- Przynajmniej nie będę marnował czasu - stwierdził w myślach Razvan, słuchając treści pamiętnika Petrosa. Nie żeby cieszył się z powodu obecności nekromantów w Ravengro, szczególnie biorąc pod uwagę, że to prawdopodobnie oni zamordowali profesora. Za pomocą swych plugawych czarów z pewnością mogli to zrobić tak, by nie pozostawić śladów. - Musimy ich zniszczyć - skomentował krótko. Nekromantów nie lubił prawie tak bardzo jak wampirów. Zdecydowanie najgorsze były wampiry-nekromanci. Tych nie lubił najbardziej. - Wątpię, byś coś wskórał, paladynie - w jego ustach ostatni wyraz zabrzmiał niemal jak obelga. Paladynów również nie lubił. Było to trochę dziwne - w większości mieli zbieżne cele, to jest ratowanie świata przed złem... lecz sposób wykonywania tego zadania różnił się całkowicie. Paladyni byli związani przysięgami, dbaniem o dobro kmiotków i tak dalej. Harrenton nie miał takich zobowiązań - robił wszystko, by wykonać zadanie, nie wahając się poświęcić postronnych. Dobro ogółu było ważniejsze niż dobro jednostki, prawda?
Gotów był się posunąć do wszelkich niemoralnych czynów - kradzieży, morderstwa czy szantażu, by pozbyć się zła z tego świata.
Poza tym, wątpił by paladyn ucieszył się wiedząc z kim przyjdzie mu współpracować. - Nikt nie chce się narazić na gniew zmarłych. Proponuję lepsze rozwiązanie - zakradnięcie się tam dzisiaj w nocy. Jeśli wcześniej wybierzesz się rozmawiać z kapłanami to będą mieli oko na to miejsce, a tego chciałbym uniknąć. |