Willard usiadł w karczmie. Sprawa wiedźmiarza nie dawała mu spokoju.
Gdy wszyscy wypowiadali lawiny zdań on starał się skupić, analizować.
-Podaj nam coś ciepłego karczmarzu do zjedzenia.- Napitkiem mocniejszym nie był zainteresowany.
-Powiem wam panowie zaś co ja o sprawie myślę. Dwie możliwości mamy. Ów wiedźmiarz mógł oszaleć co z przykrością stwierdzam jest prawdopodobne. Wtedy nad magią nie panuje ani nad sobą. A zabicie go do łatwych należeć nie będzie. Możliwym jest jednak, że coś się wydarzyło z nim i jest to przejściowe bądź odwracalne. Z jakich powód i co ciężko stwierdzić. Jednak zważcie, że nikogo nie zabił choć mógł. To w mojej ocenie wątpliwości nie pozostawia i przypadkiem nie było. Trzeba bym nam zapytać tych co okolicę znają, czy jakieś dziwne rzeczy ostatnio się nie działy. Bądź w okolicy jest co niezwykłego. Pani Saskia byłaby zapewne trafnym rozmówcą. Po posiłku jeśli her Gerek chciałbyś mi towarzyszyć z chęcią bym ją odwiedził.- zakończył Noel. |