Zwykł czuć się nieswojo w takich miejscach. Pełno tu opasłych dzieciaków i faszerujących ich tanim żarciem rodziców, a przy okazji dziecko dostanie jakiś czaderski gadżet. Ryszard musiał czuć się jeszcze gorzej. Tyle, że chodziło wyłącznie o szybkie wypełnienie żołądka, i nie było lepszego miejsca. Najpierw poszedł na moment do toalety, by się dobrze obmyć z krwi muzana. Potem podszedł do kas. Dla Ryszarda zamówił zestaw potrójnego Mc-Whoopera, dużą colą "i może frytkami do tego", sam natomiast wolał wziął tylko dwa cheesburgery i shake'a o smaku owoców payachi (krzyżówki papai i sklonowanej odmiany litchi), który był jego personalnym faworytem wśród napojów. Oczekując na realizację zamówienia, zajął się sprawdzaniem sieci czy coś wiadomo było od informatorów, oraz czy ktoś odpowiedział na ogłoszenie. Potem miał zamiar zająć się otwieraniem puszki pandory w postaci komunikatora muzana, którego niedawno zabił. Na pewno interesowało go wszystko związane z Peną i BKS-u, a najlepiej jakby miał jego numer. W tym wszystkim nie zwracał za dużej uwagi na Wagnera.
__________________ Something is coming... |