Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-11-2012, 11:45   #21
 
flunkie's Avatar
 
Reputacja: 1 flunkie nie jest za bardzo znanyflunkie nie jest za bardzo znanyflunkie nie jest za bardzo znanyflunkie nie jest za bardzo znanyflunkie nie jest za bardzo znanyflunkie nie jest za bardzo znanyflunkie nie jest za bardzo znany
Z sufitu zwisała goła żarówka podłączona do prowizorycznie przymocowanego kabla.

Dominik chwycił jedno z plastikowych krzeseł, wszedł na nie ignorując chybotanie wątłego mebla i zaczął przyglądać się jarzeniówce.

- Uważaj, za chwilę to krzesło strzeli. Ja tam wejdę, jestem lżejszy od ciebie.- Piotr podszedł do stojącego na krześle Dominika i przyglądał się jak ten z zacięciem Sherlocka Holmesa bada żarówkę.

Kabel prowadził do miejsca, gdzie podłoga stykała się ze ścianą po czym znikał.

- Trzymaj krzesło.- sapnął Dominik obserwując tor kabla. W końcu zlazł na dół, ostrożnie, aby nie zniszczyć kruchego mebla. Podszedł do ściany, w której znikał kabel.

- Sprawdzę gdzie to leci.- rzucił i wyszedł z altany aby właśnie to
zrobić.

- Jak chcesz to w domu mam latarkę - powiedział Piotr ale jego słowa trafiły w plecy wychodzącego z altanki Dominika. Wyszedł za nim.

Na zewnątrz nic nie znaleźli, kabel musiał iść pod ziemię.

Dominik wrócił do środka. - Musimy zerwać deski. Latarka może się przydać - powiedział i wymownie spojrzał na Piotra.

- Zerwać deski? Zwariowałeś?! Jesteśmy tu gośćmi. Poza tym, włącznik na pewno jest gdzieś w domu, nie? - Piotr uśmiechnął się z szyderą. Ucieszyło go to że gbur nie domyślił się tak oczywistej rzeczy. - Idź do domu i poszukaj włącznika. Jak coś znajdziesz to przełączaj, a ja krzyknę ci jeśli światło się zapali.
 
flunkie jest offline  
Stary 09-11-2012, 12:19   #22
 
vena's Avatar
 
Reputacja: 1 vena jest na bardzo dobrej drodzevena jest na bardzo dobrej drodzevena jest na bardzo dobrej drodzevena jest na bardzo dobrej drodzevena jest na bardzo dobrej drodzevena jest na bardzo dobrej drodzevena jest na bardzo dobrej drodzevena jest na bardzo dobrej drodzevena jest na bardzo dobrej drodzevena jest na bardzo dobrej drodzevena jest na bardzo dobrej drodze
”Czas zawijać się stąd. Niech otworzą tę cholerną klapę” - pomyślała Wanda. Mega cicho, niczym kot zaczęła się wycofywać w stronę najbliższych krzaków. Tam ukryła się i przez chwilę obserwowała chłopaków. ”Uff.. W samą porę uciekłam. Ale miałam farta, że nie zajrzeli na tyły altanki!”
 

Ostatnio edytowane przez vena : 09-11-2012 o 12:22.
vena jest offline  
Stary 09-11-2012, 13:50   #23
 
flunkie's Avatar
 
Reputacja: 1 flunkie nie jest za bardzo znanyflunkie nie jest za bardzo znanyflunkie nie jest za bardzo znanyflunkie nie jest za bardzo znanyflunkie nie jest za bardzo znanyflunkie nie jest za bardzo znanyflunkie nie jest za bardzo znany
Dominik westchnął z wyraźnym brakiem aprobaty. - Nie wszystkie, te dwie - wskazał na znajdujące się blisko miejsca, gdzie kabel styka się z podłogą. - Wystarczy je wyjąć, nie powinny być ciężko. Przy okazji będziemy mogli przyjrzeć się klapie od drugiej strony, przynajmniej spróbować. Ty zajmij się włącznikiem i latarką, będzie szybciej. Poza tym nie mam zamiaru przeszukiwać twoich rzeczy. Ja zacznę od desek.

Deski wyglądają zadziwiająco porządnie, są spasowane, bez szpar, otworów.

- Rób jak uważasz, ale to nie jest dobry pomysł by wyrywać deski. Kabel na pewno zniknie pod ziemią i dalej POD ZIEMIĄ będzie prowadził do domu. - Piotr specjalnie zaakcentował miejsce położenia kabla dając do zrozumienia, ze zrywanie desek jest całkowicie pozbawione sensu. Następnie wyszedł z altanki i skierował się do domu.

Czekając na powrót Piotra, Dominik wyszedł na zewnątrz i odpalił papierosa.
 
flunkie jest offline  
Stary 09-11-2012, 17:38   #24
 
seba-samurai's Avatar
 
Reputacja: 1 seba-samurai nie jest za bardzo znanyseba-samurai nie jest za bardzo znanyseba-samurai nie jest za bardzo znanyseba-samurai nie jest za bardzo znany
Post wspólny: seba-samurai, Radagast

Gdy Piotr szedł w kierunku budynku, spomiędzy drzew wyłonił się idący w stronę altanki Franek. Zdziwiony widokiem Piotra na moment się zatrzymał.

- Yyy... cześć Piotrek? Co Cię tu sprowadza?

Piotr odwrócił się na dźwięk głosu kolegi i zatrzymał.
- Aaaa... pamiętasz tą klapę co ją w nocy znaleźliśmy? Pomyślałem że warto to zbadać, no i natknąłem się na naszego niecnego, to znaczy, nocnego gościa. Piotr puścił znaczące oko do kolegi.
- Idę poszukać w domu jakiegoś włącznika, którym zapala się żarówkę w altance. Idziesz ze mną? Może widziałeś w domu jakieś przełączniki, na przykład od bramy wjazdowej - może gdzieś obok jest i ten od altanki? To jak, idziesz czy nie?

- Klapa, powiadasz? - Franek spojrzał na Piotra podejrzliwie. -Niestety żadnego przełącznika nie kojarzę. Nie sądzisz, że wystarczy Twoja latarka? Przecież na polu jest jasno, już samo słońce powinno dużo dać. A dlaczego Cię ta klapa tak zainteresowała? Dziś, po otrzymaniu zadania? - Kiwnął ręką, sugerując, że dokończą rozmowę idąc do domu, zamiast stojąc bezczynnie.
 
seba-samurai jest offline  
Stary 09-11-2012, 18:36   #25
 
vena's Avatar
 
Reputacja: 1 vena jest na bardzo dobrej drodzevena jest na bardzo dobrej drodzevena jest na bardzo dobrej drodzevena jest na bardzo dobrej drodzevena jest na bardzo dobrej drodzevena jest na bardzo dobrej drodzevena jest na bardzo dobrej drodzevena jest na bardzo dobrej drodzevena jest na bardzo dobrej drodzevena jest na bardzo dobrej drodzevena jest na bardzo dobrej drodze
Wanda omal nie roześmiała się na głos kiedy usłyszała kolejną rozmowę na temat klapy. Spokojnie już siedziała sobie w krzakach i dusiła śmiech. Reszty rozmowy Piotra i Franka niestety nie dosłyszała kiedy odeszli. Szkoda. "Niezła zabawa” - pomyślała. - ”Ciekawe kto pierwszy wejdzie do tej piwnicy, czy co tam jest.”. Postanowiła poczekać aż wszyscy znajdą się w altance. Nie zależało jej już na ukrywaniu się. Pogoda była ładna i słońce zaczynało grzać. Wanda znalazła plamę światła i wystawiła twarz na promienie ultra. Czekała.
 
__________________
Człowiek jest na tyle cywilizowany na ile potrafi zrozumieć kota.
vena jest offline  
Stary 09-11-2012, 20:07   #26
 
seba-samurai's Avatar
 
Reputacja: 1 seba-samurai nie jest za bardzo znanyseba-samurai nie jest za bardzo znanyseba-samurai nie jest za bardzo znanyseba-samurai nie jest za bardzo znany
Post wspólny: seba-samurai, Radagast

Piotr poczekał aż Franek się z nim zrówna i dalej szli już razem.
- Co do klapy, to po prostu mnie interesuje, co do zadania, to nie mogę potwierdzić ani zaprzeczyć iż jest to właśnie moje zadanie na dziś. Pomóż mi znaleźć włącznik światła to się sam przekonasz.
- O czym się przekonam? O treści Twojego zadania?
- No raczej. Jeśli ją otworzymy.
- Skoro Rozenkowa nie zabroniła się dzielić treścią zadań, to jestem skłonny zaryzykować i Ci powiedzieć wprost już teraz: Mam za zadanie dostać się do włazu. Mamy to samo?

Piotr uśmiechnął się do kumpla i powiedział - Ja tego samego nie mogę niestety tobie powiedzieć. Też chcę tę klapę otworzyć i jestem okropnie ciekawy co się kryje pod nią.
- Chyba już wiem, dokąd to zmierza. Możesz mi w takim razie pożyczyć latarki? Nie ma sensu, żebyśmy obaj biegali po domu, zostawiając klapę pod opieką Muzyka.
- Muzyka? Jakiego muzyka? Masz na myśli burka-gburka?
-Tak. Tego co mi gra na nerwach. Skoro twierdzisz, że spotkałeś go przy klapie, to pewnie też ma do niej jakiś interes. A nie jestem pewien, czy chcę mu dawać wolną rękę w tej materii.
Piotr wybuchnął śmiechem.
- Dobre! Jasne, pożyczę ci latarkę, ale wydaje mi się że lepiej byłoby znaleźć po prostu włącznik światła.
- Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Szukanie włącznika może zająć zbyt dużo czasu.

Po kilku chwilach byli w domu. Piotr od samych drzwi szukał jakichś przełączników które mogłyby uruchamiać światło w altance, mechanizm bramy, czy inne rzeczy umiejscowione poza domem. Rozglądając się po ścianach skierował swoje kroki do pokoju. Wszedł do środka i z bagażu wyjął latarkę oraz scyzoryk. Wyszedł na korytarz i latarkę wręczył Frankowi a scyzoryk schował do kieszeni.
- Dzięki. Lecę do altanki. Jeśli mi się uda coś zdziałać, to się będę darł wniebogłosy.
- Lepiej się nie wydzieraj, bo pomyślę, że cię morduje. - Piotr uśmiechnął się do kolegi i zszedł na dół do salonu nadal poszukując włączników.
 
seba-samurai jest offline  
Stary 13-11-2012, 21:00   #27
 
Radagast's Avatar
 
Reputacja: 1 Radagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnie
- Cześć, Dominik - Franek uśmiechnął się do nowego w ekipie (zadziwiające, jak kilka godzin opóźnienia w transporcie potrafi wprowadzić podział na nowych i starych). - Co Cię tu sprowadza?

Nie czekając na odpowiedź wszedł do środka altany i włączył latarkę. Najpierw rozejrzał się po ścianach i suficie. Nie znalazłszy niczego, czego by wcześniej nie widział, klęknął przy klapie i poddał ją oględzinom.



Dominik kiwnął głową w kierunku zbliżającego się Franka. Wszedł za nim do środka altany aby wspólnie przebadać tajemnicze wejście. Uklęknął obok trzymającego latarkę Franka. Klapa wydawała się solidna.

Przejechał dłonią po powierzchni włazu. Szczególną uwagę zwrócił na mały otwór przypominający dziurkę od klucza oraz zawiasy.

- Nigdzie nie widziałem żadnych narzędzi, dzięki którym można to podważyć. Macie jakiś scyzoryk? Można spróbować z zamkiem, szukanie klucza może zająć cały dzień - powiedział wciąż szukając jakichś słabych punktów w budowie wejścia.

Wanda powoli wstała i przeciągnęła się. Czas ruszyć. Podeszła do altankowych drzwi i zajrzała.

- No i proszę! Jak miło spotkać się w naszym sympatycznym gronie przy wspólnej klapie. Jeszcze tylko brakuje Piotra, ale jak sądzę pojawi się tu wkrótce z jakimiś przemyśleniami i pomysłami. Czy Panowie coś wymyślili odnośnie naszej ulubionej klapy? Z tego co ledwo widzą moje oczy w ciemnościach posiada ona coś w rodzaju zamka na klucz. Może ktoś z nas ma jakieś zdolności włamywacza i da się ten zamek otworzyć, czytaj, wyłamać? - Wanda szeroko uśmiechnęła się i oparła o futrynę. Miała dobry humor i nie zamierzała go tracić przez jakąś klapę i zgrzyty wokół niej.

Franek nie poczuł się zaskoczony obecnością Wandy na miejscu. Najwidoczniej wszystkich interesowała ta klapa. Jedyne co go nurtowało, to skąd się tam znalazła, skoro nie mogła opuścić domu nie zauważona przez niego... no chyba, że przez okno.

- A Ciebie co tu sprowadza? Chcesz popatrzeć jak inni pracują? - rzucił do niej. Z jakiegoś powodu ton jej wypowiedzi poirytował go.

Chwycił latarkę lewą ręką, prawą wyciągnął z kieszeni nóż motylkowy, otworzył go i spróbował podważyć klapę. Nic to jednak nie dało. Nóż wszedł w szczelinę, ale klapa ani drgnęła. Najwidoczniej zamek trzymał.

- Mam swoje sposoby na znalezienie się w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie. - Uśmiechnęła się przyjaźnie chociaż ton głosu Franka nie spodobał się jej. - Poza tym... Ta klapa też mnie interesuje, jak chyba wszystkich, czyż nie? - Wanda z pozoru leniwie i obojętnie jednak uważnie obserwowała jak koledzy mocują się z zamkiem klapy.

- Cholera - sapnął Dominik widząc brak szansy na sukces. - O ile na sali nie ma ślusarza z powołania możemy chyba zapomnieć o otworzeniu tego ustrojstwa bez klucza. Proponuję się rozdzielić i zacząć go szukać. Może i to misja samobójcza, ale nie widzę innego rozwiązania - powiedział siadając obok klapy i patrząc na pozostałych.

- Kurcze, gdyby znaleźć jakąś siekierę, to wcale bym się nie cackała z tym, tylko wybiła dziurę i koniec. Może jest gdzieś coś takiego, albo łom, czy cokolwiek czym można podważyć i wyrwać to diabelstwo - Wanda podeszła bliżej i przyjrzała się klapie. - Może rzeczywiście powinniśmy się rozdzielić i poszukać czegokolwiek czym można wyłamać deski.

Dominik wstał.
- Szukałem, nie było nic oprócz proszków, mioteł i innych powideł. No chyba, że rozpuścimy deski kretem, to byłoby coś - powiedział i zaczął powoli wychodzić z altanki. - Idę rozejrzeć się za kluczem, hej przygodo - rzucił kpiąco i poszedł do domu po drodze wypatrując nieobecnego Piotra.

-Przydałby się nam jakiś złodziej, który roztrzaska każdy zamek... A może zaatakować zawiasy zamiast walczyć z zamkiem. Może da się je wyłamać butem? No wiesz, jak na filmach. Parę solidnych kopniaków mocnych facetowskich nóg. Zbiorowa siła i współpraca. Też mogę dołożyć swoim adidasem. Przecież to niemożliwe, żeby ta klapa była aż tak solidna. Po co komu w altance tak mocne zabezpieczenie jakiejś piwnicy? Co, trupy tam trzymają, albo tony złota, materiały szpiegowskie? - warknęła niemal ze złością Wanda.

- Połowa rzeczy tutaj jest przygotowana specjalnie dla nas. Jakby ta klapa miała uchwyt, a nie miała zamka, to zadanie otwarcia jej mijałoby się z celem. Ja się akurat domyślam co tam znajdziemy.
Franek nawet nie podnosił głowy znad klapy. Gmerał nożem to przy zamku, to przy zawiasach, próbując je jakoś rozmontować, albo uszkodzić.
- Masz spinki do włosów? - rzucił w stronę Wandy. - Gdzieś czytałem, że otwarcie prostego zamka spinką, albo spinaczem biurowym naprawdę nie jest trudne. Niestety szczegółów nie znam.
 
__________________
Within the spreading darkness we exchanged vows of revolution.
Because I must not allow anyone to stand in my way.
-DN
Dyżurny Purysta Językowy
Radagast jest offline  
Stary 14-11-2012, 18:54   #28
 
seba-samurai's Avatar
 
Reputacja: 1 seba-samurai nie jest za bardzo znanyseba-samurai nie jest za bardzo znanyseba-samurai nie jest za bardzo znanyseba-samurai nie jest za bardzo znany
“A w Krakowie na Brackiej pada deszcz...” - Piotr bawiąc się przełącznikami nucił pod nosem znaną piosenkę krakowskiego barda. “Cholera, przecież musi tu gdzieś być” - zaczynał się irytować. Pstrykał włącznikami na wszystkie możliwe sposoby. “Krótki, krótki, krótki... długi, długi, długi... krótki, krótki, krótki”. Nic, gasił i zapalał tylko oświetlenie wewnątrz i na zewnątrz budynku. “Brama musi się otwierać na pilota...”- rozejrzał się i zastanowił czy gdzieś w domu nie widział takiego. Niestety nic takiego nie przychodziło mu do głowy, postanowił zatem wyjść z domu. Musiał sforsować mur. Albo wykorzysta do tego krzesła z altanki albo... “...albo wezmę krzesła z domu” - myśl jak iskierka rozpalająca pożar zatliła się w jego głowie.
Poszedł do salonu i ustawił dwa krzesła na sobie. “Mało stabilnie, ale musi wystarczyć”. Następnie szybkim krokiem poszedł do swojego pokoju i z łazienki wziął ręcznik. Zbiegł na dół po schodach - spieszył się. Podniecenie wywołane faktem, że być może znalazł rozwiązanie sprawiło że wszystko szło mu bardzo szybko. Po chwili trzy krzesła stały koło drzwi wyjściowych. Chwycił dwa z nich i wyszedł z domu kierując się w stronę muru, ale w stronę przeciwną niż altana - tak, aby to dom właśnie odgradzał go do Dominika i Franka. Miał tylko nadzieję, że nie natknie się tu gdzieś na Wandę.
Po chwili był już przy murze. Ustawił jedno krzesło na drugim - prawdopodobnie już z tego prowizorycznego podestu byłby w stanie doskoczyć do krawędzi muru, ale szybko pobiegł po jeszcze jedno krzesło. Zabrał także ręcznik. Ustawiając trzecie krzesło na pozostałych dwóch, upewnił się że niestabilna konstrukcja ma swoje podparcie w ścianie. Na wierzchu położył ręcznik, żeby nie uświnić butami białych jak śnieg obić - “trochę tandetne te krzesła, chawira odpicowana na cacy, widać że produkcja wysokobudżetowa, a krzesła jak z ikei... chyba na koniec musieli ciąć koszty” - przebiegło mu przez głowę. Powoli i ostrożnie zaczął wdrapywać się na prowizoryczną platformę.
- Ooooo, kurwa! - zaklął, gdy piramida z krzeseł zatańczyła pod jego ciężarem. Powoli wyprostował nogi i z tułowiem przyciśniętym do ściany wyciągnął w górę ramiona. Brakowało jakiś dwudziestu centymetrów. “No to skok przez płot” - pomyślał i najsprawniej jak umiał wybił się z kolan starając uchwycić szczytu muru.
 
seba-samurai jest offline  
Stary 16-11-2012, 17:01   #29
 
vena's Avatar
 
Reputacja: 1 vena jest na bardzo dobrej drodzevena jest na bardzo dobrej drodzevena jest na bardzo dobrej drodzevena jest na bardzo dobrej drodzevena jest na bardzo dobrej drodzevena jest na bardzo dobrej drodzevena jest na bardzo dobrej drodzevena jest na bardzo dobrej drodzevena jest na bardzo dobrej drodzevena jest na bardzo dobrej drodzevena jest na bardzo dobrej drodze
-Mam ciekawy scyzoryk. Może coś się z niego przyda. Tysiąc w jednym. Sprawdź ten śrubokręt gwiazdkowy, może uda się poodkręcać zawiasy, albo coś upiłować pilnikiem. - Wanda wygrzebała scyzoryk z torebki i podała Frankowi. - Ma nawet nożyczki i korkociąg żebyśmy mogli wieczorem otworzyć jakąś ciekawą butelkę.
Franek schował swój nóż, a wziął podany scyzoryk. Miał tę zaletę, że ostrze było cieńsze.
- Dzięki. Jeśli będzie co oblewać i czym, to na pewno skorzystamy. Na razie natomiast nie widzę nic, co można by odkręcić. Ewentualnie można wrazić korkociąg w zamek i liczyć na to, że uda się go rozwalić. Gorzej, jeśli po rozwaleniu nie będzie się go dało otworzyć, bo wtedy będziemy w ślepym zaułku. Na razie spróbuję wyciągnąć bolec z zawiasów.*
Franek wsunął koniec śrubokrętu w zawias i zaczął wypychać bolec. Przesunął się kawałek, na tyle, że z drugiej strony dało by się go czymś uchwycić. Nie palcami, potrzebne było coś mniejszego. Mimo, ze Franek próbował, nie dało się go przepchnąć śrubokrętem dalej - narzędzie było za grube.
-Widelec. Potrzebny nam widelec. Albo coś innego z cienką końcówką. A najlepiej gwóźdź i obcążki. Nie masz czegoś takiego w kieszeni? Skocz do domu poszukać czegoś w tym stylu, a ja rozejrzę się tutaj. Może przynajmniej odpowiednio twardy patyk znajdę, żeby mi się udało to wypchnąć do końca.
- A może kamieniem wybić. Mam nóż. Mocnym kamieniem walnąć nóż i może coś się da zrobić, albo walnąć w scyzoryk i w te najcieńsze końcówki.
- Z tego co widzę, wszystko jest za grube. Tłuczenie kamieniem nie ma sensu, jeżeli nie jestem w stanie uderzyć w to, w co potrzebuję. Skoczysz do domu, czy ja mam iść?
- No dobrze, przejdę się domu. Zobaczę przy okazji co robią inni - powiedziała niechętnie Wanda - Oddaj scyzoryk. Może mi się jeszcze przyda.
Franek podał scyzoryk właścicielce. Może zaczynał się robić paranoiczny, ale niechęć Wandy do opuszczenia altany podpowiadała mu, że jej zamiary nie były do końca szlachetne. Jakkolwiek otwieranie klapy można było nazwać szlachetnym. W każdym razie miał pewną satysfakcję.
- To idź. Ja popilnuję tej klapy i postaram się znaleźć coś, co pomogłoby w otwarciu.
- Dobrze. Popilnuj klapy. Może jej nikt nie ukradnie. - mruknęła Wanda i pomyślała sobie, że chyba nie lubi Franka.- Dupek! - i skierowała się w stronę domu.
- A to za co?
- Na razie tak na zapas... no dobra, sorry, ale odniosłam wrażenie, że jesteś na mnie zły i nie wiem za co.
- Nie zły, tylko podejrzliwy. Zależy mi na otwarciu tej klapy, a nie jestem pewien, czy wszystkim to pasuje. Dlatego wolę być w okolicy. Ale jeżeli masz się stresować, to mogę po prostu iść z Tobą.
- Z tego co widzę to każdy z nas ma jakieś zadanie związane z klapą. Czy ty też masz na to określony czas? Bo ja tak i boję się, że po prostu nie zdążę. Stąd może jestem trochę podenerwowana. Pokój, w sensie ...pax, przyjaźń? - uśmiechnęła się dla zachęty i był to naprawdę szczery uśmiech.
- Tak. Mam ograniczony czas. Ja wojny nie szukam. Niech będzie pokój, równość i braterstwo... albo uczciwa rywalizacja przynajmniej. Na czym dokładnie polega Twoje zadanie?
-Nie wiem czy tak do końca mogę to zdradzić, ale na pewno muszę dostać się do środka. Rozumiem, że ty też?
Franek podał Wandzie kartkę, którą wyciągnął z ciasteczka.
- Nikt nigdy nie zabraniał nam ujawniać swoich zadań, więc mam zamiar wykorzystać... lukę prawną, jeśli mogę tak powiedzieć.
- Wanda nieco nieśmiało wzięła podaną kartkę i przeczytała. Potem lekko uniosła brwi z zaskoczenia.
-O rany! - zawołała Wanda - Mam identyczne!
- Szczerze mówiąc, jak zobaczyłem Dominika i Piotrka tutaj, to pomyślałem, że wszyscy mamy to samo, a wspomniana podstawiona osoba nie istnieje i ma tylko nas zwrócić przeciw sobie. Niemniej jeśli rzeczywiście masz takie samo zadanie, to możesz mi teraz ufać. Ja Tobie ciągle nie, czyli... przyniesiesz widelec? - Franek uśmiechnął się niewinnie i prosząco.
-Wstrętny nieufający gad! - zaśmiała się Wanda - No dobrze. Myślisz, że widelec wystarczy? Może coś innego, albo, no nie wiem, czego szukać oprócz widelca?
- Najlepszy by był gwóźdź, albo dowolny długi drut, szydełko, cokolwiek w tym stylu. Albo obcążki, żeby to złapać z drugiej strony i wyciągnąć zamiast wypychać.
-Dobrze, postaram się coś znaleźć - powiedziała dziewczyna i ruszyła w stronę ośrodka. Różne myśli kłębiły się jej w głowie. Kiedy dotarła do salonu od razu skierowała swe kroki do kuchni. Pogrzebała w szufladach i wyciągnęła od razu trzy widelce w razie gdyby jakiś się złamał. Potem poszła do swojego pokoju i wygrzebała kilka kredek ołówkowych. Może nie są byt mocne, ale kto wie. Wyciągnęła też szczotkę do modelowania włosów. Miała ostry czubek i sztuczne włosie nawinięte na mocny spleciony drut. Potem pospacerowała trochę po całym ośrodku zaglądając w różne zakamarki.
 
__________________
Człowiek jest na tyle cywilizowany na ile potrafi zrozumieć kota.

Ostatnio edytowane przez vena : 16-11-2012 o 22:29.
vena jest offline  
Stary 16-11-2012, 23:49   #30
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Dominik

Pomysł zabrania broni do ogrodu nie wydawał mu się już taki świetny.
Kurcze, kogo się spodziewał? Ludzi z kałachami? Wilków? Miał do wykonania proste zadanie, a tak się wygłupił… Element zaskoczenia – a co za tym idzie przewagi - wzięło w łeb.

Tak rozmyślając przeszukiwał dom w poszukiwaniu pieprzonego kluczyka. Jedna szafka, druga, trzecia… wywalił szufladę ze sztućcami na podłogę i wtedy je zobaczył – leżały tam, w metalowym płaskim pudełku – kilkanaście, w różnych kształtach.


- Yes! Yes! Yes! – wykrzyknął wzorem pewnego premiera.


Piotr

Niewidoczny z domu wybił się mocno ze swojej krzesłowej piramidy, burząc już i tak chybotliwa konstrukcję. Był dość sprawnym mężczyzną – lata treningów karate wyrobiły mięśnie i koncentrację. Dłonie bez trudu sięgnęły krawędzi muru, palce zacisnęły się na chropowatej powierzchni. Pozbawione podparcia stopy – krzesła leżały na ziemi w postaci malowniczej piramidy – szorowały po murze, szukając punktu zaczepienia.

Niestety, mur był gładki, bez szczelin lub spoin. Piotr zawisł na samych dłoniach czując, jak chropowata nierówności na krawędzi muru przebijają mu skórę. Jeszcze raz, w desperackiej próbie podciągnięcia się, napiął mięśnie ramion i zamachał w powietrzu nogami, szukając oparcia.

Bezskutecznie. Poczuł, jak palce ześlizgują mu się z krawędzi, szorując po murze i zdzierając naskórek. Rozluźnił mięśnie, przygotowując się na upadek. Potrafił padać, był pewien, że wyjdzie z upadku bez szwanku. Niestety, trafił stopą na nogę od przewróconego krzesła, poczuł nagły ból w kostce i zwalił się na bok.


Wanda

Zadowolona, ze poznała treść kartki Franka, przeszukiwała dom. Coś cienkiego i długiego… Otworzenie klapy wydawało się już kwestią minut. Zebrała kilka podłużnych przedmiotów, zapewne znakomicie nadających się do wypchania metalowych bolców: trzy widelce, kilka kredek ołówkowych i szczotkę do modelowania włosów. McGayver byłby z niej dumny.


Tak wyposażona udała się w kierunku schodów prowadzących do salonu.

- Yes!Yes! Yes! – nawet jeśli by nie znała angielskiego, satysfakcja przepełniająca głos Dominika nie zostawiała wiele miejsca na domysły.


Franciszek

Pomysł wypchnięcia bolca z zawiasu wydawał się trafiony. Metalowy dzynksik trochę się przesunął, ale finalnie utknął. Gdyby tylko miał coś, żeby go uchwycić… jakieś cążki, pęseta, kobity zawsze mają mnóstwo takiego stuffu.

Popatrzył za odchodząca Wandą i nagle naszła go wątpliwość. Dziewczyna sprowokowała go, podważając jego wiarygodność. Potem zaproponowała współpracę o on pokazał jej kartkę z zadaniem. Wanda stwierdziła, ze ma na swojej zupełnie takie samo. "Ma takie samo, czy tylko mówi, że ma? "– zastawił się Franek. Przecież Wanda nie pokazała mu swojej kartki… Nie odwzajemniła zaufania. Dlaczego?


Wanda i Dominki

- Co tam masz? – zapytała zbiegając po schodach i wpadając do aneksu kuchennego.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:42.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172