Korneliusz czuł się bezpiecznie, nikogo nie wyczuł, lata medytacji się przydały- wszystko co się samo ruszało emanowało jakimś kolorkiem, tylko nie ta cholerna lalka. Jak to możliwe, że się nagle sama ruszyła, a On nie zauważył zaburzenia w jej aurze? Nie ważne, nie było czasu na rozmyślania, odsunął się jak najdalej od lalki,bojąc się od niej odwrócić, chowając tym samym kostkę zdrową ręką do kieszeni. Jeszcze ma chwile, nim poczuje ból, zbawienna adrenalina. Gdy znajdę się na odległości kilku kroków od lalki, wybiegam na korytarz, szukając Pana Roberta, prosząc o jakąkolwiek pomoc, relacjonuje mu co się tam wydarzyło, jeżeli będą chcieli zbadać ten pokój- przyjrzę się kości i pójdę z nimi, trzymając się z tyłu, cały czas rozglądam się w poszukiwaniu gry planszowej
__________________ Jeśli jest ciężko to znaczy, że idziesz w dobrą stronę.
Ostatnio edytowane przez Michaliev : 18-11-2012 o 14:28.
|