Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-11-2012, 13:49   #107
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Co to za hałasy? - mruknęła Julita, wychodząc na pokład Świtu. - Spać człowiekowi nie dają.
Baczne przyjrzenie się mówiącej łacno prowadziło do oczywistego wniosku, iż Julita wykorzystała pobyt w mieście na poczynienie pewnych zakupów, a przed chwilą zajmowała się czynnością ze spaniem niewiele mającą wspólnego.
- Ano złodziej im się trafił, nieborakom - wyjaśnił jej Szczur.
- I nie wiedzą co czynić? - zdumiała się Julita. - Obwiesić na rei na postrach dla innych i już. Ich okręt, ich prawo.
Prawo rzeczne, nie do końca oficjalne, dawało dość szerokie uprawnienia kapitanom. O jednego powieszonego złodziejaszka nikt larum nie czynił. A na dodatek to był okręt cesarski, którego kapitan mógł prawo jeszcze swobodniej interpretować.
- Ano nie do końca go capnęli, lebiegi. - Szczur, choć się wyszczerzył w szyderczym uśmiechu, wcale nie wydawał się rozbawiony.. - Ganiają go pod pokładem. Znaczy się oną. Tak mówią.
Julita przymknęła oczy i ponownie je otworzyła dopiero po chwili, czując jak opary alkoholu opuszczają ją wraz z nadciągającą falą strachu. Kogoś na pokładzie Świtu brakowało...
- Co tak zęby suszysz, durniu? - Gdyby nie to, że dokoła była kupa obcych świadków, rozdarłaby się na całe gardło, a tak ograniczyła się tylko do wycedzenia tych słów. - Na kąpiele ci się znów zebrało, głupku? Co tak w mokrych gaciach stoisz? Dalej pod pokład, przebrać się. Co ty myślisz, że za ciebie będę wachtę trzymać, jak se klejnoty przeziębisz? Już cię tu nie ma. I wracaj zaraz, tę wodę wytrzeć. - Wskazała kałużę wody, jaka się zrobiła w miejscu, gdzie stał przemoczony do suchej nitki Szczur.
- Aye, aye! - Szczur udał, że salutuje, potem czmychnął pod pokład.

Konrada owa wymiana zdań niezbyt rozbawiła. Co do owej tajemniczej ‘onej’, grasującej pod pokładem cesarskiej jednostki, miał swoje podejrzenia. Poważne podejrzenia. I nie tylko on, sądząc po tym, co widział w oczach Dietricha. A i Julii zdaje się owe myśli przyszły do głowy. Zaś Szczur... Ten coś dziwnie lubił kąpiele.
Najlepiej by było odbić od brzegu i opuścić miasto, zostawiając na lądzie resztę załogi, zanim złodziejka trafi w ręce cesarskiego okrętu. To jednak zdałoby się wszystkim dość dziwne. I wyruszenie w środku nocy, i pozostawienie załogi. Równie dobrze mógłby od razu oddać się w ręce straży. Lepiej było udawać, ze nic wspólnego z tajemniczą złodziejką nie mają. A okazja była, bowiem zjawili się niespodziewani klienci z niespodziewanymi ofertami. Jedna cuchnęła alkoholem, druga - szemranymi interesami...

- Julita, zaopiekujesz się naszym drogim gościem. - W końcu dziesięć sztuk złota piechotą nie chodziło. - Jak tylko dostanę zapłatę zaprosisz go pod pokład, do ostatniej kajuty. - Ściszył głos, odprowadzając ją na chwilę na bok. - Zamkniesz go i nie wypuścisz, aż nie wytrzeźwieje. Jeszcze tego by nam brakło, by się utopił w pijanym widzie. A potem się nim zajmiesz. Płaci za przewóz. Za specjalne usługi płaci dodatkowo.
- Specjalne? - Julita spojrzała na Konrada spode łba. - Co ty se myślisz? Nie jestem panienką na godziny.
- Śpisz jeszcze, żeś niekumata? Śniadanko do łóżka i inne takie tam - wyjaśnił Konrad. - Za wszystko ma płacić i to nie w naturze. Śpiewem na przykład - dodał, widząc w oczach Julity niebezpieczne błyski. - No i jeszcze jedno. Zabezpieczysz przed nim wszystkie swoje zapasy gorzały, czy co tam jeszcze chomikujesz.
- Ja? Zapasy? - Julita spojrzała na Konrada niewinnymi oczętami. - Skąd...
- Dobra, dobra. - Niewinna mina na kapitanie świtu wrażenia nie zrobiła. - Pamiętaj tylko, że taki szarpidrut wywęszy wszystko, co ma procenty.
- W ryj prędzej dostanie, niż flaszkę - zapewniła Julita. - A ty lepiej z Gomrundem pogadaj, co by go nie spił.
- Ty to jedno, Gomrund co innego - stwierdził Konrad. - Z nim sobie też zamienię kilka słów, ale ty byłaś pierwsza w kolejce. Tylko się pozbądź tych morderczych zapędów.
- Wielcem zaszczycona - mruknęła załogantka i przeniosła wzrok na mistrza Zimmera. - Zrobi się.
Po chwili złoto przeszło w ręce Konrada, a trubadur w ręce Julity i Szczura, który zdążył się przebrać i wyjść na pokład. Gdy nowy ‘ładunek’ znalazł się bezpiecznie pod pokładem Konrad zwrócił się do Gomrunda.
- Jak tylko się ogarniesz nieco - powiedział cicho - wybierzesz się z jednym tych dżentelmenów - wskazał na obwiesiów, co przytargali wielce podejrzaną paczkę - do kapitanatu. I zawrzesz umowę. Wiesz... kto nadaje, kto odbiera, co jest w środku i takie tam. Przypieczętują to i będziemy kryci.
- A potem zmieniamy miejsce postoju, zanim cesarska łajba wyleci w powietrze - dodał. - Jeśli, chrońcie bogowie, tamta franca swe groźby spełni, to Morr się nami zajmie.
 
Kerm jest offline