Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-11-2012, 22:24   #29
F.leja
 
F.leja's Avatar
 
Reputacja: 1 F.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnie


Cathil była przestraszona, ale w sumie niezbyt zaskoczona. Mogła się spodziewać, że jej pech znowu się odezwie. Wydawało się, że zawsze kiedy miała do czynienia z ludźmi coś szło nie tak. Zwykle jednak zaczynało się od krzywych spojrzeń, a kończyło na tłumie uzbrojonym w widły i siekiery. Może odwrócenie tego rytuału było dobrym znakiem?

Przez jedyne, rozsądne wyjście, czyli drzwi kurnej chaty, w której w końcu zasnęła, ucieczka była raczej niemożliwa. Cały tłum chłopstwa uzbrojonego po zęby - zaskakujące, jak dużo niebezpiecznych narzędzi można znaleźć w osadzie pokojowo nastawionych wieśniaków - zbliżał się nieubłaganie niczym przypływ. Nie żeby kiedykolwiek widziała przypływ. Usłyszała to porównanie chyba w jakiejś piosence.

Gdyby udało jej się wspiąć na górę, co nie było aż tak niemożliwe, to zapewne udałoby się jej przedrzeć przez poszycie dachu na zewnątrz. Ale co dalej? Długa męcząca ucieczka przez las pełen wilków? Ta opcja też się jej nie specjalnie uśmiechała. Poza tym, nie miała nawet gwarancji, że uda jej się dobiec do bramy.

Cathil dobrze wiedziała, że wieśniak z widłami w dłoni bywa równie niebezpieczny jak wyszkolony zbrojny, a nawet bardziej, bo nigdy nie wiadomo czego się spodziewać po przerażonym wieśniaku. Postanowiła więc nie prowokować, nie uciekać, zdać się na łaskę mieszkańców osady. Zeszła spokojnie z kopy siana i stanęła z uniesionymi rękami przed wzburzonym tłumem. Spokojnie, spokojnie, spokojnie.

Wieśniacy stali naprzeciw kobiety z wyciągniętymi widłami i siekierami, niepewni co robić. W końcu za szpalerem chłopów ktoś zaczął przeciskać się do przodu.

Przed chłopów przecisnęła się zakapturzona postać w habicie. Przymrużyła
- Zróbcie miejsce! O co chodzi? Co?
oczy starając się dostrzec coś w półcieniu pomieszczenia.

- Kim jesteś? Co tutaj robisz? - zwrócił się do stojącej nieruchomo.

Cathil odchrząknęła i spróbowała znaleźć odpowiednie słowa. Prawda, zawsze dobrze mówić prawdę. Nawet jeżeli ci nie uwierzą, to przynajmniej będziesz mieć satysfakcję, że powiedziałeś prawdę.

- Jestem Cathil Mahr, łowca. Wczoraj znalazłam waszą osadę. Chciałam spać w bezpiecznym miejscu. Strażnik przy bramie mnie nie wpuścił, więc przeszłam przez palisadę - to chyba były wszystkie ważne informacje, ale dodała jeszcze dla porządku - Nie jestem złodziejem.

- Strażnik? Aaa... no tak - zdawało jej się, że zobaczyła na twarzy mężczyzny przelotny uśmiech. - Słyszeliście? - zwrócił się do stojących za nim. - Nie jest złodziejem. Nie trzeba będzie jej zabijać.

Mogłaby przysiąc, że twarze wieśniaków wyrażały ulgę. Jednak nie taką jaką czułą Cathil. Opuścili broń i zaczęli się rozchodzić. Nerwy Cathil też były bliskie rozejścia się w szwach.

- Łowca? - człowiek w habicie zadumał się. Cathil spojrzała na niego podejrzliwie - Szukasz może jakiegoś dorywczego zajęcia? Zgłoś się do Zeba. To ten największy budynek. Na pewno zauważyłaś. Powiedz, że przysyła cię Mateusz i że jesteś łowcą.

Kiwnęła głową, bo nie ufała swojemu głosowi i gdy tylko zakapturzony Mateusz poszedł swoją drogą, ona ruszyła we wskazanym kierunku. Odetchnęła głośno. Trochę nerwów z samego rana, ale w sumie na dobre wyszło. Taki miała plan od samego początku - nająć się do pracy. Idąc wygrzebywała siano z włosów i nuciła coś co usłyszała dawno temu od ślepego barda na południu.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=tDK5sSwcBtM[/MEDIA]
 
__________________
I don't mean to sound bitter, cold, or cruel, but I am, so that's how it comes out. ~~ Bill Hicks
F.leja jest offline