Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-11-2012, 00:47   #16
Radagast
 
Radagast's Avatar
 
Reputacja: 1 Radagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnie
Amaliar wystąpił ledwie krok przed szereg.
- Odnoszę wrażenie, że choćbym bardzo chciał, to nie potrafiłbym powiedzieć złego słowa o profesorze Lorrimorze. Zapamiętałem go jako człowieka budzącego szacunek i podziw, a we mnie także sympatię. Dla swoich pracowników, a miałem przyjemność być jednym z nich, był niczym ojciec: wymagający, ale i dbający. Był bardzo oddany swojej pracy i podchodził do niej z wręcz zaraźliwą pasją. Gdybyż wszyscy podchodzili w ten sposób do swoich obowiązków, świat byłby pełen słońca. Wiem, że sam muszę jeszcze wiele zmienić w swoim życiu i właśnie porównując się z nim to zauważyłem. Zawsze będzie mi drogowskazem.
To powiedziawszy skrył się na powrót pomiędzy innymi żałobnikami.

Gdy dotarli do domu Kendry odprowadził swojego wierzchowca do stajni. Sam zaś zdjął zbroję i umieścił ją razem z tobołkiem tak, żeby nikomu nie wadziła. Wszedł do pokoju w białej, długiej szacie z żółto-złotymi zdobieniami i wyhaftowanym na piersi symbolem Sarenrae i stanął przy oknie. Nie odzywał się dopóki do pokoju nie wróciła Kendra i nie został odczytany testament Petrosa. Poczuł w sercu ukłucie, gdy dotarło do niego, że profesor ma dla nich zlecenie. Właśnie tak: nie prośbę do przyjaciół, tylko zlecenie dla najemników. Warte sto sztuk platyny. Owszem, trudno było się nie cieszyć z perspektywy uzyskania takiego bogactwa, ale poczuł się po prostu dotknięty takim potraktowaniem.

- Ja zwę się Amaliar Reed i służę Sarenrae, jak widać zresztą. Profesora Lorrimora miałem szczęście i zaszczyt spotkać, gdy zatrudnił mego mistrza Hergrana Desmarda i mnie do wsparcia duchowego i medycznego swoich ekspedycji. A stał się dla mnie też mentorem - wiele z tego co wiem dziś, zawdzięczam właśnie jemu. Ciebie zaś, Kendro, poznałem gdy miałaś ledwie pięć wiosen. Gościłem wtedy przez pewien czas w tym domu, choć domyślam się, że tego nie pamiętasz. W każdym razie jestem teraz do Twej dyspozycji. Dołożę wszelkich starań, żeby wypełnić misję, jaką pozostawił nam profesor, a jeśli będziesz potrzebowała czegoś więcej, wystarczy że rzekniesz.

- Chciałbym przy tej okazji zapytać Panów - potoczył wzrokiem po reszcie zgromadzonych - jakie są ich zamierzenia. Przyznam bez ogródek, że nie wszyscy są takimi kompanami, jakich zwykle bym szukał, ale jeśli nasz cel jest jeden, to nie zamierzam oglądać się na jakieś uprzedzenia i choćby przez wzgląd na pamięć profesora zaakceptuję ich towarzystwo, jeśli i oni będą skłonni zaakceptować moje. Przepraszam, jeśli kogoś uraziłem moimi słowami, ale nie lubię owijać w bawełnę. Myślę, że szczerość jest podstawą współpracy.

Wygląd Amaliara z dokładnością do skrzydeł i symbolu na ubraniu
 
__________________
Within the spreading darkness we exchanged vows of revolution.
Because I must not allow anyone to stand in my way.
-DN
Dyżurny Purysta Językowy

Ostatnio edytowane przez Radagast : 14-11-2012 o 00:52.
Radagast jest offline