Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-11-2012, 18:18   #102
Betterman
 
Betterman's Avatar
 
Reputacja: 1 Betterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnie
– Niech błogosławi... – odpowiedział uprzejmie, choć już nie raczył uściślić, czy miał na myśli siebie samego, czy przez wzajemność swoją rozmówczynię. Pewnie zresztą obojgu taka nadprzyrodzona opieka wyszłaby na dobre.

W słowach żebraczki właściwie próżno było szukać oznak szczególnej sensacji albo powodów do niepokoju. Może tylko jej polityczny komentarz w tak bliskim sąsiedztwie cesarskiej łajby mógłby nabrać dla pasjonata nieco smakowitości.
Tyle że jeśli Spieler w ogóle interesował się polityką, to z pewnością nie prowincjonalnych miasteczek. Skoro dało się w takim spokojnie przenocować, naprawić barkę, uzupełnić zapasy o parę mniej trwałych produktów i bez przeszkód popłynąć dalej, w poważaniu miał jego statusy, przywileje i trupy. Przynajmniej dopóki nie naprzykrzały się zbytnio po nocy.
Już bardziej zafrapował go sposób, w jaki tę garść portowych plotek dane mu było pozyskać. Zupełnie jakby komuś zależało, żeby nic „panu żeglarzowi” nie umknęło...

Pokręcił głową i splunął z niesmakiem do wody. Jakoś tak się porobiło wprawdzie ostatnimi czasy, że lekka paranoja zaczynała wydawać się w gruncie rzeczy całkiem pożyteczna, ale to już była przesada. Co za dureń miałby najmować żebraków, żeby sprzedawali bzdury załogantom każdej nędznej barki, która przybije do portu? Po co?
Wbrew rozsądkowi obejrzał się mimowolnie na zacumowany tuż obok galeon, ale zaraz przeniósł spojrzenie na śledzącą powitalne ceremonie Sylwię. Niezupełnie przypadkiem.

Na tamtym pomoście znowu go zaskoczyła. Chyba bardziej niż kiedykolwiek. I – co tu dużo gadać – bez porównania przyjemniej.
Na szczęście nie sięgnął odruchowo tam, gdzie doświadczenie, przez lata zbierane w niezliczonych karczemnych podbojach, z zasady kazało szukać najszybszej satysfakcji i niewyczerpalnego źródła frywolnych chichotów. Zamiast tego objął Sylwię w talii, drugą dłonią szukając jej policzka, potem karku. Łagodnie acz dość pewnie przytrzymał dziewczynę przy sobie, może nawet przyciągnął ciut bliżej. Jakby się bał, że skończy zbyt szybko i odsunie się, zanim on ochłonie na tyle, żeby odpowiedzieć nienachalnie, z wyczuciem.
Co przy niej akurat wcale nie było łatwe.
 

Ostatnio edytowane przez Betterman : 15-11-2012 o 18:27.
Betterman jest offline