Wątek: Tacy jak ty
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-01-2007, 21:23   #102
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Mężczyzna w kolorowej szacie przygląda się wam, burcząc nadal swoje magiczne formułki.
- Kim jesteś?- pyta go Tari; męzczyzna spogląda na nią, nieco zdezorientowany i zakłopotany.
Nim zdążył odpowiedziec, rozlega się śmiech Avalanche`a.
- Nie wydajesz mi się niebezpieczny, wręcz przeciwnie żałosny jesteś...!
Mężczyzna czerwienieje na twarzy, nadyma parodyjnie policzki jakby miał wybuchnąc gniewem.
- Łyknij sobie i zaszczyć nas rozmową o Wielki Magu – radzi krasnolud.
Powąchawszy z daleka niewidzialny dymek unoszący się z manierki krasnoluda, mężczyzna w kolorowej szacie zmienił kolor twarzy z czerwonego na fiolet, a jego oczy zrobiły się wielkie jak talerze. Głośno wypuścił powietrze z policzków i zaczął gorączkowo jęczec, wymachując obronnie rękoma:
- Nie zbliżajcie się, zabierzcie to... to zwierzę!!! – w przestarchu zerkał na wielkiego czarnego kota. – Proszę, zostawcie mnie, nie mam już pieniedzy, wszystko mi zabrali!!! I wóz, i pieniadze, i towar, wszystko!!! – zaczyna rozpaczac.
Powoli uspokaja się i wzdycha nieśmiało:
- D-darujcie ten głupi żart z gromami, pomyślałem... p-pomyślalem że może się przestraszycie i dacie mi spokój... Sam nie wiem co sobie myślałem...! Więc nie zrobicie mi krzywdy, p-prawda? – z nadzieją zerka na krasnoluda i jego przyjaźnie oferowaną manierkę.
Wciąż jest wystraszony i mysli, że jeśli odmówi krasnoludowi, sprowadzi na siebie Wasz gniew, więc bierze manierkę i wypija łyk (w efekcie zmienia kolor z fioletu na jasny błękit).
- D-dziękuję, czcigodny waszmość... hep...! – otrzepuje się, chwieje się chwilę na nogach. – Wasza krasna miłość, ee, wasza krasnoludzkość, hep, wasza krasność mość! Więc... ładnego...hep... lwa ma waszość...! – wskazuje na Mruka. – O w modrdę... ten lew gada...! Jak go tego hep wasza krasnalska mość nauczył???? Ja miałem cały wóz towaru, ale hyk, moja ekso.... esrok... eskorta, hep, mi zabrali, dziady jedne! Szliśmy do miasteczka, niedaleko, i ja chciałem naokoło, rozumiesz waszość, a oni chcieli kanio-hep-nem, i w końcu się żeśmy skłócili i oni napad na mnie zrobili i... tego... wzięli wóz i pojechaaaaaali – machnął ręką w siną dal. – I mi zabrali, waszość wie, kanalie! Sam zostałem tu zupełnie – pożalił się. – Wasza kapłańskość, i elfickość, i czarna lewość, wy z tymi rycerzami i wszystkimi idziecie tędy też? To dobrze! – ucieszył się choc żadne z was nawet nie pisanęło. – Pomocy, hep! Czy ja mogieć iść z wami? – poprosił błagalnie. – Samemu to mnie tu zjedzą te robaki! No, hyk, to wasza miłość...! Chwała wam niechaj się stanie, dobrze spotkać przyjaciela! – cieszy się. – Do miasta tamtędy trza iść – wskazał drżącą ręką w niebo. – Nie, już wiem, tędy... – zataczając się ruszył na przód. – Dobrze mieć przyjaciela! W mieście im wszystkim powiem że jesteście ze mną, i was ugoszczą jak nigdy, HEP!...
 
Almena jest offline