Yagar wzdrygnął się lekko, gdy w pobliżu przemknęła potężna magiczna moc.
Gdyby nie obszerna szata można by było zauważyć u niego gęsią skórkę.
Nie podobało mu się to uczucie. Ani to, że ktoś go obserwuje. Cała sprawa zaczęła się komplikować, szczególnie że kapłan wraz z koleżkami postanowili się zwinąć, a w pobliżu grasowała wataha wilków. - Poczułem coś - oznajmił cicho towarzyszom. Nie żeby się bał czy coś takiego, lecz ten las miał w sobie coś ... Co sprawiało, że nawet on, potężny czerwony mag z Thay, wolał nie podnosić głosu. - Jakąś magiczną moc. Nic wielkiego, pewnie jakiś demon... albo wilkołak, który potrafi się teleportować. - Stwierdził jakby nic się nie działo i tenże demon-wilkołak nie próbował zjeść dwójki jego niedawnych towarzyszy (no i jednego irytującego dzieciaka).
Postanowił dogłębniej zbadać sprawę i rzucić “wykrycie magii”, by dowiedzieć się nieco więcej o tych wilkach, wilkołaku i naturze tego przedziwnego miejsca. - Taaaak... Wszystko jasne - odezwał się po chwili wypełnionej mamrotaniem pod nosem dziwnych słów, machaniem rękami, czyli wszystkim tym czym cechowało się rzucanie zaklęć. - Ten wilkołak jest potężną istotą, wezwaną dzięki kamiennemu kręgowi, przez wyznającego go głupca. - Jakoś nigdy nie potrafił zrozumieć fascynacji i chęci służenia silniejszym istotom przez śmiertelników. Oczywiście, gdyby to jego wyznawali to pewnie nie miałby nic przeciwko. - Ciekawym wydaje się być fakt, iż bardzo prawdopodobnym jest, że potrafi kreować świat wokół siebie. Ten las jest jego domem i ma tu ogromną władzę. A te wilki to jego przydupasy, ale to już pewnie sami zauważyliście. |