Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-11-2012, 17:01   #29
vena
 
vena's Avatar
 
Reputacja: 1 vena jest na bardzo dobrej drodzevena jest na bardzo dobrej drodzevena jest na bardzo dobrej drodzevena jest na bardzo dobrej drodzevena jest na bardzo dobrej drodzevena jest na bardzo dobrej drodzevena jest na bardzo dobrej drodzevena jest na bardzo dobrej drodzevena jest na bardzo dobrej drodzevena jest na bardzo dobrej drodzevena jest na bardzo dobrej drodze
-Mam ciekawy scyzoryk. Może coś się z niego przyda. Tysiąc w jednym. Sprawdź ten śrubokręt gwiazdkowy, może uda się poodkręcać zawiasy, albo coś upiłować pilnikiem. - Wanda wygrzebała scyzoryk z torebki i podała Frankowi. - Ma nawet nożyczki i korkociąg żebyśmy mogli wieczorem otworzyć jakąś ciekawą butelkę.
Franek schował swój nóż, a wziął podany scyzoryk. Miał tę zaletę, że ostrze było cieńsze.
- Dzięki. Jeśli będzie co oblewać i czym, to na pewno skorzystamy. Na razie natomiast nie widzę nic, co można by odkręcić. Ewentualnie można wrazić korkociąg w zamek i liczyć na to, że uda się go rozwalić. Gorzej, jeśli po rozwaleniu nie będzie się go dało otworzyć, bo wtedy będziemy w ślepym zaułku. Na razie spróbuję wyciągnąć bolec z zawiasów.*
Franek wsunął koniec śrubokrętu w zawias i zaczął wypychać bolec. Przesunął się kawałek, na tyle, że z drugiej strony dało by się go czymś uchwycić. Nie palcami, potrzebne było coś mniejszego. Mimo, ze Franek próbował, nie dało się go przepchnąć śrubokrętem dalej - narzędzie było za grube.
-Widelec. Potrzebny nam widelec. Albo coś innego z cienką końcówką. A najlepiej gwóźdź i obcążki. Nie masz czegoś takiego w kieszeni? Skocz do domu poszukać czegoś w tym stylu, a ja rozejrzę się tutaj. Może przynajmniej odpowiednio twardy patyk znajdę, żeby mi się udało to wypchnąć do końca.
- A może kamieniem wybić. Mam nóż. Mocnym kamieniem walnąć nóż i może coś się da zrobić, albo walnąć w scyzoryk i w te najcieńsze końcówki.
- Z tego co widzę, wszystko jest za grube. Tłuczenie kamieniem nie ma sensu, jeżeli nie jestem w stanie uderzyć w to, w co potrzebuję. Skoczysz do domu, czy ja mam iść?
- No dobrze, przejdę się domu. Zobaczę przy okazji co robią inni - powiedziała niechętnie Wanda - Oddaj scyzoryk. Może mi się jeszcze przyda.
Franek podał scyzoryk właścicielce. Może zaczynał się robić paranoiczny, ale niechęć Wandy do opuszczenia altany podpowiadała mu, że jej zamiary nie były do końca szlachetne. Jakkolwiek otwieranie klapy można było nazwać szlachetnym. W każdym razie miał pewną satysfakcję.
- To idź. Ja popilnuję tej klapy i postaram się znaleźć coś, co pomogłoby w otwarciu.
- Dobrze. Popilnuj klapy. Może jej nikt nie ukradnie. - mruknęła Wanda i pomyślała sobie, że chyba nie lubi Franka.- Dupek! - i skierowała się w stronę domu.
- A to za co?
- Na razie tak na zapas... no dobra, sorry, ale odniosłam wrażenie, że jesteś na mnie zły i nie wiem za co.
- Nie zły, tylko podejrzliwy. Zależy mi na otwarciu tej klapy, a nie jestem pewien, czy wszystkim to pasuje. Dlatego wolę być w okolicy. Ale jeżeli masz się stresować, to mogę po prostu iść z Tobą.
- Z tego co widzę to każdy z nas ma jakieś zadanie związane z klapą. Czy ty też masz na to określony czas? Bo ja tak i boję się, że po prostu nie zdążę. Stąd może jestem trochę podenerwowana. Pokój, w sensie ...pax, przyjaźń? - uśmiechnęła się dla zachęty i był to naprawdę szczery uśmiech.
- Tak. Mam ograniczony czas. Ja wojny nie szukam. Niech będzie pokój, równość i braterstwo... albo uczciwa rywalizacja przynajmniej. Na czym dokładnie polega Twoje zadanie?
-Nie wiem czy tak do końca mogę to zdradzić, ale na pewno muszę dostać się do środka. Rozumiem, że ty też?
Franek podał Wandzie kartkę, którą wyciągnął z ciasteczka.
- Nikt nigdy nie zabraniał nam ujawniać swoich zadań, więc mam zamiar wykorzystać... lukę prawną, jeśli mogę tak powiedzieć.
- Wanda nieco nieśmiało wzięła podaną kartkę i przeczytała. Potem lekko uniosła brwi z zaskoczenia.
-O rany! - zawołała Wanda - Mam identyczne!
- Szczerze mówiąc, jak zobaczyłem Dominika i Piotrka tutaj, to pomyślałem, że wszyscy mamy to samo, a wspomniana podstawiona osoba nie istnieje i ma tylko nas zwrócić przeciw sobie. Niemniej jeśli rzeczywiście masz takie samo zadanie, to możesz mi teraz ufać. Ja Tobie ciągle nie, czyli... przyniesiesz widelec? - Franek uśmiechnął się niewinnie i prosząco.
-Wstrętny nieufający gad! - zaśmiała się Wanda - No dobrze. Myślisz, że widelec wystarczy? Może coś innego, albo, no nie wiem, czego szukać oprócz widelca?
- Najlepszy by był gwóźdź, albo dowolny długi drut, szydełko, cokolwiek w tym stylu. Albo obcążki, żeby to złapać z drugiej strony i wyciągnąć zamiast wypychać.
-Dobrze, postaram się coś znaleźć - powiedziała dziewczyna i ruszyła w stronę ośrodka. Różne myśli kłębiły się jej w głowie. Kiedy dotarła do salonu od razu skierowała swe kroki do kuchni. Pogrzebała w szufladach i wyciągnęła od razu trzy widelce w razie gdyby jakiś się złamał. Potem poszła do swojego pokoju i wygrzebała kilka kredek ołówkowych. Może nie są byt mocne, ale kto wie. Wyciągnęła też szczotkę do modelowania włosów. Miała ostry czubek i sztuczne włosie nawinięte na mocny spleciony drut. Potem pospacerowała trochę po całym ośrodku zaglądając w różne zakamarki.
 
__________________
Człowiek jest na tyle cywilizowany na ile potrafi zrozumieć kota.

Ostatnio edytowane przez vena : 16-11-2012 o 22:29.
vena jest offline