Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-11-2012, 22:15   #51
Bachal
 
Bachal's Avatar
 
Reputacja: 1 Bachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputację
- Dobra, ktoś ma jakiś plan, jak ich tam zwabimy? I podstawowe pytanie, Fina ilu możemy tam zwabić na raz? Bo raczej całemu garnizonowi nie podołasz?
Spojrzała na niego z lekko uniesioną brwią.
- Jakoś dam radę - odparła.
Ta odpowiedź go zmroziła. Czyżby Fina była aż tak potężna? Myślał, że to on i jego symbiotyk są maszyną do zabijania, ale nawet po pełnej przemianie nie podołałby całemu garnizonowi. Skoro ona przy takich umiejętnościach potrafi to, w takim razie co może Spider, którego nie jest w stanie znaleźć? Wepchał się między wielkich szermierzy, teraz musi uważać, żeby go nie zdeptali... I chuj strzelił mniemanie o własnej potędze.
- Więc, masz jakiś pomysł? - Zwrócił się do George’a.
- Tak... Przerwać to szaleństwo i wró...
W tym momencie rozmowę przerwało im pojawienie się, za pośrednictwem zarodnika czarnoskórego mężczyzny.
George westchnął cicho:
- Wspaniale... Kolejna ofiara losu - nieco odczekał aż sytuacja się uspokoi - Dobra, pani Fino. Coś mi tu jednak nie gra. Pytaliśmy się o Spidera Jerusalem, a teraz mamy atakować kwaterę rządową? Możesz wyjaśnić jaki jest sens w tym?
Fina, która z miłością spoglądała na malejący zarodnik, spojrzała z niechęcią przez ramię na George’a.
- Nie słuchasz. Mówiłam - jej głos stał się niepokojąco sykliwy - Żeby wywabić Jerusalema z nory musimy zrobić wystarczająco dużo hałasu.
- Hm, wybacz Fino. Sądząc po tym co chcesz zrobić, musisz mieć sporą potrzebę spotkania się z tym człowiekiem. Może nawet większą niż my... Muszę to przemyśleć, daj mi chwilę - to mówiąc odwrócił się do reszty bokiem by w spokoju przeanalizować wszystkie “za” i “przeciw”.
Cross po raz kolejny wzruszył ramionami. - Mi wszystko jedno, nie mam do czego wracać, nie mam co robić, pozostaje działać i patrzeć, co zostanie z tego zasranego świata...
- Nie każdy jest odrzutkiem. Niektórzy tutaj starają się wieść zwykłe życie.
- Żesz... Gdzie jestem? - Mężczyzna powoli zebrał się z podłogi, oszołomiony jeszcze po niecodziennym przetransportowaniu w... zarodniku, czy czym to ustrojstwo w ogóle było. Przesunął palcami po swoich dreadach jakby sprawdzał czy wszystko ma jeszcze na swoim miejscu, a potem rozejrzał się po zgromadzonych... Wzrok od razu mu się wyostrzył, a murzyn sprawiał wrażenie gotowego do obrony, jeśli tylko zajdzie taka potrzeba. - Jesteście od Spidera, prawda?
- Bardziej do niego, jeszcze go nie namierzyliśmy. Ale właśnie wpadliśmy na fajny pomysł, który nas do niego przybliży. - David wyszczerzył zęby spod kaptura w uśmiechu.
W tym momencie los zdecydował się zagrać scenerią. Uśmiech Davida nabrał zupełnie nowego wymiaru, gdy za jego plecami wybuchły najwyższe piętra budynku Stotta.
- Czy aby na pewno jesteśmy tu bezpieczni? - rzucił nieco skołowany tym wybuchem George, kierując pytanie bardziej do Finy.
- Raczej nie - odparła z uśmiechem - Możemy, albo uciekać na drugi koniec świata, albo pozbyć się zagrożenia - wzruszyła ramionami - Wykorzystajmy ten wybuch na naszą korzyść.
- Co to za “fajny pomysł”? - Shifter zmrużył oczy przyglądając się nieznajomym. Podkulił nieco ramiona widząc wybuch budynku za plecami jednego z nich. - Całe miasto z pewnością już wie, że tu jesteśmy.
Cross odwrócił się zaskoczony. A to ki diabeł?! Tak od siebie się zawaliło? 0 Ktoś wie o co chodzi?
- Jak sądzę kolejny z mocami. To nie przypadek - odwrócił się kolejny raz do Finy - Wiedziałaś że tu przybędziemy. Planowałaś to od dawna, prawda? Zbierasz nas tu jak prywatną armię, i każdy ma moce. Tylko tak możesz spotkać Jerusalema. Jesteśmy twoją przepustką do niego... Rządowi nie są dla ciebie problemem, problemem jest że Jerusalem z jakiś przyczyn nie chce Cię spotkać, mam rację?
- Troszkę to nielogicznie brzmi... Spider wzywa wszystkich do Detroit, a potem się ukrywa i podobno ciężko go znaleźć? Jasne, że rząd siedzi mu na karku, ale nas to chyba mógłby odnaleźć...
- Czy to ważne? - Fina zaczynała się niecierpliwić - Jeżeli zrobicie to o co was proszę, dostaniecie Jerusalema. Obiecuję - położyła rękę na sercu, a drugą uniosła w górę - Honor skauta.
Minton prychnął tylko pod nosem, ale nie odparł nic na ten dziecinny gest. Fina miała rację - to była transakcja wiązana. Ona dostaje Jerusalema, oni dostają go też. Zresztą, czemu niby miałby stawać nagle w obronie tego gościa, którego nawet nie znał? Przybył tu jako neutralny obserwator, a nie strona konfliktu. Najwyżej o pewne rzeczy przyjdzie się martwić później...
- Jak mówiłem, trzymam się z tyłu. Wy róbcie co chcecie - rzucił niespodziewanie do reszty.
- Cóż, więc potrzebne mi coś, czym mogę wywołać eksplozję...
- Ten wybuch budynku to za mało? Jeśli ktoś kto jest w Detroit nie usłyszał tego, to znaczy, że żadna eksplozja nie zwróci jego uwagi. Jerusalem musi wiedzieć, że do miasta przybyli inni... Kurwa... - Murzyn spojrzał się na nich poważnie. - W piętnaście minut po przybyciu do Detroit wplątałem się w walkę. Wystarczy teraz zadbać o swoje dupska i poczekać, a w końcu na siebie trafimy.
- Więc jaka decyzja? - Odczekał chwilę, po czym wkurwiony poprawił kaptur. - Dobra, ja nie zamierzam siedzieć na dupie. - Zwrócił się do Finy. - Szykuj się na wizytę w tym parku. - I poszedł. Bez ceregieli i krycia poszedł prosto w stronę budynku, po drodze pokrywając swoje ciało pancerzem. Grubszym niż poprzednio i ograniczającym nieco jego ruchy i zwinność. Był to jednak cholernie mocny pancerz. Cross poszedł tam, stanął przed budynkiem i zrobił najgłupszą rzecz w swoim dotychczasowym życiu. Krzyknął. - Hej, kurwiesyny! Mamy dość waszego pierdolenia! Chodźcie tu i wybijcie mi to z głowy, jeżeli macie jaja! - A potem odwrócił się i poszedł, jak gdyby nigdy nic w stronę parku. Jeżeli usłyszał strzały, albo inne odgłosy pogoni pobiegł z szybkością niewiele większą od normalnego ludzkiego biegu.

 
Bachal jest offline