ich plany.
- A kto tu o atakowaniu gada? - Zdziwił się jegomość. - Jam tu zaszczycony spotykając taką ważność na trakcie - Wyjaśnił, po czym ponownie zwrócił się do Saebrineth - A to prawda z tym Krasnalem Pettilnem? Naprawdę tak z nim zrobiłaś??
- Krzywdy żadnej Pettilnowi nie uczyniłam. A krasnoludy potrafią mieć dużo więcej rozumu niż ludzie albo elfy. Co u niego? - chmurnie odrzuciła zarzucaną jej potwarz. Zaczęła mieć obawy, iż ktoś przez nią poznany, wpadł w tarapaty.
- Więc to tylko plotki? - Zasępił się mężczyzna - I nici z tego były, co niby brodaczowi uczyniłaś? - Pokręcił głową jegomość - A takie opowieści by były..
-Zaiste, można o nim napisać niejedną pewnie opowieść, z tak zacnym druhem można wejść do najgłębszej jaskini, choćby do dolnego Podmroku miała sięgać, i wrócić cało, a nawet z zyskiem. - Przytaknęła szarowłosa.
- Emmm...no tak... - Powiedział zbrojny, nie bardzo chyba już podążając za wątkiem, jaki rozpoczęła Saebrineth - No to... ja se już pójdę... - Kiwnął głową.
Odpowiedziała mu Łotrzyca tym samym i odprowadziła wzrokiem.
-Szara lisica? - spytała Vestigia. Dotychczas nie miała okazji rozmawiać z tą elfką, a ta dość ją zastanawiała. -Ciekawe miano.
- Miano dobre jak każde inne. Potrafi tłuszcza gorzej brzmiące przydomki nadawać - Skierowała znów wzrok na tropicielkę, wzruszając ramionami.
__________________ "Dzika, pierwotna natura niesie wezełki z leczniczymi ziołami; niesie wszystko, czym kobieta powinna być, co powinna wiedzieć. Niesie lekarstwo na wszystko. Niesie opowieści, sny, słowa i pieśni, znaki i symbole." |