Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-11-2012, 08:38   #282
Pinhead
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Plan Josha niewątpliwie był dobry, a w obecnej sytuacji nawet bardzo dobry. Problem jednak w tym, że nie dało się go do końca zrealizować. Yoshi nadal milczał i nie było jasne, czy korpy złapią przynętę, którą zarzucił solos.
Ja się okazuje walka wcale nie musi polegać na ciągłej wymianie ognia. Teraz też walczyli, a nie padł jeszcze ani jeden strzał. Wszystko rozgrywało się na zupełnie innym poziomie, co nie oznaczało, że ta walka jest mniej ryzykowna od tej gdzie latają ołowiane kule.

Na korporacyjnej częstotliwości co kilka chwil pojawiały się komunikaty i meldunki od kolejnych żołnierzy patrolujących budynek.
Max ciągle myślał o tym, co znajduje się w walizkach, które z takim trudem taszczą przez całą drogę. Nie dawało mu to spokoju.
Może i Josh miał rację, że w wąskim kanale wentylacyjnym nie dało się ich otworzyć, ale można je przecież było uchylić.
Ledwo Dennehy podniósł wieko walizki, a już tego pożałował. W środku zobaczył lśniący moduł bomby z czasowym zapalnikiem. Kilka razy w swojej pracy miał okazję oglądać na żywo, jak saperzy rozbrajali tego typu cacka. Sądząc po wielkości, bomba miała naprawdę dużą siłę rażenia. A jeżeli w drugiej walizce było to samo, to wyglądało na to, że Cris wpakowała ich w niezłe gówno.


Nie było jednak czasu, ani o tym myśleć, ani zastanawiać się co powinni zrobić.
Postanowili ruszyć naprzód i zaryzykować wykonanie misji.
Upewniwszy się, że korytarz jest pusty, wywali kratkę wentylacji i szybko wyszli na zewnątrz. Wyładowali walizki i zgodnie ze wskazówkami Yoshiego ruszyli biegiem przed siebie.

Nieskazitelnie czysty prawie, że sterylny korytarz ciągnął się w nieskończoność. Solosi biegli z ciężkimi walizami w rękach, a ich kroki dudniły głośnym echem. Na szczęście nikt nie stanął im na drodze.
Zamiast jednak spokoju, obaj czuli rosnąca coraz bardziej obawę, że korpy kontrolują całą sytuację i wpuszczają ich w pułapkę.
Były już jednak za późno, by się wycofać.
Na domiar złego Josh stracił częstotliwość na której nadawali korporacyjni. Nie wiedział, czy to rutynowa zmiana kanały, czy też ktoś wykrył jego obecność. Nie miał czasu się tym teraz zajmować. Musieli dobiec do celu, a dopiero później zając się całą resztą.

W końcu stanęli przed brązowymi drzwiami.
Gdy tylko solosi zbliżyli się do nich, otworzyły się one z ciszy sykiem. Wewnątrz ukazało się rozległe pomieszczenie z kilkom rzędami potężnych serwerów. Chłód płynący z klimatyzacji owiał spocone ciała obu mężczyzn. Weszli oni do środka, a drzwi za nimi zamknęły się. Cichy szum pracujących komputerów koił ich stargane nerwy.

Jednak pytanie, co teraz nadal pozostawało bez odpowiedzi.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline