Vestigia siedziała przy stole, jedząc i przysłuchując się rozmowom. Sama niewiele mówiła. Życie ją nauczyło, że lepiej wiedzieć więcej o innych, nie wyjawiając przy tym zbyt wiele o sobie. Był też i drugi powód. Myślami była daleko stąd. Zastanawiała się, co słychać u członków jej patrolu. Czy już doszli do siebie po ostatnich wydarzeniach? Co porabiają? Elfka miała nadzieję, że wszystko z nimi w porządku.
Gdy wszyscy zaczęli się zbierać, ona również się ruszyła. Zależało jej, by z zaproponowanych izb dostać pojedynczą. Na szczęście udało się. Weszła do pomieszczenia, które było urządzone skromnie, ale jak na jej potrzeby wystarczająco. Zrzuciła na posłanie swój plecak i łuk, i poszła się wymyć. Po powrocie dokładnie zamknęła drzwi, żeby nikt jej nie zakłócał odpoczynku i położyła się.
Sen jednak nie nadchodził. Vestigia przez dłuższy czas przekręcała się z boku na bok, nie mogąc na wystarczająco długo wytrzymać w jednej pozycji. W końcu dała sobie z tym spokój i poszła zajrzeć do stajni, by sprawdzić czy jej wierzchowiec został wystarczająco dobrze oporządzony. Ile to razy zdarzało jej się, że stajenni wykonywali swoją robotę na odczepnego, byle szybciej mieć wolne…
__________________ "Daj człowiekowi ogień, będzie mu ciepło jeden dzień.
Wrzuć człowieka do ognia, będzie mu ciepło do końca życia"
Terry Pratchett :) |