- Co on tam bełkocze? - elf wskazał na umierającego człowieka. - Nie znam się na tych ludzkich gusłach, ale czy to czasem nie jest symbol Morra?
Drugie zdanie wypowiedział jakby w zamyśleniu. Zabijał wielu ludzi, którzy chcieli ograbić majątek jego ojca, ale też takich, którzy znaleźli się na jego posesji całkiem przypadkowo. Widział to i owo. Słyszał równie wiele. Nie pierwszy raz spotkał się z takim symbolem. Występował niemal tak często jak kometa o dwóch ogonach. Łowca wampirów? Najpewniej, zważywszy na posrebrzane kołki i kuszę. No i fakt, że ścigał krwiożerczą bestię. Byle kapłan, czy tropiciel nie zajmuje się takimi rzeczami.
Unuriel podszedł do swoich kompanów i przyjrzał się lepiej ciału. Rana na szyi była ewidentnym dziełem ostrych zębów. Miał przegryzioną tętnicę, a więc nie leżał długo. To oznaczało, że ich zwierzyna jest niedaleko. Elf poczuł nagły przypływ determinacji i siły woli. Musieli się ruszyć z miejsca, bo w tej chwili czas działał na ich niekorzyść.
- Panowie - zwrócił się do krasnoludów. Sam się zdziwił na dźwięk słowa, które wypowiedział. Na chwilę zapomniał, że jego towarzysze są khazadami. - Idziemy dalej! Ścieżką, jak w krasnoludzką dupę z łuku strzelił!
Zaśmiał się z własnego żartu, którego celem było zakamuflowanie chwilowej uprzejmości. Kiwnął na towarzyszy i ruszył wyznaczonym przez siebie szlakiem.
__________________ Ash nazg durbatuluk,
Ash nazg gimbatul,
Ash nazg thrakatuluk,
Agh burzum-ishi krimpatul! |