Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-11-2012, 21:49   #9
Bachal
 
Bachal's Avatar
 
Reputacja: 1 Bachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputację
Kurwa co za miasto! Z każdym kolejnym krokiem coraz bardziej go denerwował wszechogarniający smród i brud. To nie tak, że nie był do niego przyzwyczajony. Oj, w jego przesławnej szkole czuł gorsze zapachy i to w dużo mniej przyjemnych okolicznościach niż spacerek po mieście. Co tu właściwie robił? A tak, trzeba znaleźć kolejne zajęcie w mieście, gdzie za wiele osób o Panu Zborowskim, pierdolonym pogrobowniku nie słyszało. I całe zarówno ich jak i jego szczęście. Poprawił szabelkę w pochwie i ruszył hardo przed siebie. Tylko po to, by znaleźć się na rynku. Malownicze miejsce! Stragany, podesty i nawet jakieś dyby z umorusanym nieszczęśnikiem w środku. I, o słodkości! Obok złoczyńcy stała tablica ogłoszeń. Miejsce, w którym ktoś taki jak on mógł znaleźć okazję do nabicia kabzy. Oraz czasami kilka głów na pal... Legenda Zborowskiego Seniora musi w końcu żyć. Podszedł spokojnym, eleganckim krokiem. Jego brudne już gdzieniegdzie szlacheckie ciuchy ciągle prezentowały się znośnie. Patrząc po tym mieście nie potrwa to już długo...


Najbardziej enigmatyczne ogłoszenie, jakie kiedykolwiek widział. Co go skłoniło, aby o tak późnej porze zapuszczać się do tak ciemnej uliczki?! Płacę, dużo. Zapraszam po zmroku na spotkanie przy cmentarzu. N. Niedługo za pustą kartką będzie ganiał po całym mieście... Za późno było jednak na takie dywagacje. Ledwo wyszedł na uliczkę, przystanął jak wryty. Cmentarz ożył czy jak? Jak na zadupie, sporo ludzi tu się zleciało. Nieludzi też... Sytuacja jednak sprawiała wrażenie ciekawej. Zanim zdołał zarejestrować jakiekolwiek fakty, mag (co tu robi mag!?) już konstruował coś w dłoniach, które dawno ktoś powinien uciąć, a narąbany jakby własnym toporem krasnolud wyrywał się do ataku. Ktoś wołał, ażeby zaprzestać walki, jakiś kobiecy (sic!) głos nawoływał do bitki. Co za czasy, nawet koło cmentarza się tłuką i to w takiej menażerii! A on pośrodku tego burdelu... Krew jego ojca oczywiście wtrąciła swoje trzy grosze i zwykle opanowany Samuel jednym płynnym ruchem dobył szabelki i położył płazem przy ciele. Nie myślał, chłonął... Był gotowy do potyczki, był skupiony i opanowany mimo burzy adrenaliny nawołującej do wiru walki. Pozostawało czekać. Czekać na impuls.
[MEDIA][/MEDIA]
 
Bachal jest offline