Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-11-2012, 11:25   #31
woltron
 
woltron's Avatar
 
Reputacja: 1 woltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumny
ROOOooooooooo...ROOOooooooooo...

- Na Starych Bogów - powiedział głośno Szepczący i spojrzał w stronę z której trójkę Skagosów doszedł potężny ryk. Spojrzał na pozostałą dwójkę, która była równie zaskoczona co starzec. - Co robimy? - Erland pierwszy otrząsnął się z szoku - Tyrio, co robimy? - powtórzył - Tropimy jednorożca czy pędzimy na złamanie karku do Czarnego Zamku?

Hwarhen wziął ostrożny oddech, jakby świst powietrza mógł wskazać jednorożcowi miejsce, w którym stanęli i skłonić do wściekłej szarży.
- Mamy rozkazy - przypomniał.
- Prawda... źle, że nie mamy jak dać znać Moruad. Nie zaradzimy jednak wszystkiemu. - powiedział - Być może Czarny Pająk znajdzie metodę by ją ostrzec. - Starzec zamknął oczy i pozwolił sobie na chwilę wyciszenia.”Pytania, mnóstwo pytań bez odpowiedzi” pomyślał otwierając oczy. Widząc niezdecydowanie dziewczyny stwierdził - Tyrio spójrz proszę czy na skraju lasu nie ma śladów, które pomogłyby nam oszacować kto tędy przechodził. Hwarhenie czy pamiętasz jak długo ciągnie się linia drzew? Czy podchodzą pod strażnicę? Nie, nie zamierzam tropić jednorożca... ale być może ziemia pomoże nam zrozumieć co się dzieje - dodał, choć przez głowę przeszła mu myśl, że jest to kłamstwo i że w niczym im to nie pomoże. “Szukasz światła w cieniu starcze”.
- Las podchodzi pode sam Mur. Drzewa rosną i dzikie zwierzęta ucztują tam, gdzie onegnaj mieszkały wrony - rzekł Hwarhen ponuro. - Erlandzie... - dodał, gdy Tyria ze swym wilkiem u boku wypuściła się konno w kierunku, skąd dobiegł ich głos jednorożca. - Czy dopuszczasz myśl, że siostra ma wie? A wiedząc - nie powiedziała nam wszystkiego?
- Dopuszczam taką myśl - odpowiedział równie ponuro Erland - i jestem pewien, że wie więcej niż nam powiedziała. Jednocześnie nie sądzę jednak by wiedziała o jednorożcu czy by okłamała nas na Długim Kurhanie, jeżeli oto ci chodzi. Obawiam się Hwarhenie, że nie tylko Moruad postanowiła wykorzystać legendę Sahayeda Magnar i Errand Greystark.
- Co masz na myśli?
- Na Długim Kurhanie jest blisko 400 wojowników... jak sądzisz Hwarhenie kogo będą opłakiwać gdy dowiedzą się o śmierci bratanicy Moruad? Kto przy niej pozostanie? Klan Crowl? Stane’owie?
- Zostaną Rorkowie - stwierdził wojownik mocnym głosem. - Zbyt wiele im dała, a jeszcze więcej obiecała. Zostanie część naszych - na bogów, sam o to zadbam, pieścią wymuszę, jak trzeba będzie. I zostanie klan Harlene. I tyle.
- Rorkowie? - zdziwił się Erland. - Rorkowie będą pierwszymi którzy ją opuszczą. Opuszczą by móc się sprawdzić w tym co pokochali najbardziej, czyli w walce. Opuszczą bo zauważą, że Moruad nic im nie da. Opuszczą bo dostrzegą, że nie ma żadnej władzy, a jej obietnicy są warte tyle ile pierwszy jesienny śnieg. Poza tym nie wiesz, nikt z nas nie wie, czy wcześniej nasz Bóg nie obiecał im więcej niż ona. Endehar może i jest szalony, ale nie jest głupcem... gdyby był już dawno jego kości bielałby w Domu Żywego Bogu. - “Czego szczerze mu życzę” pomyślał Erland. - Tak naprawdę Moruad może być pewna tylko Crowlów, wątpię by ktokolwiek spośród naszego klanu ośmielił się jej przeciwstawić - “chyba, że będzie skończonym głupcem, nie rozumiejącym kogo Endehar obarczy winą za próbę sojuszu z zdradzieckimi Wronami” dokończył myśl w głowie Szepczący.
- Mylisz się Szepczący. Wielu pozostanie przy Moruad bo jest obietnicą innego życia - stwierdził Hwarhen bez przekonania.
- Modlę się do Starych Bogów żebyś miał rację - odpowiedział starzec. - Zobaczymy czy Tyria coś znalazła, a jeżeli nie to ruszajmy dalej - dodał, po czym skierował się w stronę lasu.Młodziutka Skagijka wróciła niebawem, i nie przyniosła dobrych wieści.
- Nie wchodziłam głęboko w las, bo nie wiem, kto to i ilu ich jest, a ja sama. Ale ślady znalazłam, na polanie niedaleko skraju puszczy. Były dwa, Erlandzie, i walczyły, a przynajmniej ślady wyglądały tak, jakby się starły. Świeże ślady. Z wczoraj albo przedwczoraj.
- Dwa albo trzy, bo samce walczą tylko o samice. Dobrze, że nie ruszyłaś dalej, nie ma sensu ryzykować. Skoro wiemy już, że w trójkę nic tu nie zdziałamy to ruszajmy czym prędzej na Czarny Zamek. Musimy nie tylko nadrobić cośmy stracili tutaj, ale i nasze spotkanie z Kamykiem... dziś czeka nas bezsenna noc. W drogę - powiedział Szepczący i spiął konia.
 
__________________
"Co do Regulaminów nie ma o czym dyskutować" - Bielon przystający na warunki Obsługi dotyczące jego powrotu na forum po rocznym banie i warunki przyłączenia Bissel do LI.

Ostatnio edytowane przez woltron : 17-11-2012 o 20:43. Powód: poprawianie końcówek - mniam.
woltron jest offline