Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-11-2012, 11:35   #81
Widz
 
Widz's Avatar
 
Reputacja: 1 Widz ma wyłączoną reputację
Remo wrócił do pokoju po wizycie w łazience. Twarz jeszcze miał mokrą, za to wyglądał na zupełnie już przebudzonego po kilkugodzinnej drzemce. Słyszał też większość rozmowy.
- O tym gada, że to właśnie zwinął Suarez, a my potem zwinęliśmy to jemu. DNA jest Umbrelli, cholernie skomplikowana elektronika w kształcie mózgu Corp-Techu, ten ostatni przedmiot to od Miracle. Ann mówiła skrótami, bo nie mamy pojęcia z czym to się je. Mózg został zamknięty u mnie w mieszkaniu, bo stworzył sobie hologram i zaczął gadać. Teleporter moglibyśmy nawet wypróbować - posadził swoje dupsko na fotelu, - Wtedy okaże się, czy rzeczywiście coś przenosi.
- Nie wiemy co się dzieje podczas telepotracji. Nie powinniśmy ryzykować bez przygotowania i odpowiedniego miejsca do prób. - Ann miała duże wątpliwości co do przeprowadzania nieprzewidywalnych w skutkach eksperymentów.
- No i co gada ten mózgowiec? - zaśmiał się Walters.
Panna Ferrick ponownie popatrzyła na Kye’a:
- Narazie nie podjęliśmy z nią dialogu. - powiedziała ostrożnie.
- To może powinniśmy? - zasugerowała Felipa.- Uznajcie mnie za potencjalnego ochotnika. Wiecie, my latynosi jesteśmy tacy... espontaneo. Nie ma ryzyka nie ma zabawy.
- Myślę, że to nie za dobry pomysł - Kye odezwał się ze swojego fotela. - Jesteś świetna w urabianiu ludzi, ale to nie człowiek. Może mieć zaimplementowane pewne funkcje, ale większości nie zrozumieć lub zinterpretować błędnie. Dialogu nie podjęliśmy z innego powodu. Nie wiem jakie ma możliwości techniczne. Teraz odgrodzona jest całkowicie od świata, jej sygnały są ubijane. Ktoś musi wejść w zasięg. Zagrożony moze być każdy, kto ma w sobie cokolwiek metalowego. Ja bym poeksperymentował z zabawkami od CT i Miracle, tylko musimy zapewnić bezpieczeństwo tych testów. Ta AI potrzebowała nie tak wcale wiele pomocy do złamania zabezpieczeń swojego "więzienia". Uważam za niepotrzebne narażanie mojego mieszkania. Ed, Suarez miał te urządzenie zagłuszające razem z przesyłką, którą oddałeś?

- Mam. Co robimy z tymi wszystkimi fantami? Sprzedajemy dla naszego korpu czy najlepszego kupca? - Walters strząchnął popiół niedbale na dywan.
Ann odstawiła na nocny stolik pusty kubek po kawie:
- Nie podoba mi się myśl, że te rzeczy ktoś mógłby wykorzysta przeciwko nam lub naszym bliskim. To zbyt niebezpieczne. Po za tym sprzedawanie C-T ich własnej zabawki, do której się dobraliśmy? To trochę kłopotliwe.
- Sama nie wiem - Felipa odchyliła się w fotelu i zaczęła nerwowo pocierać palcami skronie. - Po pierwsze nie ma czegoś takiego jak “nasz korp”, si? Powinniśmy sprzedać po najlepszej precio, o to chodzi w handlu. Ewentualnie... zostawić sobie. Sprzedać zawsze się zdąży. Rozumiem, że wiemy jak działa ten teleporter? Remo, potrafiłbyś to obsługiwać? To... mogłoby się przydać. AI to twór zapewne użyteczny zakładając, że udałoby się nad tym zapanować. A DNA superczłowieka? Na zasadzie, że zmienia ludzi w superżołnieży? Takie bajery już pewnie nigdy nie wpadną nam w ręce. Mamy pojęcie czy to przeszło jakieś testy? Może warto by... no wiecie - jej brew poszybowała ku górze.
- Nie - Ann pokręciła głową - Nie znam się za bardzo na biotechnologii, ale to raczej wygląda na materiał do tworzenia nowej jednostki, niż do modyfikacji człowieka. Za to podejrzewam, że mózg, którym dysponujemy, przy odpowiednich komponentach, potrafiłby sobie z tego zbudować całkiem przyzwoite ciało.
- Ciekawe - zamyśliła się Felipa. - W konsekwencji mamy androida, nie do odróżnienia od prawdziwego hombre, uposażonego w możliwości obliczeniowe maszyny i zdolność samodoskonalenia. Plus teleporter zdolny przenieść tą idealną bądź co bądź broń w każdy punkt na ziemi, con buen sentido? Aż się prosi żeby kogoś kropnąć, może kontrkandydata w wyborach?
- Z tego co zrozumiałam teleporter przenosi tylko martwe przedmioty? - Ann popatrzyła pytająco na Remo. - Po za tym nie zapominaj Felipo, że wszelkie prace nad tworzeniem AI są zabronione przez prawo, a tu mamy niezbite dowody, że korporacje mają to prawo głęboko w dupie. Jak myślisz jak potraktują tych, którzy mogą ujawnić taką tajemnicę?
- Na dobry początek sowicie zabulą za zwrot. To wszystko jest warte kupę dinero, błagam rozwiejcie moje wątpliwości - nie chcemy tego gdzieś zakopać, bien? Mamy sprzęt i trzeba go sprzedać nawet jeśli wiąże się to z ryzykiem. Zresztą, co się z nim nie wiąże - zakończyła filozoficznie latynoska i odpaliła kolejną fajkę. - Suarez i Aleksander po coś zebrali te rzeczy razem. Jeśli je rozdzielimy i sprzedamy pierwotnym właścicielom chyba udaremnimy ich plany. I tyle. Sencillo.
Słuchajac wypowiedzi Felipy, panna Ferrick bawiąc się swoim holofonem odruchowo weszła do sieci i zauważyła nową wiadomość na specjalnej skrzynce. Z niedowierzaniem przeczytała zapisaną tam wiadomość:
- O! - Wyrwało jej się z niespodziewanie - Ofiarą wybuchu w C-T jest najprawdopodobniej Hanne Alexander!
- Teleporter jest bardzo skomplikowany w użyciu, raczej nie służy do przenoszenia żywych organizmów, biorąc pod uwagę oprogramowanie. Za dużo zmiennych. - Remo przesunął palcami po swojej brodzie. - A sztuczny mózg, nie wiem mielibyśmy go do czegoś namówić. Za to każde ruszenie go wymaga użycia zabawki zagłuszającej. Sprzedanie właścicielom nie jest złym pomysłem, nie wierzę, że to jedyne egzemplarze i nie potrafią tego odtworzyć. Za to zapłacą, by nie wpadło w inne łapy. Zostawiłbym to teraz.
Usiadł wygodniej i przetarł jeszcze twarz. Ann właśnie oznajmiła kolejną rewelację, aczkolwiek Kye przez chwilę jeszcze pociągnął temat.
- Niezależnie jak szybko opylimy, to ci co depczą nam po piętach i tak nie ustąpią. To karta przetargowa. Chcą coś zyskać, z poprzednią przesyłką ponieśli porażkę. Może polują na nielegalne rzeczy. Teraz lepiej skupić się na tym co mamy. Evans może poszukać jej brat, brata mogą szukać inni. Zostaje Newt i Alexander. Tego ostatniego trzeba szybko znaleźć, jak to faktycznie jego mamusia wyleciała w powietrze. Bo prócz Corbina to jedyny trop.
- E tam. Dla C-T robimy i dla nich pasuje sprzedać zabawki żeby przynajmniej jednego sojusznika mieć. Wrogów już się nie pozbędziemy. Dupa srając we wszystkie kąty w końcu nie ma gdzie usiąść. - wzruszył ramionami. - cokolwiek nie zrobicie chce wiedzieć z której strony mam się spodziewać problemów. Póki co mamy robotę do wykonania. - westchnął. - mamy też trop Evansow, bo niedługo usłyszymy o porywaczach. Trzeba ich sprowokować podpuchą a potem śledzić. Przesłuchać mózgowca. Zagłuszacz jest. Stuknąć łysych. Jest co robić.
 
Widz jest offline