- Jasna cholera... - zaklął Krzysiek, widząc trupa. Tutaj już nie ma czasu na siedzenie i czekanie na kogoś z recepcji; choć do teraz w sumie nie zdawał sobie sprawy z niebezpieczeństwa. Miał ochotę wyrwać się stąd, jak najszybciej, a jako, że nikt chyba nie zdał relacji z działania telefonu przy recepcji, Krzysiek osobiście się tam udał, próbując zadzwonić.
Po zauważeniu księgi gości, spróbuje wyrwać ostatnią kartkę; tą, na której widnieją ich nazwiska, i porwać ją na jak najmniejsze kawałeczki. |