Kłótnia - Dajcie spokój dziadkowi. - Odezwał się niski głos. Dało się wychwycić w nim pewną złowrogą nutę... Tak! Do kłótni między służbami porządkowymi, a wiekowym czarownikiem postanowił wtrącić się Ingvar.
Dlaczego? Któż go tam wie, czasem go dziwne pomysły nachodziły. Prawdę mówiąc to Iustus skojarzył mu się z Heironem. Nie miał śmiesznej czapki, ale i tak wyglądał na maga. Wiking uważał, że wszyscy magowie się znają.
No i nie lubił strażników. Odkąd przybył na plany wszędzie widział strażników, którzy nie pozwalali zbyt dużo pić i się awanturować. Nie lubił sukinsynów. - Co się stało, starcze? - To niech dziadek da spo... - rzekł z przekąsem jeden ze strażników, ale nie zdążył dokończyć wypowiedzi, bo jak brodacz nie krzyknie: - Jaki znów dziadek!? Jaki dziadek!? Tak obrażać badacza i uczonego?! Co za brak wychowania!
Wiking przewrócił oczyma. - Jak sobie chcesz. - Rzekł, w miarę spokojnie. - Ciekawi mnie to co mówiłeś, ale jeśli zamierzasz się na mnie wydzierać to chyba sobie pójdę. - Ingvar musiał być w zaskakująco dobrym nastroju, skoro próbował dyplomacji miast strzelić dziadka w łeb, by się uspokoił. Jednak ten niezbyt zwrócił uwagę na jego słowa, bardziej zaaferowany swym sporem ze strażnikami.
- Ingvar! Itziessz? - spytał krótko thri-kreen. - Chwila - odparł. Nie lubił kiedy ktoś go ignorował. Lekko dotknął maga dłonią. No, może trochę popchnął. To i tak było nic w porównaniu do tego co mógłby mu zrobić... O, na przykład mógł mu rozwalić czaszkę toporem. Albo uciąć łeb, albo... - Mówiłem do ciebie. Co się stało? - Ci głupcy ignorują oczywistość! - wrzasnął starzec, bo trudno to było nazwać odpowiedzią. - Coś złego dzieje się na Mechanusie, a to nie wróży nic dobrego całej Automacie, albo nawet całemu wieloświatu! I nie chcą mi pomóc dostać się przed oblicze Rady! To się dzieje! - Coś złego się dzieje - przytaknął barbarzyńca z ponurą miną. - Heiron zniknął. - Kto? Nie słyszałem... pewnie nikt ważny. Nie zawracaj mi chłopcze głowy nazwiskami, gdy waży się porządek wieloświata. Szale równowagi drgnęły, tak jak przewidziałem to w swoich teoriach. - parsknął gniewnie uczony, podczas gdy strażnicy wykorzystali okazję, by oddalić się dyskretnie. - Miałeś rację, Pikicza. Strata czasu - rzekł blondyn do towarzysza i ruszył za nim. Rozmowa z magiem nie miała sensu - bredził coś o jakichś szalach i teoriach. Może gdyby wojownik wiedział co to jest mógłby wyciągnąć jakiś wniosek z krzyków Iustusa... |