Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-11-2012, 08:57   #120
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
W “Wielkim Kuflu” (Wujaszek, Ignatz, Felix)

- To twoja sprawka? - Rzucił nieufnie w stronę mężczyzny, którego towarzyszka obecnie wiła się na karczemnej podłodze, jednocześnie zastanawiając się, czy aby nie zrobić użytku z noża ukrytego w cholewce buta.
Wujaszek z przerażeniem obserwował jak wybranka jego serca upada na ziemię by zacząć toczyć się w konwulsjach i krzyczeć z bólu. Nagle jakiś młokos odezwał się, wątpiąc w dobre serce Wujaszka. Ten spojrzał się gniewnie, a w oczach Wujaszka zapłonęła żądza mordu, lecz serce Wujcia było pełne miłości do bliźniego. Nie odpowiedział, gdyż pojedyncza łza popłynęła z oka Wujcia widząc co się dzieje z uczestnikami przyjęcia. Przyjaciel ludzi, zaczął rozglądać się nerwowo poszukując czy ktoś jeszcze uniknął podobnego losu.

- Mógłbym rzec to samo młodzieńcze...o Tobie - rzekł do młodzieńca - [i] Nim jednak zechcesz przelać jeszcze swoją krew tutaj...sprawdźmy czy wszystkich to spotkało. Nie piłem wina, a Ci tutaj..Chyba że jadło zatruli..Piłeś coś!!?? Jadłeś??!![ /i] - wykrzyczał Wujaszek z przerażeniem o los młodzieńca

- Jeno wodę. - Odparł Felix, widocznie zaskoczony uniesionym głosem swego rozmówcy. - Może straż trzeba zawołać, jeśli rzeczywiście ktoś ich potruł?

- Sprawdźmy pierw czy kto przeżył - rzekł i wyciągnął miecz - Anzlem tak w ogóle młodzieńcze ale mów mi Wujaszku. Szkoda że Filipka zostawiłem .. przydałby się - mruknął już do siebie

- Felix. - Mruknął chłopak, mrużąc oczy na widok stali w Anzelmowej dłoni. Sam też sięgnął po nóż; ot, w razie czego. Zaraz też ruszył wokół sali, szukając jakichś biesiadników, którym dopisało szczęście. Klucząc między stołami i rządzonymi przez spazmy ciałami, co jakiś czas zerkał na Wujaszka. Nie, żeby miał jakieś uprzedzenia. Po prostu, nawet przez te krótkie lata swego życia, wykształcił instynkt samozachowawczy. Z zasady nie ufał nikomu, a jeśli dołoży się do równania spotkanie w okolicznościach takich jak te... Cóż, Felix na pewno nie zamierzał tracić czujności.
To co widzieli było przerażające, większość z biesiadników leżało już bez tchu na karczemnych deskach. Mieli wybałuszone oczy, wywalone języki, nienaturalnie wykrzywione twarze. Część pozostawała jeszcze w przedśmiertelnych spazmach. Kilku szczęśliwców, głównie kobiety, które zapewne ja i oni odmówiły wina, schylało się nad ciałami bezradnie próbując je ratować. Kilka stało zszokowanych, patrząc na to co się dzieje dookoła. Nie spostrzegli nikogo, kogo mina mogłaby świadczyć o braku zaskoczenia. Nikogo, kogo mogliby w tym momencie posądzić o cały ten ambaras.
Wujaszek spojrzał na zszokowanych ludzi i rzekł tylko:
- Felixie jak możesz udaj się po straż miejską...Ja porozmawiam z ludźmi - poprosił towarzysza
Sam Anzelm zaczął podchodzić do ludzi i pomagał im wstać. Chciał ich “odciągnąć” od zwłok a przy okazji ustawić sobie ich w jednym miejscu. Nie było nikogo kogo można by podejrzewać o tak ohydną zbrodnie. Skoro Felix nie pił wina to musiało to być to, co znaczy... Wujaszek zaczął rozglądać się za winem. Czy było ono w beczułce a może w otwartych butelkach czy już może przelane do karafek.
Na stole były ułożone butelki z winem, jednak Wujaszek sobie przypomniał, że te przeznaczone do toastu były wnoszone przez kelnerów i każdy indywidualnie był przez nich obsłużony.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline