Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-11-2012, 22:23   #27
Wnerwik
 
Wnerwik's Avatar
 
Reputacja: 1 Wnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetny
Thaeir okazał się mieć najlepszy pomysł, kiedy po prostu wypełnił porządnie formularz i udokumentował swoją potrzebę w wymaganej formie. Podanie zostało przyjęte, rozpatrzone pozytywnie i... odpowiedź kazała im wrócić do punktu wyjścia, co potwierdził zaniepokojony Ydemi.

Dla tropicielki tego było już za wiele. Pół dnia wypełniania bzdurnych formularzy... i po co? Oczywiście, czegoś się dowiedzieli. Heiron formalnie nie wyjechał z miasta więc albo w ogóle się do tego nie przyznał albo ma tu jakiegoś przyjaciela, który (choć wydawało się to nieprawdopodobne) zamieszał w papierach. W tej sytuacji mogli oczywiście zwrócić się z pytaniem, pod jakim adresem jest zameldowany sprzedawca wędlin, ale wizja uzupełniania kolejnej sterty dokumentów skutecznie wybiła dziewczynie taki pomysł z głowy.
Można też było zarzucić urzędnikowi kłamstwo, ale to też nie wydawało się zbyt optymistyczne w skutkach. Jeśli dokumenty mówiły, że Heiron mieszka właśnie tam, to starzec nie mógł im podać innej informacji.

Zastanawiając się nad wybrnięciem z sytuacji Faerith zaczęła krążyć po niedużym pomieszczeniu. Za którymś razem stanęła przed szafą, bezmyślnie wodząc wzrokiem po ornamencie przedstawiającym winorośl. Po co tu ta szafa? Strasznie duża jak na tak małe pomieszczenie... Odruchowo sięgnęła do drzwi, sprawdzając, czy może da się je otworzyć i z cichym skrzypnięciem zajrzała do środka. Formularze. Sterty formularzy i innych papierów. Niektóre pożółkłe, inne zupełnie świeże. Jedne z pieczątkami takimi, jaką ona dostała “ODRZUCONE”, inne przyjęte... w skrócie mówiąc nic interesującego. Zamknęła szafę i podeszła do towarzyszy.
- Chyba nie mamy tu czego szukać... - Obrzuciła ostatnim spojrzeniem magazynek i wzruszyła ramionami - Może chodźmy do tej karczmy. Od tej sterty papierów boli mnie głowa. Chętnie napiłabym się czegoś zimnego...
-Mleko, mleko... jest dobre, gdy zimne.-zasugerował przymilnie kot.
- Może być i mleko - roześmiała się dziewczyna, drapiąc kota między uszami.
-Dobra, chodźmy już stąd, warto by zobaczyć jak reszcie idą poszukiwania - powiedział genasi. Był już zmęczony wypełnianiem podań i chciał jak najszybciej opuścić gmach.
Wszyscy zgodzili się bez sprzeciwu i poszli przez labirynt korytarzy do wyjścia.
Jednak już w holu zobaczyli niezwykłą trójkę: golema, owadopodobne stworzenie i wojownika.
Zaraz spotkali się wymieniając się wzajemnie opowieściami o poszukiwaniach.


... no i wyszło na to, że mag siedzi w szafie, którą można otworzyć gwiżdżąc odpowiednią melodię. - Wiking zakończył swą epicką historię opowiadającą o walce z przeciwnościami losu, takimi jak zbyt małe krzesełka, gadające i chodzące pudełka, a także znikające rogate laski.
- Pamiętacie jak miała wyglądać? - Zwrócił się do modliszkowatego i konstrukta. Ten szczegół jakoś mu umknął.
- Tak. -odparł krótko konstrukt.
Wojownik spojrzał na niego znacząco, jakby domagając się czegoś więcej. Niestety, dla konstrukta, który nie poznał dość dobrze społeczności ludzkiej, to spojrzenie nie przekazywało żadnej informacji. Czekał. Walka na spojrzenia trwała.
Blondyn poddał się pierwszy.
- Więc jak miała wyglądać ta szafa?
- Szafa jest zdobiona przaśnymi krasnoludami i winoroślą. - Wyrecytował konstrukt.
-Przaśnymi? Co to dokładnie znaczy? - Faerith spojrzała na Kreatora mrużąc oczy w zamyśleniu - Bo widziałam szafę. Miała piękny motyw winorośli... i chyba jakieś krasnoludy też... tylko nie wiem czy były przaśne... - dokończyła, tłumiąc śmiech.
- Znam trzy definicje tego określenia. Pozwoliłem sobie założyć, że tylko jedna jest trafna. Oto ona. Przaśny inaczej prosty, surowy, naturalny.
- To nieważne - wtrącił blondyn, kończąc dyskusję na temat przaśności. - Elfko, zaprowadź nas do portalu.
- Thaak - rzucił Pik-ik-cha - Tszebaa spraftzić, czy tamhm iest mhmag!


Duży drewniany mebel, nieco stary i zużyty. Drewno porysowane tu i ówdzie, winorośle wyrzeźbione bardzo realistycznie, ale krasnoludy... o pękatych brzuszkach i uśmiechniętych pyzatych twarzyczkach. I oczywiście brodatych. Widać że twórca szafy był raczej niziołkiem niż krasnoludem... Albo żadnego brodacza nie widział. Szafa tu nie pasowała swą kiczowatą urodą, nic więc dziwnego że stała w magazynie i służyła do przechowywania dokumentów, równie niepotrzebnych jak ona sama.
- Jak sądzicie, odpowiednio przaśne? - Zapytał Ingvar, z zaciekawieniem (choć nie bez pewnej dozy ostrożności) otwierając szafę. Znalazł tam tylko sterty papieru pokryte jakimiś niezrozumiałymi znaczkami.
- Tho na pefno too - stwierdził kategorycznie thri-kreen - Gfiżtż! - polecił Ingvarowi.
Barbarzyńca rzucił mu w odpowiedzi złowrogie spojrzenie. Nie lubił gdy ktoś mu rozkazywał. Ale nie widział też sensu w kłótni z czymś co nawet nie było człowiekiem.
Krótko mówiąc - zaczął gwizdać. Według niego, całkiem nieźle mu to szło. Reszta drużyny również tak sądziła, gdyż nikt nie protestował. Albo po prostu zbytnio lubiła swe zęby (czy tam żuwaczki).
 
Wnerwik jest offline