King zeskoczył z wozu. Odetchnął. Faceta, który siedział w czarnym samochodzie zobaczył jako ostatni. Najpierw obszedł pojazd i jeszcze raz odetchnął. Szaleńczy sprinty w maskach gazowych zawsze źle się kończyły. Człowiek nie mógł dobrze oddychać i w tym wielkim wysiłku pracował na relatywnie niewielkich ilościach tlenu. Krótki spacer wokół powozu i parę głębszych oddechów uspokoiły serce Bishopa. Teraz podszedł do zatrzymanego mężczyzny i sarkastycznie zainscenizował wręcz teatralny ukłon. Gdy się wyprostował rzucił prosto z mostu:
-Dla urody Cię nie zatrzymaliśmy misiu. Ten powóz widziano pod rezydencją lorda Meldrun. Po co tam był i kto tam był? Ty? Jakiś twój kumpel? I jak myślisz, że cię nie zastrzelę na środku ulicy bo masz fajny kapelusz to się grubo mylisz - poklepał kolbę strzelby - No. To co?
Czarne gogle Kinga skrzyżowały się z oczami gogusia. Facet wyglądał na spokojnego a większość ludzi po tego typu komentarzach z ust kolesia, który nosi na plecach czterolufową armatę nie ma tak pokerowej twarzy. Teraz Bishop przynajmniej wiedział, ze nie ma do czynienia z tchórzem a dokładnie to chciał wiedzieć odstawiając cały cyrk z groźbami.
__________________ Regulamin jest do bani.
Ostatnio edytowane przez Volkodav : 17-11-2012 o 23:43.
|