Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-11-2012, 19:57   #65
Tropby
 
Reputacja: 1 Tropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skał
Ponowne zjednoczenie i potwór z bajora

- Nosz kur... - powietrze rozdarła wiązanka pirackich przekleństw od których aż okoliczne ptactwo zmuszone było wzbić się w powietrze, by uciec jak najdalej od nadmiernie hałaśliwego murzyna, burzącego raptownie wieloletni spokój tego miejsca.
- Najpierw musimy dzień i noc brodzić po pas w cholernym bagnie, a teraz to!? - Gort obrócił się do tyłu i rozejrzał po swych kompanach, szukając kogoś na kim mógłby wyładować swą frustrację, aż w końcu jego wzrok padł na Fausta którego wskazał oskarżycielsko palcem. - To wszystko twoja wina, Blondas! Beznadziejny z ciebie nawigator! Lepiej żebyś miał jakiś dobry plan co robimy dalej, bo zaraz mnie szlag trafi!
Wtem wielkolud usłyszał znajome głosy oraz głośne szczękanie metalu. Spojrzał w tamtą stronę i wnet zapomniwszy o Fauście pomachał masywną łapą do towarzyszy.
- Puszka! Błękitek! Dobrze was widzieć!
Murzyn po rzewnym powitaniu z Calamitym i Shibą szybko przeszedł do epickiej opowieści o tym jak skopał dupę przywódcy bandytów i uwolnił wszystkich więźniów, w czym z zapałem wtórowali mu jego nowi kamraci. Nie było w tym nawet zbyt dużo koloryzowania, gdyż rzeczywiste wyczyny Gorta były niemal zawsze aż nadto efektowne i brawurowe.
- Miło was... widzieć... byłem pewien... że podołacie...- Odezwał się zbrojny, widząc resztę drużyny. Zwrócił się do czarnoskórego i także opowiedział o swojej walce z gigantem, w mało entuzjastyczny sposób. Niedźwiedzia sobie jednak darował, gdyż nie był to żaden powód do dumy.
Shiba otwartą dłonią uderzył się w czoło. Gest ten towarzyszył jego myśli “do stu diabłów wyruszamy na tajną misję i po drodze organizujemy armię. Brawo.”
Fakt faktem był że grupa liczyła tak niewielu członków z powodu zaraźliwości szaleństwa. Shiba westchnął i spojrzał na wszystkich.
- Zdecydowanie żadne z wydarzeń do tej pory nie było tak na prawdę pozytywne. Spowalniają nas bandyci i misje ratunkowe, rozdzielamy się jak strumień wody na każdej większej przeszkodzie. Przydałoby się w końcu jakoś porządnie zorganizować.
Po tej istotnej zdaniem niebieskoskórego wypowiedzi przyszła pora na mniej istotne sprawy. Shiba wskazał kciukiem za siebie na postać barda i odezwał się do Gorta.
- Chłopak szuka pracy. Szarpie druty i szorować pokład też będzie potrafił.
- Witajcie! - odparł najwyraźniej szczęśliwy spotkaniem z małą grupką tymczasowo utraconych kompanów, a może nawet przyszłych przyjaciół. Jeśli odsetek ludzi, którzy go nie tolerują wewnątrz drużyny malał - to wszystko było na jak najlepszej drodze. Dodatkowo jeden z pomagierów czarnoskórego okazał się posiadaczem kilku zdolności, które z całą pewnością można zaliczyć do ciekawych.
- Jestem Faust. - przedstawił się nowemu członkowi grupy, która pierwotnie miała być drużyną herosów, teraz zaś była coraz bliżej zlepku losowych, mniej lub bardziej użytecznych ludzi. Grymas rozbawienia przeszył twarz blondyna, gdy tylko zdał sobie sprawę z tożsamości wędrownego grajka.
- Pozdrowienia od pewnej Madame - zaśmiał się cicho. Jego wyczyny może i były równie spektakularne, a znacznie szybsze w działaniu co te należące do czarnoskórego pirata, jednak nie zamierzał się nimi dzielić gdy trzeba było podjąć decyzje. Im szybciej, tym lepiej.
Elfi bard uniósł wzrok lekko zdziwiony, lecz szybko wrócił do swej wesołej niefrasobliwej miny. - Wiele dam często wysyła mi listy z podziękowaniami i pozdrawia mnie słowem i ciałem. -odparł z lubieżnym uśmieszkiem.
- Ja jestem Sashi. -przedstawiła się wszystkim kobieta okuta w zbroję która stała obok Calamitiego. - Widzę wariatów którzy chcieliby przebić się przez te przeklęte ziemie nie brakuje. -zaśmiała się swym szorstkim głosem. Rycerz skulił nieco głowę, zapominając przedstawić nową towarzyszkę.
- Czy to jest... - Gort przyjrzał się z bliska grajkowi, zdecydowanie naruszając przy tym jego przestrzeń osobistą. Przez moment obmacywał go i obwąchiwał ze wszystkich stron, aż w końcu zdjął jego kaptur i aż oniemiał z zaskoczenia.
- E-E-E-ELF!? - krzyknął po chwili murzyn, wciąż mocno zdumiony, a zarazem podekscytowany. - Zawsze chciałem mieć ELFA w załodze!!! Powiedz no, znasz jakieś magiczne sztuczki!? Potrafisz strzelać z łuku!? Masz jakieś zabawne imię!? Skąd pochodzisz!? Ile bierzesz za występ!? Zapłacę ci trzy... nie, pięć razy tyle co wszyscy inni!!
- Nie moje imię nie jest zabawne.-odparł spokojnie elf... który ciągle się nie przedstawił. - Co do strzelania z łuku, to nad cięciwę preferuje struny mego instrumentu, a jedyną magią jaką się posługuje to zdolność wydobycia piękna z tego kawałka drewna. -zaśmiał się głaszcząc palcami swój instrument.
Shiba zszedł z konia i mało się nie przewrócił szybko łapiąc balans poprzez zmianę safai w miecz.
- Nie ma za co Gort. - skomentował zadowolony z pozbycia się elfa i ruszył w stronę jeziora.
"Jak możemy się dostać na dół?"
Zapytał sam siebie u uklęknął spoglądając w taflę wyraźnie zapominając o swoim chwilowym problemie.


Spojrzał na drużynę ukazując swoją postać z pod płaszcza oraz niewinną twarz która chyba robiła co mogła aby ukazać irytację obecną sytuacją.
- Zgaduję, że nikt nie zna się na magii wody?
- Niestety. - odparł nieco zdziwiony blondyn. Spojrzenie chwilę wodziło po ciele podnosząc się coraz bardziej w górę. Dopiero gdy dotarł do twarzy, zaprzestał podziwiania widoków. - Przynajmniej o ile mi wiadomo. - dodał po chwili bez szczególnych uczuć. Nic nie stało na przeszkodzie by zamiast przedzierać się przez bagna wykorzystać jedną z umiejętności któregoś z “anormalnych” członków drużyny i wygodnie podróżować.
- Co z resztą? - zapytał, jakby dopiero po chwili zdał sobie sprawę z braków w składzie drużyny. O ile nieświadomość pana przeciętnego - adwokata z teczką mogła mu umknąć, to winna, czy może krwista latorośl nie była elementem krajobrazu który można było dowolnie, bezkarnie pominąć.
- Jak Hana? - dodał po chwili, nieco precyzując swoje pytanie.
- Nalegała aby nadłożyć drogi gdy usłyszała o opustoszałym mieście. Polazła tam z Johnem. - odparł niedbale Shiba nie siląc się na rozmyślanie czemu aż tak bardzo chciała zboczyć z kursu. W końcu już raz próbował i zakończyło się to bez sukcesu. - Widać po prostu jej się nie śpieszyło.
- Może chodzi o to, że tak naprawdę nie wiemy z czym mamy do czynienia? - zarzucił wolną, nie do końca przemyślaną myślą. Delikatnie, naprzemiennie ruszał barkami, jakby lekko rozciągając rany powstałe poprzedniego dnia. Prędzej czy później będzie musiał poprosić technokratę o pomoc z tamtą maszyną. Cóż... jak mieć pecha, to w każdym możliwym miejscu i czasie.
Rycerz pogładził się po tyle głowy, zastanawiając się czy jest jakiś szybki sposób, na dotarcie do celu.
- Nasz skrót... jest... pod wodą? - Zapytał spoglądając na Shibę, coraz bardziej zmieszany. Czyżby był aż tak ślepy że nie zauważył niczego wcześniej? Jego głowa przechylała się z lewej do prawej, próbując pojąć obecną sytuację.
- Na to wychodzi - przytaknął Shiba w głębokim zamyśleniu. Po chwili spojrzał na Gorta.
- Jesteś w stanie tworzyć skały prawda? - zapytał - [i]Gdybyśmy mogli stworzyć sferyczne kule moglibyśmy poruszać się pod wodą. Problemem byłaby nawigacja.
Shiba wyciągnął miecz i przyjrzał się ostrzu. - Przy szczęściu może uda mi się zmienić go w tego typu półprzeźroczystą sferę ale nie mam pewności. No i zawsze pozostaje temat nawigacji.
Z jakiegoś powodu ostatnimi czasu Shiba więcej rozmyślał i planował niż działał. Być może była to następna z rzeczy które wyłoniły się dopiero pod płaszczem.
- Jestem...niewyporny...mogę przejść...po dnie. - Zaproponował Calamity, jeżeli odległość pozwalała na tyle wstrzymać oddech. Jednak to raczej nie poprawiało sytuacji gdyż musieli tam być wszyscy, lub prawie wszyscy.
- To jest najgłupsza rzecz o jakiej słyszałam! -krzyknęła nagle kobieta odziana w ciężki pancerz.- Chcecie nurkować w to przeklęte jezioro!? Nikt nie ma pojęcia co tam może żyć! To jest S-A-M-O-B-Ó-J-S-T-W-O. -zaakcentowała wyraźnie ostatnie słowa.
- Spokojnie... - Calamity uniósł rękę w uspokajającym geście. - Mogę iść... pierwszy... tak jak... mówiłem... nie unoszę się... na wodzie. - Jeżeli nie będzie większości sprzeciwów zbrojny zrobi tak jak powiedział.
Kobieta zrównała się z rycerzem podpierając się pod boki i mierząc go wściekłym spojrzeniem. - Ty się masz za jakiegoś niezniszczalnego? Co ty w ogóle sobie myślisz? Od setek lat ludzie giną w tych rejonach a ty od tak chcesz sobie urządzić spacer po dnie?- kobieta już nie krzyczała. Używała tego typowego kobiecego tonu, zimnego jak lód i ostrego niczym najgroźniejszy miecz.
Calamity zawsze miał problem z zidentyfikowaniem poziomu niebezpieczeństwa, jednak spacer po dnie jeziora nie wydawał mu się jakiś nader groźny.
- Nie jestem... niezniszczalny... - Z otworu w hełmie buchnęło nieco pary. - Ale jeżeli... jest tam coś... co zabija niewinnych... zgładzę to... - metalowa rękawica zaskrzypiała gdy dzierżyciel rozpaczy zaciskał pięść. Mimo wszystko był rad że ktoś martwił się o jego żywot, ale nie mógł zignorować czegoś co tam czyhało. Niestety nie miał pojęcia jak się walczy pod wodą...
- Niech ktoś nurkuje z nim. -warknęła głośno kobieta do reszty bohaterów.- Jeżeli zejdzie tam sam to bardziej niż pewne że nie wypłynie.- stwierdziła zakładając ręce na piersiach.
Gort wyglądał na zawiedzionego słowami barda, chociaż z jakiegoś powodu zaraz się rozchmurzył.
- Nic nie szkodzi, słyszałem o szatańskim owocu który który daje ci moc czarowania - rzekł mięśniak, szczerząc zęby do elfa. - Więc rozumiem, że dołączysz do mojej załogi jak tylko wrócimy na mój statek? Widzę, że mądry z ciebie gość. Na pewno tego nie pożałujesz.
Murzyn swym zwyczajem poklepał elfa po plecach i zwrócił się w końcu do pozostałych towarzyszy, którzy właśnie ustalali plan dalszej podróży.
- Więc mamy zejść pod wodę? Nie ma problemu. Co prawda nie potrafię pływać, ale mogę stworzyć wydrążoną kamienną kulę w której wszyscy się zmieścimy. Jeśli Puszka da radę nas poprowadzić to powinniśmy łatwo dostać się... tam gdzie się mamy dostać - zakończył wielkolud nieco kulawo.
Dopiero po chwili zaś zwrócił uwagę na Shibę i jego nową aparycję.
- Wyglądasz jakoś inaczej... Czyżbyś zmienił fryzurę? - zapytał murzyn żartobliwie. Najwyraźniej nagła zmiana płci jednego z jego kompanów nie zdziwiła go tak mocno jak można by się było spodziewać.
- Sachi, tak? - spróbował przywołać z pamięci imię które nie zostało wypowiedziane tak dawno, jednak najwyraźniej nie miało zbyt dużej wagi. - Chyba będziesz mi wdzięczna - rozpoczął delikatnie, lekko rozbawiony całą sytuacją. W końcu bezużyteczny nawigator czasem jednak potrafił zebrać w sobie potrzebną energię i zacząć działać.
- Choć niezbyt mi się to podoba, to będziesz potrzebny jak nigdy dotąd Madredzie. - wyraził lekkie zrezygnowanie swoim pomysłem. - Gdzieś tutaj spoczywa machina będąca zarówno przyczyną klątwy, jak i sposobem na jej zaprzestanie. - kontynuował powoli, przywołując z pamięci każdy fakt po znacznie dłuższym czasie, niż było to konieczne.
- Pewną strzygonię, choć mogło to umknąć twej uwadze - odpowiedział bardowi.
- Nie wszystkie kobiety grzeszą urodą.- odparł Bard wciąż utrzymując swój żartobliwy ton.
- A co ma ta maszyna do nurkowania? Co jeżeli jest pod wodą, wtedy jeszcze bardziej będziecie chcieli zejść na dno. -zapytała zbrojna przeszywając blondyna spojrzeniem.
- Zapewne, skoro szarpanie drutów nie wystarczyło by wykorzystać wątpliwą moralnie profesję, to może mały podarunek? - odpowiedział bardowi.
Bard zignorował tą wypowiedź, udając że zajęty jest rozmowa z jednym z zwerbowanych przez Gorta piratów.
- Nie zrozumieliśmy się elfie. - odparł nieco zmęczony całą sytuacją, pożarem w nocy i brakiem rozrywki w niedalekiej przeszłości. - Ja pytam. Ty odpowiadasz - zaśmiał się.
- Nie mam pojęcia o czym bredzisz. -prychnął elf. - Musiałeś mnie z kimś pomylić, wielu jest elfich artystów.
- No to mamy plan. - ogłosił Shiba zgadzając się na pomysły kompanii. - Gort zamyka wszystkich w kamiennej kuli. Calamity toczy kulę po dnie jeziora a Ja będę wypatrywać czy coś nie chce nas zjeść oraz gdzie trzeba iść. - - podsumowała.
Po chwili jego ostrze zafalowało, rzuciło się w stronę Shiby i przybrało formę półprzeźroczystego metalicznego hełmu podpiętego do butli na plecach niebieskoskórej.
- Jakieś ostatnie za i przeciw?
- Poczekajmy aż bard opowie o tym, co naprawdę wie - Faust wyraził swój sprzeciw wobec pomysłu tak bardzo zaprzeczającego pojęciom takim jak logika, czy zwyczajne prawa fizyki, że aż proszącego się o odniesienie sukcesu.
- Dość gadania! Wszyscy poza Błękitką i Puszką do mnie! - zawołał Gort do swych kamratów i towarzyszy, po czym uniósł w górę dłonie z których zaczęła powoli wyrastać kamienna płyta, zaś chwilę później zagięła się w dół tworząc kopułę która z wolna zamykała w środku wszystkich zebranych, aż w końcu wszyscy znaleźli się w ciemności, czekając aż rycerz zepchnie ich do jeziora.
Shiba zastanawiał się po czym doszedł do pewnego wniosku.
- W sumie bez sensu aby tam wskakiwać jeżeli od razu mielibyśmy was wyciągać. Sprawdzę co jest pod wodą i zaraz wracam. - oznajmił Shiba po czym odwrócił się, zrzucił płaszcz i buty a następnie wskoczył w głąb jeziora.
Nie chciał płynąć zbyt głęboko. Interesowała go ogólna głębokość oraz przejrzystość pod wodą.
Chciał po prostu wiedzieć czy jest sens próbować.
Niebieskoskóra wskoczyła do wody, wyposażona w swój sprzęt do nurkowania. Rzęsa wodna rozeszła się na boki, zaś ciemna ciecz chlupnęła cicho, gdy ciało zanurzyło się w wodzie. Nie była to zbyt przejrzysta ciecz, aczkolwiek nie była tak czarna jak na powierzchni. Woda była brudna, zaś Shiba nie dostrzegał żadnych ryb...aczkolwiek to zbyt dziwne nie było.
Członek domu Pogody zszedł parę metrów w dół, by dostrzec że dno nie jest wcale tak daleko, jezioro nie było nadzwyczaj głębokie. Prawdopodobnie zachowywało w tym względzie wszystkie cechy normalnego jeziora. Co ciekawe na dnie jezioro znajdowało się kilka dziwnych mułowych pagórków, o wysokości około metra. Gdy Shiba dostrzegł te dziwną strukturę geologiczną to również jedna z mułowych górek dostrzegła jego...


W mule otworzyło się czerwone oko, które obserwowało unoszącą się w wodzie kobietę, zaś oślizgłe macki poczęły wysuwać się z ciała wynaturzenia i poprzez wodną toń sunąć w stronę ciała jednego z herosów.
Co ciekawe wszystko utrzymane było w myśl znanej teorii- gdy kobieta zapuszcza się gdzieś sama w skąpym stroju, zawsze spotka istotę z wieloma mackami. Świat bywał pokrętny w swym humorze.
Shiba zaczęła badać stworzenie od stup do głów skrzywiając się boleśnie na im dłużej ją obserwowała.
"Analysis" szepnęła do siebie niebieskoskóra próbując określić na co konkretnie słabe jest stworzenie.
Gdy zacznie ruszać do niego wykona po prostu podwójny skok i wróci na powierzchnię z wstępnym raportem. Nie czuła się na chęci walczyć z błotnistymi stworzeniami o niepewnych zamiarach.
Błotniste stworzenie nie okazało się nad wyraz ciekawym obiektem obserwacji. Nie miało widocznego pancerza i wyglądało na to, że każdy rodzaj broni jest wstanie je porządnie uszkodzić. Zaś najsmaczniejsze wydawało się oczko, tak jakoś kobiecie mówił jej wewnętrzny głos.
Kiedy macki leniwie ruszyły w górę, Shiba po prostu dwa razy odbiła się od wody, by z impetem wyskoczyć na powierzchnię, ochlapując kamienna kulę Gorta rzęsą wodną, a Calamitiego strugami wody, która zachlupotała w jego hełmie.
 

Ostatnio edytowane przez Tropby : 17-11-2012 o 20:01.
Tropby jest offline