Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-11-2012, 12:21   #17
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Jak się można było spodziewać, perła szybko stała się własnością Franca, lądując w jego ekwipunku. Przynajmniej na ten czas nie zdały się prośby Cala, by przekazał mu magiczne, jak uważał elf, znalezisko. Wojak postanowił ją zatrzymać i ewentualnie pokazać elfiemu czarodziejowi w wiosce. Imrak w międzyczasie uznał, że nieboszczyk przybiegł do nich, by zafundować im wieczorną imprezę... Jakże miło z jego strony.

Maurer oprócz perły postanowił zabrać i całego nieboszczyka. Może nie przestrzegali praw Morra, by go nie okradać, ale w zamian za to mieli mu zamiar zapewnić pochówek. Wcześniej oglądnięty dokładnie przez Zebedeusza i Draxa mężczyzna, nie miał żadnych tatuaży, czy czegokolwiek świadczącego, że komuś usługiwał.

Ruszyli w kierunku wioski. Drax mimo braku wsparcia pozostałych, postanowił zboczyć z trasy i znalazłszy tropy odbił w leśną gęstwinę. Może i dobrze, że ruszył sam. W lesie mógł mieć większe szanse, niż całą tą nieokrzesaną, głośną kompaniją…


*** Drax ***

Robiło się już ciemno, aczkolwiek elfowi bardzo to nie przeszkadzało. Przeszkadzać mogło za to to, że coraz mocniej zaczynało padać, a z oddali dało się już słyszeć pierwsze gromy. Ciekawość elfa była jednak nieposkromiona.

Pogoda nie sprzyjała tropieniu, parę razy zgubił ślad, ale ostatecznie udawało mu się go odnaleźć. Trop zaprowadził go do miejsca masakry. Pół tuzina zwłok, każda z nich zmasakrowana, bez zbroi, broni i bagażu. Przy umarlakach pozostały jednak sakwy, Lotherr jednak, przynajmniej jak na razie, nie sprawdzał ich zawartości. Obserwację terenu przerwały mu dźwięki, które dotarły jego uszu. Spomiędzy drzew wyraźnie było słychać warczenie, bulgotanie i mrożące krew w żyłach ryki. Po odgłosach Drax zrozumiał, że z pewnością w pobliżu są zwierzoludzie i to do nich te dziwne prychania należały. Był cicho, więc nie powinni wiedzieć, o jego obecności, ale równie dobrze mógł być właśnie na ich ścieżce.


*** Wszyscy (bez Draxa) ***

Gdy dotarli do bramy było już ciemno. Wmontowane w palisadę wrota były już zamknięte, zawieszony był jednak przy nich specjalny dzwon. Po skorzystaniu z niego, w mgnieniu oka, jeden z chłopów zjawił się i po krótkiej rozmowie wpuścił podróżnych do wioski.

Franc ‘przekazał’ nieboszczyka, nie mając zamiaru się dłużej nim zajmować. Niech sobie robią z nim co chcą, on już zrobił co uznał za słuszne.

Cała osada, poza jednym budynkiem – karczmą, była już skąpana w ciemnościach. Od razu dało się usłyszeć gwar dobiegający stamtąd, a także światło lamp, wylewające się przez okna. Drewniana, bez piętrowa konstrukcja wspierała się na wysokiej podbudówce. Byli już zmęczeni podróżą, głodni, spragnieni, a także zaczynali być powoli przemoczeni i zziębnięci. Detlef mógł zostawić swoją chabetę w stajnie, gdzie było już obecnie pięć innych zwierząt.

Wnętrze gospody dla kogoś, kto kilka dni spędził na szlaku, stanowiło prawdziwą rozkosz dla ciała i umysłu. Z ustawionego pod ścianą kominka biło bardzo przyjemne ciepło. Cała główna sala była oświetlona i tłoczna. Przy kilku ławach siedzieli miejscowi chłopi, wesoło rozmawiając i popijając tanie piwo. Jedną z narożnych ław zajęło kilka kobiet, dyskutując sobie zapewne o babskich sprawach. Może nie były one przedniej urody, ale miały wszystko co według niektórych powinna taka baba mieć. Widać było, że przystojni podróżnicy przykuli wzrok kilku z nich. Drugi róg był okupowany był przez samotnego mężczyznę, który jednak zaraz nałożył na głowę kaptur i opuścił karczmę, przy okazji zwalniając miejsce nowoprzybyłym. Przy środkowym, okrągłym stole w kości grało natomiast trzech, podobnych jak trzy krople wody, krasnoludów. Wokół nich zgromadziło się kilku mieszkańców wioski, wysłuchujących z radością, opowiadanych raz po raz, nieprawdopodobnych historii z podróży trzech krasnoludzkich włóczęgów. Po wnętrzu krzątał się również nastolatek, z tego co zauważyli, prawdopodobnie syn właściciela, realizujący kolejne, liczne, zamówienia. Za ladą, naprzeciwko drzwi wejściowych, stał natomiast drobnej budowy karczmarz. Za nim były drzwi na zaplecze, dostępne tylko dla niego, a dalej, z boku, drugie drzwi, które prowadziły na podwórze, a także do sąsiadującego zajazdu.

Jak się prędko dowiedzieli, piwo kosztowało dwa miedziaki, było też wino, jak i możliwość zamówienia posiłku. Za równo tego zwanego ‘zwykłym’, jak i ‘dobrego’. Na życzenie można było też dostać specjał okoliczny, piwo Złocista Kropla, które kosztowało jednego srebrnika. Khazady raz po raz krzyczały, że mogą się z kolejnym śmiałkiem założyć, że odpowiedzą lepszą historię, a stawką miała być zamówienie zwycięzcy owej Kropli. Jak i nie mieli również nic przeciwko, by ktoś się do gry w kości dołączył. Atrakcji może było co niemiara. No może brakować mogło niektórym tego, że nikt nie kwapił się, by przez swą arogancję dostać po mordzie.
 
AJT jest offline