Tymczasem Ghajuk poszedł po swego osła - Priowanta, i zebrawszy swoje rzeczy wyruszył na miejsce zbiórki. A wiele on miał: proce, i kamieni ładnych dwadzieścia, latarnie z wozu co go karietą zwą, i olej co sie pali że jakby wodza oblał to nawet i on by się spalił, i nóż i dzidę i miecz co wyrwał z trupa, ooo a nawet sakwę i koc i miskę. Dzidę w ręku nosił, miecz sznurkiem przywiązał, a nóż to w szywch szmatach sprytnie ukrył, a reszte to w worku nosił. I poszedł gdzie sie mieli zebrać i rzekł: oo, patrz, patrz, prowianta wziołem co by tu zwierzoczłeka przyniósł, tio my go nieść nie bedziemy musieli to bedziem mogli rzeczy tego zwierzoczłeka zabrac albo co dobrego, o! |