Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-11-2012, 21:00   #27
Radagast
 
Radagast's Avatar
 
Reputacja: 1 Radagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnie
- Cześć, Dominik - Franek uśmiechnął się do nowego w ekipie (zadziwiające, jak kilka godzin opóźnienia w transporcie potrafi wprowadzić podział na nowych i starych). - Co Cię tu sprowadza?

Nie czekając na odpowiedź wszedł do środka altany i włączył latarkę. Najpierw rozejrzał się po ścianach i suficie. Nie znalazłszy niczego, czego by wcześniej nie widział, klęknął przy klapie i poddał ją oględzinom.



Dominik kiwnął głową w kierunku zbliżającego się Franka. Wszedł za nim do środka altany aby wspólnie przebadać tajemnicze wejście. Uklęknął obok trzymającego latarkę Franka. Klapa wydawała się solidna.

Przejechał dłonią po powierzchni włazu. Szczególną uwagę zwrócił na mały otwór przypominający dziurkę od klucza oraz zawiasy.

- Nigdzie nie widziałem żadnych narzędzi, dzięki którym można to podważyć. Macie jakiś scyzoryk? Można spróbować z zamkiem, szukanie klucza może zająć cały dzień - powiedział wciąż szukając jakichś słabych punktów w budowie wejścia.

Wanda powoli wstała i przeciągnęła się. Czas ruszyć. Podeszła do altankowych drzwi i zajrzała.

- No i proszę! Jak miło spotkać się w naszym sympatycznym gronie przy wspólnej klapie. Jeszcze tylko brakuje Piotra, ale jak sądzę pojawi się tu wkrótce z jakimiś przemyśleniami i pomysłami. Czy Panowie coś wymyślili odnośnie naszej ulubionej klapy? Z tego co ledwo widzą moje oczy w ciemnościach posiada ona coś w rodzaju zamka na klucz. Może ktoś z nas ma jakieś zdolności włamywacza i da się ten zamek otworzyć, czytaj, wyłamać? - Wanda szeroko uśmiechnęła się i oparła o futrynę. Miała dobry humor i nie zamierzała go tracić przez jakąś klapę i zgrzyty wokół niej.

Franek nie poczuł się zaskoczony obecnością Wandy na miejscu. Najwidoczniej wszystkich interesowała ta klapa. Jedyne co go nurtowało, to skąd się tam znalazła, skoro nie mogła opuścić domu nie zauważona przez niego... no chyba, że przez okno.

- A Ciebie co tu sprowadza? Chcesz popatrzeć jak inni pracują? - rzucił do niej. Z jakiegoś powodu ton jej wypowiedzi poirytował go.

Chwycił latarkę lewą ręką, prawą wyciągnął z kieszeni nóż motylkowy, otworzył go i spróbował podważyć klapę. Nic to jednak nie dało. Nóż wszedł w szczelinę, ale klapa ani drgnęła. Najwidoczniej zamek trzymał.

- Mam swoje sposoby na znalezienie się w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie. - Uśmiechnęła się przyjaźnie chociaż ton głosu Franka nie spodobał się jej. - Poza tym... Ta klapa też mnie interesuje, jak chyba wszystkich, czyż nie? - Wanda z pozoru leniwie i obojętnie jednak uważnie obserwowała jak koledzy mocują się z zamkiem klapy.

- Cholera - sapnął Dominik widząc brak szansy na sukces. - O ile na sali nie ma ślusarza z powołania możemy chyba zapomnieć o otworzeniu tego ustrojstwa bez klucza. Proponuję się rozdzielić i zacząć go szukać. Może i to misja samobójcza, ale nie widzę innego rozwiązania - powiedział siadając obok klapy i patrząc na pozostałych.

- Kurcze, gdyby znaleźć jakąś siekierę, to wcale bym się nie cackała z tym, tylko wybiła dziurę i koniec. Może jest gdzieś coś takiego, albo łom, czy cokolwiek czym można podważyć i wyrwać to diabelstwo - Wanda podeszła bliżej i przyjrzała się klapie. - Może rzeczywiście powinniśmy się rozdzielić i poszukać czegokolwiek czym można wyłamać deski.

Dominik wstał.
- Szukałem, nie było nic oprócz proszków, mioteł i innych powideł. No chyba, że rozpuścimy deski kretem, to byłoby coś - powiedział i zaczął powoli wychodzić z altanki. - Idę rozejrzeć się za kluczem, hej przygodo - rzucił kpiąco i poszedł do domu po drodze wypatrując nieobecnego Piotra.

-Przydałby się nam jakiś złodziej, który roztrzaska każdy zamek... A może zaatakować zawiasy zamiast walczyć z zamkiem. Może da się je wyłamać butem? No wiesz, jak na filmach. Parę solidnych kopniaków mocnych facetowskich nóg. Zbiorowa siła i współpraca. Też mogę dołożyć swoim adidasem. Przecież to niemożliwe, żeby ta klapa była aż tak solidna. Po co komu w altance tak mocne zabezpieczenie jakiejś piwnicy? Co, trupy tam trzymają, albo tony złota, materiały szpiegowskie? - warknęła niemal ze złością Wanda.

- Połowa rzeczy tutaj jest przygotowana specjalnie dla nas. Jakby ta klapa miała uchwyt, a nie miała zamka, to zadanie otwarcia jej mijałoby się z celem. Ja się akurat domyślam co tam znajdziemy.
Franek nawet nie podnosił głowy znad klapy. Gmerał nożem to przy zamku, to przy zawiasach, próbując je jakoś rozmontować, albo uszkodzić.
- Masz spinki do włosów? - rzucił w stronę Wandy. - Gdzieś czytałem, że otwarcie prostego zamka spinką, albo spinaczem biurowym naprawdę nie jest trudne. Niestety szczegółów nie znam.
 
__________________
Within the spreading darkness we exchanged vows of revolution.
Because I must not allow anyone to stand in my way.
-DN
Dyżurny Purysta Językowy
Radagast jest offline