Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-11-2012, 11:39   #28
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Kevina zaskoczył nie tyle fakt, iż kudłaty człowiek znajduje się w jaskini (aczkolwiek wcześniej nie do końca był pewien, że do jego legowiska udało im się trafić), co spokojem lokatora tej stworzonej przez naturę izby. Co prawda tamten mógł trzymać jakąś broń, na przykład pistolet, ale i tak ‘napastników’ było dwóch. Dwoje, dla ścisłości.
- Witaj, przyjacielu - powiedział, tonem (miał nadzieję) przyjaznym. Nie liczyły tu się słowa, których tamten z pewnością nie mógł zrozumieć, ale właśnie ton. Opuścił trzymaną w doni pałkę. Kątem oka dostrzegł, że Shane chowa za plecy toporek.
- Witaj - powtórzyła za Kevinem. - Lepiej nie pchajmy się od razu do środka - stwierdziła miłym głosem, kierując swą wypowiedź raczej do niego, niż do gospodarza jaskini.
Nie była pewna, co zrobić z toporkiem. W końcu nie chciała, żeby ten drugi niewłaściwie zrozumiał to najście. Z drugiej strony zawsze istniało ryzyko, że odłożenie broni będzie drobnym błędem, który może się krytycznie odbić na ich najbliższej przyszłości.
- Kevin. - Pokazał na siebie, wymawiając swoje imię.
Cóż miała począć? Wymachiwanie toporkiem przed oczyma Neandertalczyka nie byłoby absolutnie na miejscu w tych okolicznościach. Dalsze trzymanie go w podejrzanym celu za plecami również. Uznała zatem, że najlepiej będzie jeśli zatknie go z powrotem za pas.
- Shane - powiedziała i uwolnioną od toporka dłonią, podobnie jak przed chwilą Kevin, wskazała na siebie. - Wołałeś nas. Jesteśmy więc.
Światło było dość kiepskie, ale Kevin by się założył, że ‘włochaczek’ wytrzeszczył oczy ze zdumienia. A w każdym razie pokręcił głową. Całkiem jakby zrozumiał. Czyżby źle odczytali jego wcześniejsze gesty? Pewnie wolał prowadzić życie samotnika i wcale ich nie zapraszał. Może trzeba było wybrać większą jaskinię? W każdym razie nie pokazał im drzwi. A raczej wyjścia.
- Nie mamy złych zamiarów - dodała uspokajająco dziewczyna, wyciągając otwartą dłoń przed siebie w odwiecznym geście oznaczającym pokój. Na ich, na starym świecie. Miała nadzieję, że tutaj oznacza dokładnie to samo.
Być może tak było, bowiem mieszkaniec skalnej kwatery jakby się lekko odprężył pod wpływem uspokajających gestów. A może był to wpływ tego, że grzecznie zatrzymali się w progu, zamiast wtargnąć do środka i zrzucić właściciela tego lokum z jego legowiska.
Pod płową czupryną Shannon powoli zaczęły rodzić się pewne wnioski. To zaskoczenie widoczne w oczach brodacza, bo o wyrazie twarzy pod warstwą zarostu i kołtunów trudno było cokolwiek powiedzieć. Potrząsanie głową. To, że nie ruszył się z miejsca, choć pewnie dostrzegł ich wcześniej, niż oni jego. Najbardziej zastanawiała ją jednak ta ukryta pod odzieżą ze skór ręka. Cóż wadzi spróbować?
- Szukamy schronienia przed deszczem - powiedziała powoli, wskazując na zewnątrz. - Pozwolisz nam przeczekać?
Odpowiedziało jej wzruszenie ramionami.
Nie tędy droga. Zastanawiała się przez chwilę, co dalej.
- Jest nas więcej. - Pokazała na Keva i siebie. - Shane, Kevin.
Brak jakiejkolwiek reakcji był odpowiedzią na jej wysiłki.
- Tam - wskazała za siebie - jeszcze dwóch. Rond i Ari. - Pokazała dwa palce, a potem wykonała gest przyzywania kogoś do środka jaskini. Jeszcze raz pokazała na siebie i towarzysza wymieniając ich imiona, a potem wskazując na otwór wejściowy wymieniła imiona Ronda i Ariego dodając kolejne dwa palce do przed chwilą prezentowanych. Teraz było ich już cztery.
‘Włochaczek’ podrapał się po kolanie.
- Nie bardzo wiem - stwierdził Kevin - czy to oznacza ‘tak’, czy może ‘nie’. Nie wiem również jak pokazać, że chcemy przyprowadzić kolejne dwie osoby.
Zdało się, że kudłaty wydał z siebie coś w rodzaju powstrzymywanego parsknięcia, czy też zduszonego śmiechu.
- Wiesz co, Kevin? - Odwróciła się do niego uśmiechając się jakoś tak niezupełnie szczerze. - Za chwilę szlag mnie trafi.
- Nie dziwię ci się. Czuję się jakby ktoś sobie ze mnie kpił w żywe oczy - odparł Kevin. Eremita... - Nie dokończył, pomijając niebyt pochlebne określenie.
Kudłacz patrząc na Kevina podrapał się po brodzie, po czym obejrzał to, co zdrapał. Ruszało się. Rozgniótł o kolano.
Shane mrugnęła nieznacznie do Kevina.
- To nie ma sensu - powiedziała przyjaznym tonem. - Dajmy sobie spokój z negocjacjami.
- Wiesz... milczenie oznacza zgodę - odparł Kevin.
Kudłacz skwitował tę wypowiedź prychnięciem.
- Mam lepszy pomysł. - Shane wyszczerzyła się jakby bardziej. - Po prostu poderżnijmy mu gardło i razem z tymi jego wszami rzućmy tamtym misiom na kolację.
Włochaczek zerwał się na równe nogi wyciągając spod ubrania krzemienny nóż.
- Potem trochę posprzątamy, bo śmierdzi tu jak w szalecie - dokończyła dziewczyna zwracając się tym razem do brodacza. - Jak można było się tak zapuścić - zapytała z naganą.
Oskarżony o brak porządku mieszkaniec kamiennego lokalu wydał z siebie jakiś bulgot-gulgot-warknięcie i pomachał nożem. Pokazał w kierunku Shane, jakby chciał powiedzieć: spójrz lepiej na siebie.
Nie strasz nie strasz, bo się... chciała już odpowiedzieć, ale powstrzymała się chwilowo.
- Chyba nie chcesz się tu zatrudnić jako sprzątaczka - zakpił Kevin. - Plamy z krwi kiepsko się zmywa, tak na marginesie. Rozumiesz wszystko, co mówimy, prawda? - zwrócił się do ‘włochaczka’.
W odpowiedzi padło kilka wściekłych warknięć i bulgotów.
- Skoro to myśląca istota, to może poderżniecie mu gardła będzie nieodpowiednim czynem - głośno zaczął się zastanawiać Kevin.
- Masz zamiar darować mu robienie z nas durniów? - zapytała.
- Zastanawiam się. Ale na razie tylko się zastanawiam. W końcu może się okazać, że masz rację - stwierdził Kev.
Na słowa Shane włochaczek popukał się z wściekłością w głowę.
- A możeś milczenie ślubował? - Kevin wbił wzrok we włochaczka.
Kudłacz wypuścił powietrze wyraźnie rozluźniony. Uniósł wzrok do góry i rozłożył obie ręce układając dłonie w kształt kielicha.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 18-11-2012 o 12:32.
Kerm jest offline