Castor nie był zadowolony z nieprzewidzianej konfrontacji. Nie sądził bowiem, że jego przypuszczenia co do aktywności ”żółtaków” (jak ich pieszczotliwie przezywał) sprawdzą się tak szybko, wręcz niemalże natychmiast. Kusiło go by pozbyć się natręta. Tak byłoby najłatwiej. Zarżnąć muzana i zostać bohaterem ludu, i nikt by wtedy nie pytał nawet czemu zgarnia dzieciaka. Tak, to była ciekawa opcja, o ile nie było innych jego kumpli. Rozejrzał się. Lecz nagle tchnęła go pewna myśl. Ewentualny mord zostawiała na deser. Wolał wpierw użyć pewnego fortelu...
Zbliżył sie do obcego, rozejrzał się nerwowo, stanął lekko na palcach. Sprawiając wrażenie konspiracji, półgębkiem rzucił:
- Nie wiesz? Pracuję dla Peny... Przybywa tu przecież do was i chce... No wiesz... Bez obaw, ten dzieciak to sierota... - Castor ryzykował wiele, ale w pogotowiu była przecież ceramiczna niespodzianka. Szybka, cicha i zabójcza.
__________________ Something is coming...
Ostatnio edytowane przez Rebirth : 17-11-2012 o 18:32.
|