Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-11-2012, 03:03   #205
Allehandra
 
Allehandra's Avatar
 
Reputacja: 1 Allehandra jest na bardzo dobrej drodzeAllehandra jest na bardzo dobrej drodzeAllehandra jest na bardzo dobrej drodzeAllehandra jest na bardzo dobrej drodzeAllehandra jest na bardzo dobrej drodzeAllehandra jest na bardzo dobrej drodzeAllehandra jest na bardzo dobrej drodzeAllehandra jest na bardzo dobrej drodze
- Czy ktoś mógłby mi pomóc? Chciałam przysmaki z piwniczki wyciągnąć... - Zagadnęła urodziwa kobieta, dziwnie wpatrując się w Saebrineth siedzącą przy stole z resztą towarzystwa.


Łotrzyca była dość zdziwiona, że akurat w jej kierunku zostały skierowane słowa, a nie barbarzyńcy lub jednookiego najemnika, którzy by się przecie do tego lepiej nadali niż ona do takich rzeczy.

-Ja pomogę.- odpowiedziała jej Saebrineth i wstała. Była wygimnastykowana i silna o wiele więcej niż przeciętna elfka. A dziwy to ona naprawdę większe doświadczyła w świecie.
- To chodź... - Kobieta chwyciła ją za dłoń, po czym poprowadziła za sobą do kuchni.... tam z kolei, okazało się, że mają zejść pod ziemię, do piwniczki. Una podniosła klapę w podłodze, zapaliła świeczkę, po czym pociągnęła Elfkę za sobą, schodząc jako pierwsza po dosyć stromych schodkach, przy okazji prezentując Saebrineth wgląd w swój dekolt. Czy aby na pewno nieświadomie? Wszak uśmiechała się niezwykle słodko...
- Wolniej wolniej, i nie musisz mnie trzymać za rękę, dobrze widzę w ciemnościach, pewnie znacznie lepiej niż panienka. - dość chłodno powiedziała do niej, nie wykazując zainteresowania dekoltem, mimo iż obiektywnie było czym.
Znalazły się więc obie w piwnicy, gdzie Una rozświetlała ciemności świeczką w kaganku, uśmiechając się niezwykle czarująco do Saebrineth....
- Beczułkę winka słodziutkiego by trza wyciągnąć z kąta - Wskazała dłonią kierunek, między pachnącymi kiełbasami i szynkami wiszącymi ze strofu...
- Dobrze, wezmę ją. Jakieś inne przysmaki też zabrać? - zapytała, i skierowała się w tamtym kierunku.
Okazało się, że ta schowana beczułka wina znajdowała się za sporych rozmiarów skrzynią, więc Elfka zmuszona była siłą rzeczy pochylić się nieco, by owy alkoholiczny przedmiocik wytargać zza przeszkody, podczas gdy kobieta pozostawała za nią, niby to oświetlając okolicę.
Lekko się przy tym męcząc, postawiła tak, żeby mogła łatwo ją uchwycić.
- Cieżka nawet dla mnie, chyba macie tam bardzo mocny trunek, że tyle on waży. - podsumowała beczkę, obróciła wzrok w stronę towarzyszki.
Podczas gdy Elfka mocowała się z małą beczułką, ludzka kobieta ustawiła się bezpośrednio za nią, oświetlając jej okolicę... i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie...
- Wszystko w porządku? - Spytała Una, zbliżając się do Saebri, i nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie... “coś” co ugodziło Elfkę poniżej pleców. I nie, nie był to bynajmniej sztylet... kobieta przylgnęła ciałem do ciała długouchej, kładąc jej nawet dłoń na lewym ramieniu, podczas gdy nieokreślony przedmiot lub rzecz, spoczęła na pośladkach Elfki, napierając na jej wypukłości...
Odskoczyła jak rażona, choć nie za bardzo miała gdzie, i dobyła sztyletu.
- Co to ma znaczyć? Nie zaprowadziłaś mnie tutaj, żebym Tobie pomogła cokolwiek wynieść. - stwierdziła, a żółte ogniki poczęły wirować w jej oczach, przyjrzała się od góry do dołu postaci kobiety. - Kim jesteś, i czego chcesz tak naprawdę? - wbiła w nią ślepia.
- Chyba nie trudno się domyśleć? - Una przysunęła się do Saebrineth, nie zważając na niebezpieczeństwo, emanujące od Elfki - Raczej obie wiemy, o co chodzi... - Przylgnęła biodrami do bioder szarowłosej, a ta po raz drugi wyczuła wyraźne(i nie całkiem na miejscu, wbrew płci) zamiary kobiety, wśród jej czarującego uśmiechu. Dłonie Uny spoczęły na ramionach Saebrineth, a czarne oczy wbiły się w twarz długouchej.
Próbowała się wyrwać, i zamachnąć sztyletem, ale sztylet jeno przeszedł nieszkodliwie po włosach czarnookiej.
- Każdy..każdy kto chce tylko zabawić się moim kosztem, egoistyczne świnie i wyrzucić, won, znudziła się zabawka, idź precz, koniec zabawy, znudziłaś się, przecież nie myślałaś, że ktoś chce bezpłodną bękarcice..! - Niemal warknęła z wyrzutem, a słowa jej zaczęły się plątać coraz bardziej, jednak żal i złość w słowach powodowały, że ciało mniej się szamotało.
Una powoli, i delikatnie, przejechała dłońmi na jej ramionach, starając się ograniczyć liczbę gwałtownych ruchów. Następnie uśmiechnęła się delikatnie, zjeżdżając powolutku w dół, póki jej ciepłe dłonie nie spoczęły na biodrach Elfki. Wychyliła się powoli w przód, patrząc prosto w oczy Saebrineth, po czym złożyła delikatny pocałunek na ustach Elfki, napierając niezwyczajnym wybrzuszeniem na rejony poniżej paska spodni szarowłosej.
- Kwiatuszku... - Szepnęła, odrywając na drobną chwilę usta - Jestem w pełni poważna...
Saebrineth umilkła, ze słowami jakie wypowiedziała, targające nią emocje ulotniły się, by zastąpić z goła inne. A niech i ją demony wezmą.. Odłożyła sztylet, lekko oblizała usta, smakując odczucie, jakie usta drugiej zostawiły. -A zamknęłaś drzwi za mną chociaż? - Zdjęła rękawice, i przegłaskała bok jej twarzy z wolna, a potem owal i drugi bok.
Una po raz kolejny uśmiechnęła się, po czym jedną dłoń zarzuciła na kark Saebrineth, a drugą poprowadziła w dół dłoń Elfki... gdzie, ku wielkiemu zaskoczeniu długouchej, oczekiwała nabrzmiała męskość skryta pod cieniutkim materiałem sukienki, prężąca się w oczekiwaniu na reakcję kochanicy... to było naprawdę coś niecodziennego.
- Ohhhh.... - Jęknęła cichutko, i krótko ludzka samiczka, gdy palce Saebrineth dotknęły jej skarbu...
Jednak jeszcze niejedne dziwy były dla Elfki niepoznane. Nie sądziła, że akurat w tej piwnicy napotka jakiś. Ale nie miała zamiaru się wycofywać, ani żałować, przejmować się. Czy ta kobieta to.. przewidziała? Nie ma czemu się dziwić. Jedną ręką objęła ją w pasie, a drugą zaczęła wodzić po całym jej “ogonku”.
- MrrraughhhH...- Kąsnęła ją w brodę, mrucząc bardzo realistycznie.
Karczmarna kobieta cichutko westchnęła, poddając się pieszczotom Elfki, drżąc na całym ciele, po czym zaczęła wodzić dłońmi i po Elfce. Jedna z nich spoczęła na skórzni, ugniatając przez nią nabrzmiałą pierś, podczas gdy druga szarpała się z paskiem spodni Elfki. Ich usta złączyły się w namiętnym pocałunku, a świat wokół nich zdawał się już nie istnieć. Ledwie skrawkiem jaźni Saebrineth uchwyciła fakt, iż męski głos gdzieś u góry powiedział “uwaga, idę z drewnem” po czym klapa prowadząca do piwnicy opadła z trzaskiem, odcinając je od otaczającego świata.
Teraz były tylko one obie, a cała reszta pozostawała bardzo daleko, będąc naprawdę nieistotnym...
- Kotku... - Wyrwało się Unie, oddychającej coraz szybciej wśród dłoni harcującej po intymnych rejonach.
Elfka zaczęła wodzić jedną dłonią po jej dekolcie, nie przekraczając jednak granicy wypukłości ludzkiej kobiety, i dalej tylko wodząc palcem między jej nogami, mniejsze i większe kręgi zataczając, pochyliła się nad jej uchem i wyszeptała:
- TakkH, słucham Cię uważnie, Sokoliczko.. - wypowiedziała zadziornie, drocząc się.
- Proszęęę. - Szepnęła, najwyraźniej dłużej już nie panując nad swą chucią. Niemalże jednocześnie opadły spodnie Saebrineth, i mocno stwardniała męskość Uny, która ukąsiła Elfkę w uszko, po czym nieco gruboskórnie, i całkiem po męsku, zawirowała Łotrzycą, odwracając ją do siebie tyłem. Usta wbiły się w szyję dziewczyny, a dłonie spoczęły na jędrnych pośladkach długouchej, przygotowując ją na nadchodzące wydarzenia.
- Niiiee.... - zajęczała łotrzyca dość wysokim i melodyjnym głosem, niczym niewinna i czysta elfia dziewica, próbując się niby wyrwać spod Uny, choć przy tym jeszcze bardziej wypięła swój tyłeczek. Szare długie włosy miotały się po ramionach i plecach, to tu to tam rozlewając i muskając kochanicę. Skórznia przy tych wszystkich ruchach zaczęła spływać z ciała Saebrineth, zdaje się że jej zapięcia musiały zostać odpięte..
Ciepłe dłonie spoczęły na jej pośladkach, rozchylając je bez pardonu na boki, po czym męska ”lanca” wtargnęła w kobiecość Saebrineth. Rozchyliła ją na boki, weszła w jej ciasną dziurkę do samego końca, przez co wydały obie z siebie przeciągłe jęknięcie. Wdarcie się w muszelkę, wywołało na ustach Elfki niezwykłą minkę, której jednak nikt nie był w stanie ujrzeć, co w sumie nie było zbyt wielkim dokonaniem, wprost proporcjonalnie co do członka rozszerzającego jej szparkę... przez co poczuła się naprawdę, naprawdę wspaniale. Mocne, stanowcze pchnięcie, dobijające do jej dna, było wszystkim, czego w obecnej chwili potrzebowała. Te wspaniałe uczucie, mrowiące w jej kroczu, rozchodzące się po całym ciele, było tym, co nawet bogów rzucało na kolana...
Una była zdecydowanie bardziej męska, niż wskazywał na to jej wygląd. Posiadła Saebrineth w ciągu chwili, zdecydowanym pchnięciem doprowadzając ją na sam szczyt rozkoszy... która zdawała się nie mieć końca. Nabrzmiała męskość wysuwała się i wsuwała w kobiecość Elfki, niemalże zapędzając ją do szaleństwa.... Saebrineth już dawno nie kosztowała takich doznań, które teraz podnosiły ją do wysokości niemalże boskich, ścierając wszelkie problemy i - zdawało się - ziemskie zmartwienia. Nabrzmiała, pulsująca męskość, raz po raz to wchodząca, to dająca na ułamek sekundy wytchnienie jej muszelce, panowała nad otaczającym ją światem.
Dłonie pochwyciły cieplutkie pośladki, rozchylając je mocno, i bezwystydnie na boki, a pore klejnoty obijały się przy każdym ruchu Uny o intymność Saebrineth, podwyższając jeszcze bardziej gorącą atmosferę...
Elfce zdawało się, że nie było nigdy dane zasmakować coś porównywalnego z tym, a różnorodność głosów jakie z siebie wydała, był dla niej zaskakujące. Jej dupcia prężyła się i kręciła na boki chaotycznie, a z jej dolnych ust leciała cienka warstwa jej soczków. Odginała ręce w tył, wodząc po ciele kochanicy, uchwycić, ugniatać i ściskać jej niemały biust w takt posunięć. Nic innego nie zaprzątało jej głowy, jak to tu i teraz.
Una okazała się doskonałą kochanką. Nie czekając na dalsze poddanie się Saebrineth, pochwyciła jej dłonie za nadgarstki, wykręcając ręce w swoją stronę, jednoczenie dobijając do samego dna, jęcząc przy tym przeciągle wśród odgłosu miłosnych chlupnięć. Nagle trzasnęła udami, zbijając nogi Elfki do wewnątrz, przez co obie doznały jeszcze większych doznań, ściskając słodkie rejony do granic możliwości. Niespodziewanie jedna z dłoni oderwała się od tyłeczka, po czym wśliznęła pod rozpiętą skórznię, pieszcząc łapczywie Elfią pierś... szybko wracając znowu do wykręcania jej rąk w perwersyjnych zabawach.
- Aa...aaa..aaH!! - Saebrineth jęczała cienko i słodko, jak nigdy dotąd, wspinając się na szczyty rozkoszy. -Mmm..mwwaah.. - Coraz większe chałsty powietrza wciągała, dysząc spazmatycznie, a wygięte, pijąc bólem nadgarstki też potęgowały namiętność. Poruszyła elfimi nogami, gładząc Unę własną pupą.. -Jee...jeszczeee... - Wyszeptała na wpół ze sapaniem..
- Nie wytrzymam, nie wytrzymam! Aaaaaaaaaaaaaaaaa..... - Una spuściła się prosto w nią, zalewając wnętrze Elfki litrami swego nasienia, rozchodzącego się wspaniałym ciepłem w jej kwiatuszku, doprowadzając niemalże do szaleństwa, wynosząc na piedestał bóstw....mmmmmmmmmmm.... gorące, słonawe nasienie, rozpływające się po niej, wypełniające ją całą w swej doskonałości.
- AAaaaAARRHHHHH! - Przeszyła ją ostateczna rozkosz, jakby elfce było dane wejść na całkiem nowy, niepoznany jeszcze Plan. Czuła niemal wrzący nektar Uny którym przesiąknęła na wskroś, i w nim się zatopiła..
- Ohhhhhh.... och! - Jęczała kobieta, po czym... chwyciła Saebrineth za włosy, ciągnąc zdecydowanie w dół, prosto do wijącej się w konwulsjach męskości - Proszę weź do buzi..- Szepnęła nieco łamliwym głosem, pełnym nadziei i uczuć, i wciąż jakby niezaspokojona, pragnąca dalszych pieszczot Elfiej kobiety...
- Mmmmm.. - Oblizała dookoła, a potem wzięła do ust, ruszając jezyczkiem w buzi, co jakiś czas przelizując sam czubeczek, a rękoma ugniatała jej cudne piersi, i szczypała brodawki..
Una wiła się w konwulsjach, wyrzucając z siebie resztki słonawego nasienia, które Elfka łykała nie marnując ani kropelki, niczym cudny nektar, wydobywający się z krągłego ciałka ludzkiej kochanki, będącej od zarania dziejów tą naprawdę jedną jedyną... którą poznała ledwie kwadrans temu. Czy jednak to było aż tak ważne?...
Saebrineth nie ustawała w wysiłkach, chcąc odwzajemnić się jak tylko mogła, jak tylko jej przychodziło do głowy... Języczek raz po raz oplatał skarb ukochanej, aby potem zlizywać z samego czubeczka kończący się eliksir. Elfka jedną ręką sięgnęła do jej stóp, i okrężnie zaczęła je gładzić, a drugą ugniatać kształtne pośladki. Niby teraz srebrzyste strumienie jej włosów otulały przytulnie ciało kochanicy.
- Chodź tu.... - Szepnęła Una, podciągając ją w górę, i tuląc do swego policzka, po czym obie ułożyły się na jakimś miękkim worku.

Saebrineth w ciągu kwadransu nie doznała takich uniesień, niż w setce lat swego życia. I szczerze powiedziawszy, wszystko to wywróciło do góry nogami jej dotychczasowe podejście do większości spraw, z jakimi się spotkała.... Una, pogładziła ją po plecach, a owe gładzenie szybko przerodziło się w pieszczotliwe drapanie... Elfka była w siódmym niebie...
Nie chciała przestać, gotowa by trwało to całą wieczność, i jeszcze dłużej, niespodziewanie zaczęła obcałowywać jej twarz, jej włosy, szyję, oczy Saebrineth zdawały się być czystym płomiennym ogniem, wpiła się namiętnie i dziko w usta Uny, wpatrując się w jej oczy, niby chcąc pochłonąć ją, albo połączyć razem, w jedno..



Ludzka kobieta odwzajemniała zaś tą dziką rządzę, smakując własny soczek z ust kochanki, i będąc wyjątkowo wdzięczną Saebrineth, masując dla odmiany delikatnie wciąż jej nabrzmiałe suteczki, i dając jej poczucie wielkiej cudowności, niemo wysławiając ją ponad wszelkie ziemskie normy.... wtulone w siebie, wpatrywały się sobie głęboko w oczy.
Przedziwne drapieżne oczy Saebrineth ciągle stały w złotym ogniu, próbując rozproszyć ciemność oczu Uny, poznać samą gębię jej duszy. Chłonęła ją i wszystkimi innymi zmysłami, poznać jak najlepiej.


 
__________________
"Dzika, pierwotna natura niesie wezełki z leczniczymi ziołami; niesie wszystko, czym kobieta powinna być, co powinna wiedzieć. Niesie lekarstwo na wszystko. Niesie opowieści, sny, słowa i pieśni, znaki i symbole."
Allehandra jest offline