- Heeeeej, przystojniaku! - Zawołał Edward. W zasadzie to zawołałby gdyby miał sprawną szczękę. Uznajmy, że wysłał myślowy komunikat i pomachał zachęcająco spuchniętym językiem.
O dziwo, nie zwracał się do żadnego z WŻT - tylko do nemezisa należącego do Dreaka. Pomachał trochę rękami, rozkazał swym sługom, by go ostrzelali. Ba! Nawet puścił w jego stronę kulę ognia, by go bardziej rozgrzać.
Chciał być pewien, że stwór polezie za nim. A gdzie? Do bunkra, w którym siedział klaun, którego chciał przejąć Edward.
Gdyby jakiś ogar próbował zrobić to samo, Edek był gotów zastawić mu przejście fosą lawy. Nie żeby zrobić mu krzywdę - tylko zablokować.
Tymczasem Pilot próbował uruchomić mniej zniszczoną maszynę... |