Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-11-2012, 19:08   #33
Felidae
 
Felidae's Avatar
 
Reputacja: 1 Felidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputację
To było najpiękniejsze z miejsc na świecie. Tego była pewna. Takie....niezwykłe. Kiedy spoglądało się w głąb doliny od razu dostrzec mozna było najokazalszą z budowli.

Odwrócone Niebo.

Kryształowe, strzeliste wieże skąpane w promieniach słońca mieniły się paletą różnych barw.
To dzięki tym refleksom wydawało się, że miasto ukryte jest po środku tęczy.

Słyszała jak ją przyzywa. To było najpierw jak brzmienie wietrznych dzwonków. Ciche, ale nieustepliwe, wzrastało z czasem do dzwonienia świdrującego wewnętrz jej głowy.

- Nena... Neeena...Neeeeeeenaaaa...

Ding! Ding! Dong!


Otworzyła oczy gwałtownie siadając na posłaniu, a jej serce zatrzepotało. Dźwięk dzwonów nie ustawał, mimo, że była ... w lesie. Dopiero po chwili dotarło do niej gdzie się znajduje i że bicie dzwonów dobiegało najprawdopodobniej z jakiejś osady. Zimny nosek Niloufar ocierał się niecierpliwie o jej ucho. Zerknęła w kierunku leżącego nieopodal towarzysza. Ten właśnie przecierał jeszcze zasapane oczy.

- Orinie, słyszysz? W pobliżu muszą być ludzie. Sprawdźmy to.

Zebranie rzeczy nie zajęło im wiele czasu. Poranek był dość zimny dlatego uwijali się szybko i w milczeniu.
Kiedy wszystko było gotowe Nena okryła się szczelnie płaszczem, pogłaskała łasiczkę szepcząc do niej kilka uspokajających słów i ruszyła przodem, pewnie prowadząc w kierunku, z którego dobiegało bicie dzwonów.

I faktycznie kilka chwil później zza linii drzew wyłoniła się drewniana palisada. Osada nie była duża, ale i tak jej obecność poprawiła półelfce nastrój.
Nie tylko oni dążyli do wsi. Dwóch mężczyzn tuż przed nimi minęło otwarte bramę.
Nena poznała ich od razu. Dobrze przyjrzała się gościom w karczmie, w której ostatnio gościli. Tym dwum również. Ciekawe... podążali w podobnym kierunku.
Nagle jej rozważania przerwał jakiś harmider. Ktoś coś krzyknął i zewsząd zaczęli nadbiegać chłopi z widłami, siekierami i cepami w rękach. Pedzili pokrzykując groźnie w głąb wioski.

Nena zaczepiła któregoś z biegnących wieśniaków pytając głośno:

- Dobry człowieku powiedzcie no, dokąd tak wszyscy pędzą i co to za zamieszanie?
- Złapali kogo! Złodzieja chyba! - krzyknął w biegu, nie zatrzymując się wbiegł w szpaler budynków.

Kobieta skrzywiła się pod nosem. Złodziej, niecierpiała tego gatunku. W krótkiej rozmowie postanowili z Orinem nie mieszać się w sprawy wewnątrz wioskowe.
Ktoś polecił im poszukać siedziby sołtysa. Potrzebowali informacji no i ciepłej strawy na rozgrzanie. A tam właśnie mieli nadzieję ją otrzymać.

Tym razem to Orin ruszył jako przewodnik. Pewnie obietnica ciepłej kuchni dodała mu animuszu. Chichocząc cichutko do siebie podążyła jego śladem.
 
__________________
Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają!
Felidae jest offline