Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-11-2012, 19:16   #456
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Sally nie była pewna co się dokładnie stało. Ale i w to nie wnikała. Przyjęła to zdarzenie jak wiele innych, dziwacznych upodobań wyspy.
Zostali odcięci od tych pokracznych stworów. Może to i lepiej?

- To wszystko przez ciebie - powiedziała z wyrzutem Sally przecierając piekące od pyłu oczy.
Boone nie pokusił się o komentarz z oczywistych względów. Leżał nieprzytomny, pokryty częściowo gruzem. Odgarnęła z niego kamyki i chwilę po prostu się na niego gapiła.
- Przez ciebie - powtórzyła żeby lepiej to do niego dotarło.

Nie miała ochoty iść. Ale zostać nie było po co. Tutaj nic na nich już nie czeka.
Sally złapała Boona pod ramiona i zaczęła ciągnąć w jedynym możliwym kierunku, czyli z powrotem do zmutowanych więźniów.

- Mam nadzieję, że ich szlag trafił, wiesz? Ich i to lusterko. Ktokolwiek zawalił im sufit na łby zasługuje na puchar. Albo chociaż szarfę. "Wybawca ludzkości". Albo... "pogromca robali"? "Mistrz deratyzacji i dezynsekcji"? - jej śmiech otarł się o jakąś obłąkaną nutę.

Każdy krok kosztował ją wiele wysiłku ale nie poprzestawała w działaniu. Bardzo bardzo powoli ale niestrudzenie posuwali się ku wyjściu.

- Głodna jestem... - nie wiedzieć czemu Sally wzięła sobie za punkt honoru aby podtrzymać konwersację z żołnierzem. Poza tym wszystko nagla wydało jej się bardzo obojętne. Chciała wziąć udział w finale, zobaczyć ostatnią scenę nim opadnie kurtyna ale i tego jej poskąpiono. Trudno. Zajmie się swoimi ludzkimi przyziemnymi myślami.
- Jakbyś mógł wybrać każdą możliwą potrawę i ona, cudownym trafem, nagle by się pojawiła przed twoim nosem... no to co byś wybrał? Bo działają tu te anomalie czasoprzestrzenne, prawda? Czemu ni stąd ni z owąd pojawia się przed nami ciężarówka pełna żywych trupów a nie może na przykład kosz piknikowy? To się nazywa złośliwość zjawisk Boone.
Boone nie odpowiadał więc weszła mu w słowo.
- Ja miałabym ochotę na naleśniki z syropem klonowym. I do tego koktail mleczny...

To dziwne. Mimo całego zamieszania i wszelkich potworności jakie działy się wokół Sally Dean mogła myśleć jedynie o tym jak bardzo jest głodna i spragniona. Koniec końców jesteśmy jedynie sumą naszych fizjologicznych potrzeb. Niczym mniej, niczym więcej.

Pieprzyć artefakty, potwory, anomalie czasoprzestrzenne...
Burczało jej w brzuchu.
 
liliel jest offline