Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-11-2012, 19:49   #200
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Po chwili z kuchni wyszły trzy kobiety, niosąc dzbany z winem i piwem. Młódki uśmiechały się ukradkiem co do niektórych awanturników, żona karczmarza ukróciła jednak to szybko surowym spojrzeniem.
- Czy będzie nietaktem, jeśli...poproszę... o zaliczkę? - Powiedziała, odsyłając na powrót latorośle do kuchni.
-W dzisiejszych czasach nie można polegać na monetach. Ale to powinno wystarczyć.- mruknął Raetar i sięgnąwszy do sakiewki wyjął pierścień z osadzonym w nim diamentem


i lekką ręką rzucił błyskotkę na stół.
- Dzię...dziękuję panie - Kobieta na moment wybałuszyła oczy, pierścień jednak równie szybko zniknął, co się pojawił. Uśmiechnęła się wyjątkowo szeroko - Jestem Una, a mój mąż to Rothegar - Przedstawił się w końcu ktoś z nich w tym przybytku. Można było odnieść wrażenie, że złoto, lub i kosztowności wyjątkowo szybko uczą chyba każdego nawet i dobrych manier.
-A ja jestem...- w głowie Raetara głosy kłóciły się nad jego rozrzutnością. Ale zignorował je i rzekł.-Raetar i jestem nieco głodny. Co polecacie ?
W sumie nie odczuwał głodu, ale wolał uniknąć jałowej rozmowy.
- W tej chwili, na ciepło to zupę mamy. Trochę warzyw w niej i mięsa, kartofle, grzyby - Wymieniła - Jeśli jednak ktoś sobie co innego życzy...
-Jakieś zapasy na jutro.. jeśli można.- wtrącił się dotąd milczący Ilisdur, a Raetar skinął dłonią zaznaczając w ten sposób że zupa mu odpowiada. I pospieszyli się z jej podaniem..
- Oczywiście - Una przytaknęła.
- Zupa może byyyyć! - Rozdarł się Barbarzyńca, na chwilę swój pysk cofając od dzbana z piwem. Tak, od dzbana, bowiem Foraghor chlał prosto z niego, zamiast z kufla...
Vestigia na ten widok tylko przewróciła oczami. Ten człowiek wyraźnie działał jej na nerwy i nie miała najmniejszego zamiaru ukrywać swych uczuć do niego.
- A coś innego do picia niż piwo i wino się u was znajdzie?
- Ależ oczywiście - Una zakłopotała się - Bo tak się przyjęło, że wino i piwo to najważniejsze niby są... już podajemy. Jest miód pitny, jest i...herbata. No i woda?
- Dla mnie może herbata - powiedział Tarin. - Na wino zawsze będzie czas.
- I ja chętnie napiłabym się mocnej herbaty, z samego Shou nie musi być ona jednak. I wody mym bukłakom.- rzekła elfia Łotrzyca, wyciągając skórzane bukłaki. Z wolna sączyła napar, biorąc małe łyczki, przy tym nienachalnie jednak bacznie swymi sowimi oczyma przyglądała się wnętrzu jak i jego mieszkańcami. Niewiele jadła z tego co potem podali do jedzenia.
Wulfram zaś, uczciwie jak na zaprawionego w bojach weterana przystało, sączył piwo. Omiatając wzrokiem salę podpatrywał branżowe niuanse działalności konkurencji, oceniał obcych oraz delektował się napitkiem. Odpoczywał po nieustannej czujności w siodle.
Daritos wywrócił wzrok, po czym spojrzał przez chwilę na niewielki kamyczek, który cały czas latał mu koło głowy. Prawie już zapomniał jak to jest być głodnym.
- Dla mnie tylko miód pitny. - powiedział. Dawno już nie pił tego trunku.

- Fajnie tu mają - “Meggy” zagadnęła zaklinacza ściszonym głosem, rozglądając się po wnętrzu przybytku. Uśmiechała się ponownie do mężczyzny, a to chyba było najważniejsze?
- Mhm. - powiedział Zaklinacz, który zdążył już wyjąć i zapalić fajkę, którą teraz miarowo pykał siedząc przy ławie z dopiero co podanym miodem. - Sprytnie sobie poczynają z tą latarnią, o ile faktycznie takową mają. Humorek ci wrócił, z tego co widzę.
- To było tylko przez magię... no przecież wiesz, że sama z siebie bym tak do ciebie nie... - Dziewczyna jakoś tak się zmieszała.
Daritos wahał się przez chwilę, lecz w końcu uśmiechnął się i pocałował dziewczynę w czoło.
- Wiem, wiem. Miodu? - zapytał, podsuwając “Meggy” drugi kufelek z trunkiem.
- Nie...dziękuję, już mi za słodko - Uśmiechnęła się ponownie - Pozostanę raczej przy winie, choć w umiarze... - Przymrużyła dla niego oczka.
- Hmm, słodko ci? - Zaklinacz wyglądał na rozbawionego. - A nie jesteś głodna przypadkiem? Moglibyśmy wziąć coś do jedzenia z dostawą do pokoju...
- A może zjemy tu co? - Szepnęła do niego - A nad deserem pomyślimy o pięterku...
- Masz mroczny umysł. - uśmiechnął się złośliwie, po czym przytaknął, a w odpowiedzi otrzymał od dziewczyny wyjątkowo perfidny uśmieszek.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline