Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-11-2012, 19:57   #19
Balzamoon
 
Balzamoon's Avatar
 
Reputacja: 1 Balzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputację
Kłamstwa zadziałały tam gdzie zawiodła dyplomacja. *No cóż i jedno i drugie mieści się w granicach prawa. Swoją drogą wiele praworządnych istot traktuje kłamstwo jak coś podłego i niegodnego. Głupcy, wystarczy przecież przeczytać choć kilka ksiąg o polityce i historii żeby przekonać się że kłamstwo zawsze było przydatnym narzędziem w rękach władców i rządzących. Skoro osoby które tworzą prawo używają kłamstwa, zatem jest ono dozwolone. O ile oczywiście nie kłamie się po to, by to prawo łamać. Tak czy inaczej profesor spocznie godnie.* Pomyślał Thardahar gdy tłum rzucał coraz to nowe brednie na temat nekromantów. Ważne że mogli ruszyć dalej.

Podczas pogrzebu czuł prawdziwy smutek i żal. Przeżył z profesorem wiele i choć różnili się w wielu poglądach, to zdawała się łączyć ich nić prawdziwej przyjaźni. Oczywiście miał zamiar powiedzieć kilka słów pożegnania. W końcu przyjaciel na to zasługiwał. Podczas „przemowy” gnoma omal nie roześmiał się głośno, zdołał się jednak powstrzymać. Ciekawe czy ktokolwiek zauważył że malec stwierdził iż tak ogólnie to ma strasznie dużo do zarzucenia każdemu człowiekowi jakiego zna. Podobało mu się to. Gdy nadeszła odpowiednia chwila wystąpił z tłumu i przemówił.

Choć o zaletach Petrosa Lorrimora można by długo rozprawiać, to mnie najbardziej pośród jego cech poruszała prawość. Umowę z nim można było przypieczętować uściskiem dłoni i mieć pewność że jest to bardziej pewne niż dokumenty podpisane przez dziesięciu prawników. Nigdy nie uchylał się od obowiązków, niezależnie od tego czy zostały mu one dane, czy też sam zdecydował się wziąć je na swoje barki. Pomimo trudów, znoju i przeciwności, nie poddawał się i nic nie mogło zawrócić go ze ścieżki którą obrał. Nie wiem skąd brał na to siły, których miał często więcej niż ludzie o połowę młodsi niż on. Dawał przykład swą nieugiętością, wytrwałością w dążeniu do celu, mądrością i prawością. Mam nadzieję że w swym życiu zdołam inspirować tak mocno jak on, choć dorównanie mu ociera się o zadanie niemal niemożliwe do wykonania.

Po wyjściu z cmentarza, gdy żałobnicy nieco się rozproszyli, zgodnie z daną sobie obietnicą splunął siarczyście. Zwykł dotrzymywać słowa, nawet w błahych przypadkach. Kiedy przybyli do posiadłości Lorrimorów, muła zostawił w stajni, na razie nie rozkulbaczając. Nie wiedział ile czasu przyjdzie mu tutaj spędzić. Co prawda ze strony profesora mógł się zawsze spodziewać gościny, ale do Kendry mogły dojść pewne plotki i nie był pewien czy ta nie odeśle go od razu. Kiedy został odczytany testament, uśmiechnął się drapieżnie. To rozumiał, co prawda nie był to kontrakt jaki zwykł z profesorem spisywać, ale warunki były wyznaczone jasno, a zapłata godna, więc nic nie stało na przeszkodzie aby go tak potraktować. Nie wiedział tylko jak będzie się na to zapatrywać sama gospodyni. Wysączył do końca herbatę, słuchając opowieści innych. Niech to wszyscy diabli z Dziewięciu Piekieł! Paladyni, kapłani i inne paskudztwa. Całe szczęście że przeciwwagę stanowił tiefling, nieprzewidywalny gnom i on sam. Półork wyglądający na woja starał się zachowywać jak rycerz, co niezmiernie Thardahara rozbawiło, gdyż ponure spojrzenia rzucane przez paladyna wyraźnie wskazywały że najchętniej wykopałby wszystkich za drzwi. Pewną tajemnicę stanowił enigmatyczny mężczyzna z kuszą, próbujący zachowywać się jakby tylko on się tutaj liczył, a reszta była na doczepkę. Firestorm poczekał aż większość się wypowie zanim sam zabrał głos.

Jestem Thardahar Firestorm, uczeń profesora Iovenira Sternderra z Uniwersytetu w Lepidstadt. Z profesorem Lorrimorem poznałem się kilka lat temu, towarzysząc mu na jednej z jego wypraw. Później jeszcze kilka razy współpracowaliśmy. Jeżeli chodzi o moje zdolności, to powiem tylko tyle że profesor Sterndarr jest dziekanem Wydziału Sztuk Magicznych, reszty chyba nie muszę precyzować? Jeżeli chodzi o pytanie Reeda, jeżeli dobrze zapamiętałem, to mam zamiar nie zawieść oczekiwań profesora co do mojej osoby i spełnić obydwie prośby. O ile Kendry nie zdenerwujemy na tyle, że nas wykopie, to znaczy nie pozbędzie się nas z domu. Tak swoją drogą kapłanie, czy zauważyłeś że dobre maniery, przedstawiając się innym zaprezentowałeś tylko ty, tiefling i półorkowie? Cóż za ironia, nieprawda?

Oczywiście powiedział prawdę, a co do sposobów jakimi miał zamiar spełnić prośbę nieżyjącego przyjaciela, to już inna sprawa. Postanowił że później znajdzie sobie jakiś przytulny pokój, z wygodnym łóżkiem i dobrym oświetleniem. Akurat w tym domu dostęp do książek nie był problemem, więc trzeba było to wykorzystać. Na razie nie spieszył się z wychodzeniem,miał jeszcze kilka pytań do Kendry.

Powiedz mi moja droga, jak twój ojciec umarł, bo mam wrażenie że niekoniecznie ze starości? Dlaczego napisał ten testament niewiele ponad miesiąc temu? Czemu się tak obawiał o swe życie? No i czym na wszystkie ognie piekieł jest Harrowstone?

Rozsiadł się wygodnie i oczekiwał na odpowiedzi. Może był zbyt obcesowy, pytając o to wszystko tuż po pogrzebie, ale doświadczenie mówiło mu że lepiej przygotować się za wcześnie, niż nie być przygotowanym w porę.
 
__________________
"Prawdziwy mężczyzna lubi dwie rzeczy – niebezpieczeństwo i zabawę, dlatego lubi kobiety, gdyż są najniebezpieczniejszą zabawą."
Fryderyk Nietzsche
Balzamoon jest offline