Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-11-2012, 13:44   #455
Betterman
 
Betterman's Avatar
 
Reputacja: 1 Betterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnie
A jednak pomylił się co do tych trupów. Może i były martwe, ale szkodliwości – tak na pierwszy rzut oka – jakoś nie potrafił im teraz odmówić. Na tej przeklętej wyspie naprawdę niczemu nie można było zaufać. Pogodzie, własnym zmysłom, nawet zmarłym.

- Jeszcze wam mało? - warknął wściekle, tłumiąc w zarodku chęć rzucenia skrzyni w diabły i przywitania natrętów tak, jak na to zasługiwali. I ostro podkręcił tempo. Bo chociaż rola potencjalnej przekąski obrzydła mu już zupełnie, do schodów musiał dopaść pierwszy. Za słabo orientował się w układzie bunkra, żeby z pamięci wybrać dogodniejsze do obrony miejsce, nie bardzo zresztą wierzył, że taki akt heroizmu Harikawa przedłożyłby nad parę solidnych wiązek dynamitu.
W skrzyni było wprawdzie więcej, ale wszystkie nadwyżki miała pochłonąć realizacja planu. Dość zuchwałego, żeby w razie powodzenia rozwiązał wszystkie zębate problemy za jednym zamachem, acz niezbyt finezyjnego. Kiedy trzeba skakać nad niekompletnymi zwłokami, które próbują odgryźć nogi, niełatwo wznieść się na wyżyny taktycznego myślenia.

…na skrzyżowaniu przy schodach puścić skrzynię, dwie wiązki dla kaprala cisnąć do jaskini... w jedną rękę złapać pudełko detonatora i zwinięty przewód, drugą wyciągnąć ostatni granat... wyszarpnąć zawleczkę zębami, upuścić granat do skrzyni między pozostałe ładunki... skoczyć w dół, z bojowym bluzgiem na ustach...
I nie zapomnieć świdra. W końcu przewalił za tym cholerstwem pół zbrojowni. Gdyby nie ten przebłysk geniuszu, pewnie byłby na dole, jeszcze zanim zwłoki zaczęły się zwlekać z ziemi, i to z całą skrzynią wybuchowych laseczek. Tyle że równie dobrze mogliby powtykać je sobie wtedy w dupy. A tak nawiercą w skale otworów do woli i – przy odrobinie szczęścia – może rzeczywiście otworzą przejście do świątyni.

Ale najpierw trzeba dotrzeć w całości do schodów... Potem... Potem będzie już z górki.
 
Betterman jest offline