Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-11-2012, 19:33   #14
Rodryg
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
Wpierw przemowa paladyna potem jeszcze wywód ciemnoskórego mężczyzny po jego lewej zaś na koniec przydługi wywód uczonego półorka ładne słowa ale widać nie trafiło to do prostych ludzi. Za to otrzymali kilka obelg i zniewag zwłaszcza o braku łasku bogini musiała skaleczyć rycerską dumę, mimo wszystko już od jakiegoś czasu skóra go świerzbiła zapewne błogosławiona aura rycerza. Zresztą nie wszyscy lubili Iomeadea niektórzy uznawali wycofanie się Krucjaty za zdradę ale nie było czasu na rozważania o przeszłości i religii.

Za to zagranie na ludzkiej ignorancji wyszło spektakularnie, słowa gnoma rozpoczęły reakcję zaś jego argument o rzekomej bezpłodności nekromantów przelały czarę i po chwili zaczęło się przedstawienie. Zaklaskał by w wyrazie uznania dla siebie i gnoma oraz ludzkiej głupoty ale miał zajęte ręce, tak wiec z głęboko skrywaną satysfakcją wysłuchiwał kolejnych zabobonów i opowieści oraz bezskuteczne próby zapanowania nad chaosem niedawnego przywódcy motłochu. Ba niektórzy nawet przeprosili za swoje zachowania, nawet zastanawiał się czy jest przyzwoite mieć taki ubaw z ludzkiej głupoty w czasie pogrzebu przyjaciela ale Petros by mu wybaczył.

Dalsza część pogrzebu przebiegła bez żadnych problemów standardowe kazanie i przemowy, Vilgret wystąpił zaraz po gnomie i jego "treściwej" przemowie. Stanął nad grobem zbierając myśli odkasłując kilka razy, cholera teraz naprawdę musiał wyglądać jak jakiś niedoświadczony młodzian. W końcu zebrał się w sobie i zaczął:
- Petros Lorrimor był dobrym człowiekiem i przyjacielem, miał też otwarty umysł i niez...łomnie... - tak to było właściwe słowo, przez chwilę chciał powiedzieć niezmordowanie ale to był by nietakt w tych okolicznościach -...dążył do prawdy i wiedzy. Swoją wytrwałością zawstydził by niejednego świętobliwego rycerza, na wiele spraw potrafił spojrzeć w inny sposób niż inni i z niezwykłą przenikliwością. Poświęcał się w swej pracy dla dobra innych i dlatego należy mu się szacunek. Dobrego snu, przyjacielu.

***

Po ceremonii wraz z innymi udał się do domu Profesora gdzie wysłuchali ostatniej woli swego przyjaciela. Prośba o dostarczenie ksiąg była słuszna biorąc pod uwagę że mimo wszystko jego badania ocierały się o dość niebezpieczne obszary, a wiedza mola służyć tak w słusznym jak i niecnym celu. Prośba o pozostanie w miasteczku była nietypowa choć patrząc na Kendrę widać było że przyda się jej przyjacielskie wsparcie, a miesiąc przerwy od szlaku będzie jakąś odmianą zresztą czuł coś że nie będzie to spokojny okres przy gościnności tutejszych mieszkańców. Po wyjściu radnego zostali oni, Kendra i herbata, już wiadomo było że córka miała podobny gust do ojca. Trzeba było się należycie przedstawić i zastanawiał się w myślach czy wyjawić swoją naturę reszcie zebrany ale biorąc pod uwagę że będzie tutaj przez miesiąc i tak zaczęli by coś podejrzewać no i ciekaw był reakcji wielce świętobliwego rycerza. Wpierw jednak przyszło mu wysłuchać jakże barwnej i okraszonej krwią i chwałą opowieści pół orka.

- Vilgret Chorster twego ojca poznałem poprzez mojego nauczyciela Davtilna Gellantarna wędrownego kapłana Desny, często przekazywał twemu ojcu opowieści ze szlaku oraz z całego Ustalav. Sam też pomogłem mu w badaniach w pewnej dziedzinie chyba nawet wymienił mnie w podziękowaniach za pomoc w swej pracy. Było to jednak dość dawno temu trzydzieści lat już będzie, widzisz jestem starszy niż na to wyglądam. - mówiąc to zdjął rękawice ukazując swe dłonie pokryte z wierzchu specyficzną niezwykle gładką różowawą skórą przypominającą świeże i dotkliwe poparzenie, poprawił się też lekko w fotelu a za jego plecami pojawił się długi i smukły ogon pokryty taką samą skórą. Splótł palce dłoni i kontynuował opowieść - Petros był dla mnie dobrym przyjacielem może dlatego że nie ulegał uprzedzeniom i stereotypom, sam pomogłem mu znacząco w badaniach w końcu trudno jest spotkać żywego i skorego do współpracy Tieflinga. Większość którą zbadał często nie żyła i jeszcze częściej nie przypominała żywej istoty po tym jak ktoś zdecydował się rozprawić z "plugastwem". Mam nadzieję że podobnie do ojca dasz mi szansę i mi zaufasz.

Zakończył swój trochę przydługi wywód bacznie obserwując nie tylko Kendrę ale i resztę zebranych, wypatrując wszelkich znaków wrogości lub złych intencji.
 
Rodryg jest offline