Moja nienawiść do grajka rosła z każdą chwilą, a pieśń nie pozwalała się skoncentrować. Mój sokół czuł to samo, co ja, gdy kilkakrotnie zatoczył koło nad nami i ze skrzekiem usiadł na moim ramieniu. Starałem się uspokoić podenerwowanego towarzysza.
Przyglądałem się grajkowi, który wyszedł z dżungli. Jeżeli to była iluzja to naprawdę dobra, nic nie udało mi się wyczuć.
[user=3451] Sokół przekazał mi, że jest miasto zaraz obok tak jak mówiła iluzja, Miasto portowe średniej wielkości, troche dalej znajduje się następne nieco większe miasto[/user]
Gdy grajek wspomniał o tym, że mój sokół na pewno przekazał mi informacje, co do miasta skinąłem twierdząco głową
Kajdany pękły poczułem wreszcie ulgę. Nie na długo, zaraz rozbrzmiała na nowo muzyka, a mój sokół zaczął tańczyć w jej rytm. Moja złość wzrosła jeszcze bardziej chodź wydawało się to niemożliwe. Spojrzałem w kierunku sokoła starając się odzyskać władzę nad nim używając mocy, która pozwala mi zauroczyć zwierzę. Kątem oka zobaczyłem jak mortus rzuca sztyletem w kierunku grajka. Byłem przygotowany na walkę, ale mimo mojej złości wiedziałem ze nie było by to najlepsze rozwiązanie.
Czekając na reakcje grajka przygotowuję się by w każdej chwili móc uodpornić się na któryś z żywiołów, równocześnie zaciskając dłoń na moim drewnianym kiju. |