Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-11-2012, 18:06   #20
VIX
 
Reputacja: 1 VIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumny
~cóż oni tak na mnie wszyscy gały wpatrywali? toć od dawien dawna wiadomo że tłuszcze najlepiej słowem zalać, wtedy nie skłonni oni do czynów bo i nie wiedzą co prawdą jest a co złudą...no, póki między nimi takiego co to by pogadać chciał nie ma to wszystko zawsze się uda. Ludzie z gminu; nie istotne to czy to khazad czy człowiek; zawsze jak słowa, kapłan, pomoc i chowajta córki, słyszą, to dwa razy przemyślą zanim palcem w onucy ruszą...z elfami sprawa się inaczej ma...to prawda, ale tu żem żadnego nie wywęszył~

Helvgrim spojrzał po twarzach swych kompanów i widząc ich zdziwione miny powiedział głośno. -...no co? przecie nie jestem jakim elfim wierszokletom żeby mnie tak na oczy brać. Tu zwrócił się w stronę ludzkich przedstawicieli grupy. -...już nie raz i nie dwa słyszałem że gadam czasem jak kupiec jaki, ale też mi powiedziano że ludziska myślą że khazadzi tylko siędzą i piwsko żłopią, smutne są i nadąsane...a figa jak tak jest, prawda, piwsko żłopiem i humor radosny często nas nie nawiedza, ale to bujdy jakie są żeśmy ponuraki takie całkowite. Mówię wam, żeście jeszcze khazadzkiego kupca nie poznali chyba, ci to dopiero gadać potrafią...a krasnoludzka to rzecz nie tylko toporem robić, albo rzemiosłem się parać, ale też do interesów łeb mieć jak beczka wielki i gębę co pluć złotem potrafi. Ostatnie słowa dodał kiedy wszyscy ruszyli zgodnie w stronę karczmy. Helv' jeszcze nie raz odwracał głowę za herr Heschke i baronem, którzy udali cię w przeciwną stronę...odprowadzał ich wzrokiem aż do momentu kiedy znikneli mu z widoku...~ niech Vallay'a uchowa biednego Gustava Heschke i czuwa nad jego zadaniem, odprawiać nas nie powinien, źlem zrobił puszczając go tak, życie straci, misji swej nie dopełni, a i jeszcze złociszy nam nie wypłaci...do licha~

Helvgrim szedł w ciszy, słuchając jedynie o czym mówią między sobą członkowie grupy. Od czasu do czasu poprawiał tylko tobołek herr Gustava, który niósł na plecach. Helv' wziął go ponieważ nikt inny się nie garnął do tego ochoczo...ale tak po prawdzie, to głównie dlatego że sam nie niósł prawie nic, ot tylko, dwie sztuki broni i prawie pustą torbę podróżną. ~ hmm, herr Gustav wiele ze sobą nie wziął ~ sarkastycznie pomyślał Helv', choć na ciężar nie mógł narzekać o tyle rozmiar tobołka był mało ciekawy.

Kiedy grupa rozmawiajac przechodziła obok reperowanego przez mężczyznę budynku, Helvgrim uważniej przyjrzał się uszkodzeniom budowli. Kiedy zaś mężczyzna spadł i zajeła się nim dziewka, Helv' spojrzał na nią, po czym na leżącego mężczyznę i rzucił w powietrze - przydała by ci się porządna krasnoludzka drabina człecze, na tej sobie jeszcze kark skręcisz. Mówiąc to zbliżył się do budowli by dokładniej ją obejrzeć. Po chwili jeszcze raz spojrzał na mężczyznę i dodał - uważaj na siebie. Kobiecie drugiego spojrzenia nie poświęcił, choć przystanął na chwilę słysząc że wywiązała sie rozmowa pomiedzy nią a niektórymi członkami grupy. Helv' odczekał chwilę spokojnie i kiedy drużyna wznowiła marsz w stronę karczmy i on ruszył powoli, zamykając pochód. Kiedy przechodzili nieopodal świątyni i pomnika, zerknął na kilka chwil w stronę obu i bez komentarza pokręcił głową.

Kiedy zbliżył się do karczmy i zauważył trzy opasłe świnie na wytartym szyldzie, Helvgrim prychnął i rzucił półgębkiem - lepiej by jadło i napitek nie były tu podawane w korycie. Helvgrim'a mało obchodziła karczma sama w sobie, widział ich już tyle i nie rozglądając się nadmiernie zasiadł przy stole, wcześniej odstawiajac pakunek herr Herchke na podłogę i odpinając kuszę. Kiedy karczmarz ropoczął swą usłużną gadkę, a Ketil przerwał mu wypowiadając stare krasnoludzkie powiedzenie, Helvgrim zaśmiał się szczerze i głośno. Kiedy Ketil kontynuował swą mowę, Helv' potakiwał głową, cały czas spoglądając na karczmarza. Kiedy rozmowa zeszła na temat wiedźmiarza, Helvgrim rzucił okiem po zebranej klienteli gospody, nie zauważając niczego wyjątkowego znów wrócił wzrokiem na karczmarza. Helv' szybko pojmując obycie Ketil'a z ludzkim środowiskiem postanowił słuchac uważnie. Jak na razie pytania Hurgana były trafne jak krasnoludzki samopał, więc i mącić piachem prochu nie było co.

Helvgrim pił co mu podano, jadł do syta...i znów pił, samogon przeplatał z piwem. Kiedy tylko nadarzyła się okazja wtrącił do rozmowy.- Herr Thomas, o Skerif'ie Gundarssonnie żeś słyszał może, szukam go od czasu jakiegoś, a trza ci wiedzieć że w zacnych zamiarach...słyszałem że ostatni w te strony mógł zawitać...bardzo byś mi pomógł kierunek wskazać do niego albo choć wskazówkę dać gdzie to ja znaleźć go mogę. Jeśliś łaskaw to weź też poleć mi kuźnię jakąś, bo mój wierny druh potrzebuje odświerzenia.Tu Helv' poklepał rękojeść swego wysłużonego miecza.

Jako że po posiłku wiele czasu do kolacji u barona nie pozostało...za mało na szukanie Skerif'a, wiedźmiarza czy ostrzenie broni...dlatego też, Helv proponuje swe towarzystwo herr Jutzen'owi. - Herr Jutzen, jeśli ci nie zawadzę to pójdę z tobą, rozejrze się po wsi, może coś ciekawego zobaczę, kto wie...co ty na to?
 
VIX jest offline