Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-11-2012, 15:49   #20
Pinhead
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Zaprowadzeni przez kapłana najemnicy trafili do tajemnicze, kamiennego kręgu, ułożonego gdzieś w głębi lasu.
To właśnie tam miał odbyć się nad nimi sąd. Ani Atuar, ani Chui nie wiedzieli, jak ów proces ma wyglądać, ale oboje mieli złe przeczucia.

Wydarzenia te z bezpiecznej odległości obserwowali pozostali trzej najemnicy. Ukryci pośród drzew czekali na właściwy moment, by zareagować.

Kapłan wprowadził trójkę więźniów na środek kręgu i wypowiedział formułę zaklęcia. W jednej chwili krąg otoczyła magiczna poświata. Isztvan wraz z pozostałymi mieszkańcami wioski pozostawił najemników na łaskę boga Wilka, udając się na powrót do wioski.

Mgła podniosła się gęsta i bardzo wilgotna. Otuliła wszystko szarym płaszczem, znacznie ograniczając widoczność.
Pośrodku kręgu począł się materializować, jakiś dziwny kształt. Najemnicy instynktownie zbliżyli się do siebie i przygotowali do obrony.
Gdyby jednak doszło do walki, na nic zdały by się i ich czar i umiejętności. Przed nimi bowiem stanął potężnie umięśniony, ponad dwumetrowy wilkołak.
Zamiast jednak rzucić się na elfkę i kapłana przemówił on do nich ludzkim głosem.
Zdziwienie najemników było tym większe, że żądał on złożenia przysięgi na wierność i posłuszeństwo.
Atuar szybciej doszedł do siebie i począł wypytywać i targować się z mężczyzną. Ewidentnie grał na czas i być może jego plan powiódłby się, gdyby nie gwałtowna i nie przemyślana reakcja Chui.
Elfka w pewnym momencie rzucił w kierunku wilkołaka sztylet, a sama z Papuszą na rękach ruszyła do ucieczki. Nie zdołała jednak przekroczyć granicy kręgu, gdyż zderzyła się z magiczną barierą. W skutek czego padła zemdlona na ziemię.
Wilkołak, jak i pozostali jego kompanii będący poza kręgiem zniknęli. ‘
Atuar został sam i natychmiast ruszył do pomocy.
Dość szybko udało mu się przywrócić do żywych elfkę, ale z Papuszą nie poszło mu juz tak łatwo. Dziewczynka mimo rzucanych na nią zaklęć pozostała nieprzytomna.

Dokładnie w tym momencie z krzaków wybiegła Noa z okrzykiem, że trzeba jak najszybciej uratować Papuszę, gdyż jest ona Vistani i tylko ona może ich wyprowadzić z tej przeklętej krainy.
Początkowo elfka i kapłan byli zdumieni nagłą zmianą, jaka zaszła w tropicielce.
Po krótkiej jednak rozmowie wszystko zostało wyjaśnione. Noa, Bahadur i Yagar dowiedzieli się kilku jakże cennych rzecz w czasie odwiedzin drugiej wioski.
Opowiedziano im między innymi o istnieniu pewnej ludzkiej rasy, zwanej Vistani. Był to ponoć wędrowny lud, zajmujący się głównie handlem, który posiadł jakże użyteczną umiejętność wędrowania poprzez magiczną mgłę.

Najemnicy postanowili omówić wszystko na spokojnie i przede wszystkim z dala od magicznego kręgu. Ruszyli, więc przez las chcąc się czym prędzej z niego wydostać.
Niestety mgła, jaka unosiła się w powietrzu sprawiała, że każde drzewo i krzak wyglądały tak samo. Wszystko skąpane było w szaroburej poświacie i zlewało się w jedno monotonne tło. Nawet Noa nie potrafiła znaleźć drogi i wyjścia z lasu. Wszystkie jej znane metody zawodziły i nie potrafiła nawet określić, gdzie jest północ. Przez jakiś czas najemnicy maszerowali poprzez zamglony las, starając się oddalić od magicznego kręgu.

W końcu jednak postanowili zatrzymać się poczekać, aż mgła opadnie. Rozbili prowizoryczny obóz i posili się zapasami, jaki Yagar, Noa i Bahadur otrzymali w Kleimgard.
Mijały godziny, a mgła nie ustąpiła ani na jotę. Na domiar złego zapadł zmrok i otaczający ich las stał się jeszcze bardziej nieprzystępny i przerażający. Yagar i Chui kilkakrotnie podnosili alarm twierdząc, że widzieli kogoś zbliżającego się do obozu. Za każdy razem okazywało się, że były to tylko przewidzenia.
Trzeba było jednak cały czas uważać. Elfka Islwyn twierdziła przecież, że z mgły przychodzą różne istoty i potwory.

Małe ognisko, jakie udało się w końcu rozpalić było lich i dawało mało ciepła. Dodatkowo ciągle ktoś musiał dokładać do ognia, by ten nie zgasł.
Papusza nadal była nieprzytomna i leżała spokojnie na kolanach Chui.
Drużyna postanowił wystawić warty i troszkę odpocząć.

Noc była niezmiernie długa i zdawała się nie mieć końca. Mgła zamiast opadać, gęstniała z każdą chwilą. Otulała najemników nieprzeniknionym, szarym płaszczem. Widoczność spadła praktycznie do zera i tylko blask ognia dawał jakieś rozeznanie w terenie.
Warta Chui, Noi i Yagara minęła spokojnie i bez większych ekscesów. Najemnicy nauczyli się już ignorować pojawiające się czasami we mgle dziwne kształty i sylwetki i jakoś w spokoju przeczekali swoją kolej.

Nadeszła warta Atuara. Kapłan zajął miejsce przy ogniu i rozglądając się co jakiś czas, dokładał drwa do paleniska.
Czas mu się dłużył i ciągnął niemiłosiernie. Wszechobecna szarość i monotonia sprawiały, że kapłan był ciągle senny.

I sen go zmorzył. Atuar obudził się zziębnięty z głową opartą na kolanach. Ognisko zgasło i wszędzie panowały nieprzeniknione ciemności. Las żył swoim życiem i co kilka chwil z oddali dobiegały różne odgłosy. Żadne z nich jednak nie przypomniały żadnych zwierząt, które znał Atuar. Były to dziwne jęki i postękiwania, warczenia i buczenia.
Kapłan wstał, by rozprostować kości i właśnie wtedy usłyszał cichy głos Papuszy.
- Oni już tu idą. Trzeba ich przywitać.
Atuar ze zdziwienie stwierdził, że dziewczynka jest już przytomna i szeroko otwartymi oczami wpatruje się w dal.
Kapłan ledwo zdążył się obrócić, a tuż koło niego stał jakiś mężczyzna ubrany w długi, wełniany płaszcz. W dłoni ściskał mała oliwną lampę, która wydobywała z mroku jego okrutnie zniekształconą twarz.
- Ktoś thy? - warknął mężczyzna.
Atuar dostrzegł wokół ich obozu kilkanaście innych sylwetek
Chrapliwy głos mężczyzny obudził pozostałych najemników.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline