Bukemizu leciał, chociaż zdecydowanie nie był to zamierzony efekt. Miał wrażenie, że kręcił się we wszystkich kierunkach wokół osi, jaką stanowił jego pępek. Nie był jednak w stanie stwierdzić gdzie była góra albo dół a gdzie boki. Wszystko niknęło w oślepiającej i mknącej wiązce plazmy dookoła niego. W niektórych momentach błyski energii wyraźnie traciły pęd, tworząc coś na kształt okien, za którymi widać było obrazy. Mnóstwo znajomych miejsc, postaci oraz istot które mogły istnieć jedynie w fantazji.
Zauważył kobietę z chłopcem. Mógł on mieć może piętnaście lat. Ganiał po zabłoconym podwórku, wyraźnie ucieszony. Drewniany kij w ręku odpierał ataki równych mu wiekiem towarzyszy. Matka obserwowała to wszystko z rozbawioną miną. Ale tak naprawdę była zatroskana. Lee nie wiedział, dlaczego miał takie wrażenie. Po prostu wiedział. Tak samo jak wiedział, że ta kobieta jest znacznie silniejsza niż zwykłe Plusy i skrywa straszną tajemnice.
Potem spośród wielobarwnych obrazów, mignął mu Warszawski plac Defilad, a na nim trzy postaci zupełnie niezauważane przez przechodniów. Mężczyzna ubrany w kimono z Zanpaktou u pasa stał do niego plecami, obok niego zaś majaczyła pół przezroczysta dziewczyna o bujnej i błyszczącej czuprynie. Dalej, na granicy światła majaczył jakiś olbrzymi cień, który najwyraźniej przemawiał do dziewczyny. Bukemizu ją znał. Nie mógł zapomnieć, tych pukli włosów, które tak go fascynowały. Spadając w dół wyciągnął rękę w kierunku obrazu. Chociaż zauważył tyle szczegółów, minął go dość szybko.
- Magda! – krzyknął, czując jak ciśnienie boleśnie ściska jego klatkę. Drobna istotka drgnęła, jakby usłyszała wołanie. Odwróciła się zaskoczona, a razem z nią mężczyzna, tak dobrze mu znany…
***
Gdy otworzył oczy, poczuł chłód ziemi i znajomy zapach lasu. Słuch powoli wracał, jakby po wynurzeniu się z wody. Shinigami nie czuł się najlepiej. W głowie mu się kręciło, a nogi drżały. W żołądku czuł, jakby cały czas spadał. Z przezorności sięgnął za głowę, ku klindze miecza. Gdy zauważył ruch w cieniu nieopodal, zacisnął palce mocniej na mieczu, wyszarpując go z łatwością. Skoczył w kierunku białowłosej postaci, obwiniając ją za przeżycia ostatnich chwil, minut albo nawet godzin. Postać, wyraźnie zdziwiona jego nagłym ruchem, z gracją uniknęła ataku pół piruetem, a następnie oddalił się na bezpieczną odległość fiflakiem do tyłu. Atak Bukemizu ściął jedynie przydrożną gałęź. Zanim zaatakował drugi raz, jego wzrok wyostrzył się a zza chmur wyłoniła się srebrna tarcza księżyca. Zauważył swoją pomyłkę. Jego wcześniejszy przeciwnik miał mlecznobiałe włosy, czerwoną tunikę oraz potężny miecz. Ten osobnik miał włosy ciemniejsze, bardziej przechodzące w srebro, szarą „bluzę” oraz, co najważniejsze, nie posiadał przy sobie żadnej broni.
Lee schował miecz i ukłonił się przepraszająco:
- Wybacz mi, nieznajomy. Pomyliłem Cię z kimś. Ten atak nie był dla Ciebie.
Dopiero później zauważył, że na polanie przy kamiennym kręgu znajdowało się więcej osób. W tym przynajmniej dwie białowłose. Najwyraźniej Shinigami miał ostatnio do nich szczęście. Wszyscy wyglądali na równie zszokowanych co on i wyraźnie zdezorientowanych. Najgorzej przyjęła to dziewczynka o zadziwiająco niebieskich włosach. Na Ziemi widywał osoby o równie pstrokatych kolorach włosów ale tylko podczas tzw. „konwentów” oraz konkursów” kosplaij”.
Zdecydowanie nie spodziewał się takiej mieszanki postaci. Prędzej masy Pustych albo innych potworów z otchłani Hueco Mundo. Jednak las jaki ich otaczał nie składał się z cząstek energii. Na pierwszy rzut oka wyglądał na zwykły ziemski las, ale to też nie była prawda. Oficer wyczuwał w nim jakąś tajemnicę, oraz groźbę. Odpowiedź na wątpliwości chłopaka, udzielił palący towarzysz niedoli.
„Równoległy wymiar? O czym on chrzani”
-
A skąd u Ciebie, taka pewność jeżeli można wiedzieć? – podszedł do niego bliżej, krztusząc się od dymu. Bukemizu nie miał bladego pojęcia co się tutaj działo. Przerażało go jednak to co widział w tym dziwnym tunelu. Miał nadzieje, że to były tylko projekcje jego udręczonego mózgu. Tak czy inaczej martwił się o swoich towarzyszy a także oddział. Niewiadomo co działo się w tym czasie w Stowarzyszeniu Dusz.