Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-11-2012, 23:03   #23
Qumi
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
16 Pharast 4694 AR

Nie każdy uznawał przemowę za odpowiednią formę podziękowania profesorowi za całe jego życie. Jak można w paru słowach opisać czyjąś istotę? Opowiedzieć o tym jak była wspaniała, jakie miała wady, które tylko podkreślały zalety? Jak można było słowami opisać to co nawet sam profesor mógł tylko milczeniem?

Z drugiej strony, każdy z was znał go od innej strony. Każdy z was widział w inny sposób w jaki profesor pomógł nie tylko wam, ale i wielu potrzebującym. Czy milcząc możecie to przekazać? Czy milcząc pozwolicie bliskim profesora poznać go z innej strony, lepszej strony? Paru z was zdecydowało się jednak na przemówienie, nie tylko dla profesora, dla siebie, ale też dla otuchy dla jego bliskich.

Dortul test dyplomacji: 8 + 0 = 8 vs 15! Porażka
Mitwickey test dyplomacji: 15 + 1 = 16 vs 15! Sukces!
Vilgret test dyplomacji: 4 + 1 = 5 vs 15! Porażka!
Amaliar test dyplomacji: 23 vs 15! Sukces!
Thardahar test dyplomacji: 10 + 5 = 15 vs 15! Sukces!
Zaufanie +1

Prymitywny styl wypowiadania Dortula spotkał się z krzywymi minami na twarzy zebranych. Większość z nich była dość dobrze wykształcona i sposób mówienia półorka kłuł ich w uszy. Jedynie pocieszny, puszysty mężczyzna z grubym wąsem i czerwonym nosem uśmiechnął się do niego. Przemowa gnoma choć niezbyt wyniosła spotkała się jednak z aprobatą żałobników, wciąż byli mu wdzięczni za uporanie się z wściekłym tłumem. Zgromadzeni zmierzyli Vilgreta wzrokiem gdy ten zaczął mówić. Diablę miało wrażenie, że wcale go nie słuchają, a tylko przyglądają mu się podejrzliwie… Za to słowa Amaliara wzruszyły niemal wszystkich zebranych. Łzy poleciały z paru kącików oczu. Przemowa kapłana Sarenrae była bardzo potrzebna po przemowie Ojca Grimburrow. Ostatni był Thardahar. Jego półorcze pochodzenie sprawiło, że żałobnicy przyglądali mu się podobnie jak Vilgretowi, ale jego słowa… zaskoczyły zebranych. Odwdzięczyli mu się kiwnięciem głowy na cichą zgodę.

~*~

Kendra słuchała uważnie wszystkich opowieści. Nie nalegała, ani nie beształa wzrokiem tych, którzy milczeli. Każdemu kto się odezwał podziękowała. Czasami na jej twarzy pojawiały się łzy, które przecierała haftowaną chusteczką. Czasami zamykała oczy, próbując sobie wyobrazić historie, które jej opowiadaliście. Była spokojna, smutna i chyba lekko zagubiona. Z każdą historią nabierała jednak więcej sił i patrzyła się dłużej w oczy zebranym.

- Panie Mitwickey, jeśli nie chce pan posłuchać to pokoje są na piętrze, może pan jeden z nich sobie wybrać. Tylko niech pan wróci za 10 minut, chciałabym abyśmy wszyscy razem otworzyli skrzynię. – uśmiechnęła się słabo i pomasowała złączenie oczu z nosem, próbując powstrzymać łzy. Oczy Kendry wyglądały na bardzo zmęczone i poczerwieniałe.


Gnom odnajdywał kolejne pokoje w dość sporym domu rodziny Lorrimor. Mieli dużą kuchnię i jadalnię z dużym stołem, ustawionym zapewne z myślą o gościach profesora. Nawet tu jednak były regały z księgami. Był też schowek na drewno i węgiel z piecem, przestronna łazienka, jeszcze jeden pokój dzienny i to w sumie tyle co na parterze. Na piętrze były pokoje profesora, jego córki i gościnne. Gnom nie musiał zgadywać, które należą lub należały do domowników: tylko dwa pokoje były zamknięte na klucz. Reszta, ogółem około 10, była otwarta. Były to niewielkie pokoje z łóżkiem, regałem z książkami, biurkiem, stolikiem i szafą. Wszystko było upchane tak, że niemalże nie było w nich miejsca na przejście – zaledwie 1,5 metra od łóżka do szafy, od biurka i stoliku do regału. Przy łóżku był też niewielki kuferek z kluczem w zamku.

Kiedy gnom zniknął, Kendra dalej słuchała opowieści zebranych. Kiedy Thardahar i Ivor zaczęli się kłócić postanowiła jednak przerwać swoja ciszę i zabrała głos.

- Ivor… panie Thardahar… proszę… dziś był pogrzeb mojego ojca i nie chcę więcej złośliwości i kłótni. Nie w ten dzień. Wieśniacy i tak już przekroczyli pewne granicę… – niemal krzyknęła. Wzięła głęboki oddech.

- Jestem wam bardzo wdzięczna za przybycie… zupełnie mi wystarczy wasza obecność tutaj w ten dzień… jeśli nie chcecie… – przerwała na chwilę aby się zastanowić - to nie musicie zostawać. Wyślę Embreth stosowny list, nie wiem czy mnie co prawda posłucha… ale cóż… w każdym razie zostanę tu jeszcze parę tygodni. Muszę pomyśleć co teraz… co dalej… – na chwilę zapadła cisza. Kendra zaczęła intensywnie wpatrywać się w herbatę w jej filiżance. Oczy zaszkliły się jej na jakby jakieś wspomnienie. Wzięła kolejny głęboki wdech.

- Pójdę po skrzynię. – dodała krótka i wyszła szybko z pokoju. W oddali słychać było jej płacz.

Zjawiła się po paru minutach, dłużej na pewno niż potrzebowała na przyniesienie niewielkiej skrzyni. Skrzynia była wykonana z wypolerowanego drewna i wzmacniana żelazem. Zamek na skrzyni był wykonany z posrebrzanego żelaza, uformowany w kształt głowy gargulca – stworzenia, które w folklorze miało chronić przed złymi duchami. Kendra chwyciła klucz, który cały czas leżał na stoliku, włożyła do zamka i przekręciła.


Powoli, Kendra zaczęła wyciągać kolejne księgi. Pierwszy był spory tom we fioletowej oprawie i zamkiem w kształcie skarabeusza. Księga była zamknięta i nie miała nazwy. Druga z ksiąg była całkowicie czarna, nawet jej kartki były czarne. Na czarnej okładce białym tuszem napisano „O potwierdzonym szaleństwie.” Trzecia nie wyglądała w żaden sposób na niezwykłą. Była to prosta księga o brązowej oprawie zatytułowana „Służąc swojemu głodowi”. Była to jedna z nieświętych ksiąg Urgathoa. Czwarta księga była oprawiona czarną skórą i zatytułowana złotym tuszem „Czarne Liście” – jedna z nieświętych ksiąg Zon-Kuthona.

Kendra sięgnęła po jeszcze jedną księgę, ale zawahała się…

- „Przeczytaj mnie”? – spytała was.

- Nie, znaczy… tytuł tej księgi… nie księgi… dziennik ojca… – szybko chwyciła dziennik i przejrzała jego zawartość. Nagle coś ją tknęło.

- Ten fragment jest zakreślony na czerwono. I tu kolejny, i kolejny… – dodała podekscytowana wertując dziennik. Po chwili zaczęła czytać.

Cytat:
”15 Calistril 4684 AR
Ścieżka Szeptu to coś więcej niż tylko kabała nekromantów. Teraz to widzę. Nieśmierć jest ich fontanną młodości. Znalezienie ich motywacji wcale mnie jednak nie uspokoiło, tak jak myślałem że może. Ich potrzeba bycia wiecznym sprawia, że są dużo bardziej niebezpieczni.

7 Abadius 4694 AR
Jest tak jak się obawiałem. Ścieżka jest zainteresowana czymś w Ravengro. Ale czym?

2 Calistril 4694 AR
Czegokolwiek szuka Ścieżka, wiem teraz że ich cel jest związany z Harrowstone. Trzeba przyznać, że ma to sens – wszystkie te historie, które słyszałem o ruinach więzienia są wystarczająco przerażające aby zainteresować Ścieżkę. Chyba nadchodzi czas, aby sprawdzić co kryje się w tych ruinach – trzeba będzie jednak być ostrożnym. Mieszkańcy Ravengro są bardzo nerwowi na punkcie ruin i nie chcę zaryzykować ich gniewu gdy dowiedzą się o mojej ciekawości względem Harrowstone – już teraz część z nich myśli, że jestem demonologiem albo wiedźmą czy czymś. Ignoranccy głupcy.

28 Calistril 4694 AR
Widzę teraz jak kiepsko byłem przygotowany ostatnim razem jak udałem się do Harrowstone. Miałem szczęście, że w ogóle wróciłem. Duchy, jeśli rzeczywiście były to duchy (uznałem że to nie czas na zbadanie ich klasyfikacji), nie pozwoliły mi przepisać dziwnych symboli, które znalazłem wzdłuż fundamentów – mam nadzieję, ze podczas mojej następnej wizyty będę lepiej przygotowany. Na szczęście, wszystko czego potrzebuję do obrony znajduje się w Ravengro. Wiem, że kościół Pharasmy zwykł chować potrzebne mi przedmioty w fałszywej krypcie na cmentarzu na skrzyżowaniu pomiędzy Eversleep i Black Path. Nie jestem pewien czy obecny kler w mieście zdaje sobie nawet sprawę ze skrytki swoich poprzedników. Jeśli szczęście mi sprzyja powinienem prześlizgnąć się do środka i pożyczyć parę potrzebnych mi przedmiotów.

1 Pharasm 4694 AR
Dziś wieczorem wracam do ruin więzienia. Muszę powstrzymać Ścieżkę zanim dokończy swoją misję! Moja ostrożność kosztowała mnie już zbyt wiele czasu. Nie wiem co się stanie jeśli się spóźnię, ale jeśli moja teoria jest prawdziwa to całe miasto jest w niebezpieczeństwie. Nie mam czasu, aby poprawić mój testament, więc zostawię ten dziennik w skrzyni i upewnię się, że ktoś go znajdzie jeśli nadejdzie mój czas…”
Głos Kendry załamał się czytając ostatnie słowa. Odłożyła dziennik na stolik i chwyciła filiżankę herbaty. Dopiero teraz zauważyliście jak bardzo trzęsą się ręce córki profesora. Na szczęście w środku filiżanki nie było już zbyt dużo herbaty i mimo trzęsących się dłoni Kendry, dziewczyna nie poparzyła się ani nie oblała.

- Ja… tato… ja… nie wiem… – co chwilę przerywała, nie potrafiąc skleić niczego sensownego.
 

Ostatnio edytowane przez Qumi : 15-11-2012 o 23:28.
Qumi jest offline